Przełęcz Martwego Orka
-
Grutillon “Flak” Flav
Zrobił więc coś, czego wcześniej nie próbował. Nałożył barierę wokół głowy krasnoluda, osłabiając swoją własną, po czym uczynił ją widoczną i stałą, żeby krasnolud stracił go z oczu. I gdyby tego było mało, znacząco zmniejszył barierę, by ciśnienie wewnątrz zaszkodziło krasnoludowi. Jeżeli nie zrobi tego brak powietrza. -
Krasnolud niezbyt zrozumiał co się stało i puścił broń, próbując jakoś zedrzeć z siebie coś, co sprawiało, że tracił oddech. Szybko jednak zrozumiał, że to bez sensu, a to Ty stoisz za jego problemem, więc nawet nie podniósł broni, ale zaszarżował na Ciebie, aby rozproszyć Twoją uwagę i w konsekwencji również zaklęcie.
-
Grutillon “Flak” Flav
Schylił się, żeby krasnolud przeleciał nad nim, a nie na niego. -
Udało się, a gdy tylko Krasnolud przeleciał za murami, ginąc czy raniąc się podczas upadku, przestał być Twoim problemem.
-
Grutillon “Flak” Flav
Dlatego też wspiął się na mury i rozejrzał po okolicy, spodziewając się kolejnych problemów w postaci wrogich Krasnoludów. -
Na tym odcinku muru, gdzie szturmował Twój oddział, szło całkiem nieźle, zdołaliście wybić większość Krasnoludów, a resztę zmusić do ucieczki. Dalej jednak sprawa nie wyglądała tak dobrze, Wasi wciąż walczyli z pokurczami lub byli przez nich wyżynani, jak to miało miejsce na centralnym odcinku murów, gdzie jedyne Drowy, które zdołały się nań wspiąć, były obecnie stygnącymi trupami.
-
Grutillon “Flak” Flav
Poczekał za innymi Mrocznymi Elfami, po czym włączył się do dalszego odbijania murów z rąk Krasnoludów. -
//W sensie, że poczekałeś na inne Drowy, żeby poprowadzić atak, czy poczekałeś na innych i czekałeś, aż pierwsi rzucą się do walki, żeby wkroczyć po nich?//
-
///Razem z nimi.//
-
//Nie o to pytałem: Na czele czy gdzieś dalej?//
-
////Może nie jako pierwszy w tym szeregu, ale już jako drugi, lub trzeci, to tak. Nie wiem, co zgotowałeś dla pierwszego śmiałka, ale wolę popatrzeć, niż doświadczyć tych przenikliwych i błyskotliwych tortur.///
-
//Tylko martwi idą na szpicy, pamiętaj.//
Ruszyliście dalej, ku kolejnym Krasnoludom i Mrocznym Elfom, kotłującym się w starciu na śmierć i życie. Nagle z tłumu brodaczy wypadło coś, co przeraziło nawet Was, a to Drowy powinny budzić lęk, nie zaś mu podlegać. Mimo to, ciężko było Wam nie poczuć zimnego ukłucia strachu, gdy z tłumu brodaczy wypadł ociekający drowską juchą Krasnolud, od stóp do głów odziany w czarny pancerz, choć nie miałeś pewności, czy miał taką barwę naturalnie, czy przez krew Twoich pobratymców. Równie budzące grozę były kolce i zaostrzone krawędzie na jego zbroi, w tym kastety z kolców na rękawicach oraz wielkie szpikulce na łokciach, kolanach i hełmie. Świdrując Was oczyma niczym rozżarzone węgielki, starł nieco krwi z czarnej, skołtunionej brody i warknął.
- Śmierdzunce Drowy. - mruknął i pochylił głowę, niczym szykujący się do szarży byk, a potem zaatakował, niewiarygodnie szybkim tempem jak na Krasnoluda, wbijając długi kolec w brzuch pierwszego Mrocznego Elfa, a potem wyrwał go i kilkoma ciosami kastetów oraz szpikulców na kolanach skończył walkę. Na drugiego z kolei rzucił się, pochwycił w niedźwiedzim uścisku, a potem zaczął się z nim szamotać, rozcinając skórę, odzienie i lekkie pancerze z pajęczej sieci. Ty byłeś następny, ale do Ciebie szczęśliwie nie doszedł, choć i tak musisz zmierzyć się z dwoma innymi Krasnoludami, uzbrojonymi już na szczęście tylko w topory i tarcze, na których widniał pieniący się kufel na tle górskich szczytów. -
Grutillon “Flak” Flav
///Nawet nie zliczę, ile moich postaci ruszyło przodem, popełniając ten błąd.///
Przepuścił serię kilku szybkich cięć w jednego z krasnoludów, po czym nagle zmienił cel swoich ataków i runął z nową falą ciosów na drugiego przeciwnika, by na koniec spróbować odskoczyć i nie dać się trafić żadnemu z nich. -
Nie byli oni nowicjuszami w wojennym fachu, widziałeś to w ich postawie, sposobie wyprowadzania ciosów oraz blokowaniu Twoich, ale zrozumiałeś też, że nie walczyli wcześniej z Drowami, gdyby mieli już za sobą choć jedną walkę z takimi jak Ty, wiedzieliby się czego spodziewać. Jeden z nich miał szczęście i w porę osłonił się tarczą, drugi już nie i padł do Twoich stóp, obficie krwawiąc z rozciętego gardła. Widząc to, jego kompan warknął niczym dzikie zwierzę i rzucił się na Ciebie ze zdwojoną siłą, wymachując nie tylko toporem, ale i tarczą, którą co prawda nie mógłby Cię zabić, ale zepchnąć z muru już tak, a i sam cios nie byłby na pewno czymś przyjemnym.
-
Grutillon “Flak” Flav
Spróbował stworzyć barierę z użyciem swojej magii, wielkości chociażby puklerza, by przyblokować uderzenia Krasnoluda, a następnie również wykonał pchnięcia ze swojego jatagana, celując głównie w brodę przeciwnika, za którą kryła się szyja. -
Znów zasłonił się tarczą, ale osłonił w tym czasie inne partie ciała, z czego skorzystał inny Mroczny Elf, posyłając mu między żebra bełt z kuszy. Skinął Ci lekko głową i odszedł dalej, aby pozbyć się tak kolejnych obrońców.
-
Grutillon “Flak” Flav
Natomiast Flak ruszył do dalszej walki. Należało zdobyć ten odcinek. I następny. I następny. Nienawidził tej okolicy na dole. Nienawidził kopalnia latryn. Nienawidził dyplomatycznych rozmów z Zielonymi. Chciał być tutaj, na górze, tak jak Mroczny Elf znajduje się na górze piramidy, jako rasa dominująca. Bo tak to powinno wyglądać. Krasnoludy nie powinny zdobyć nad nimi przewagi. Ruszył dlatego do walki, siekając Krasnoludy swoimi jataganami. -
Niczym czempion wiecznie spragnionej krwi Pajęczej Królowej przedzierałeś się przez kolejnych brodaczy. Choć nie wyżynałeś ich tabunami, nie byli to byle jacy obrońcy, każdy przeciwnik stanowił mniejsze lub większe wyzwanie, to jednak od Twoich ostrzy padło już sześciu kolejnych Krasnoludów. Wśród nich nie było tego dziwnego wojownika, ale miałeś przeczucie, że jeszcze go spotkasz. Łapiąc oddech po ostatnim pojedynku zauważyłeś, że rozbijacie wrogów, wybijając ich lub zmuszając do ucieczki, przynajmniej na tym odcinku murów.
-
Grutillon “Flak” Flav
Zwyciężą, jeżeli nie tylko zdobędą odcinek murów, ale także jeżeli go obronią przed kontratakiem, jakiego się spodziewał. Chyba, że Krasnoludy przygotowały coś znacznie gorszego przeciwko Mrocznym Elfom i nikt nie zwycięży tej bitwy. Nie był jednak dowódcą, który miał się martwić o skutki swoich decyzji. Jego zadaniem była służba Pajęczej Królowej i to właśnie z tego chciał zasłynąć. A możliwości miał sporo, praktycznie tyle samo, ile gardeł miały żyjące jeszcze Krasnoludy, co ciągle, cięciami i pchnięciami, próbował wykorzystać. -
Zabiłeś jeszcze tylko dwóch Krasnoludów, później wokół miałeś jedynie swoich kompanów, których dla kaprysu też mógłbyś w zasadzie zabić, jak na zdradzieckiego Drowa przystało. Niemniej, ten odcinek murów jest wasz, kolejne niedługo padną, podobnie jak brama, do której przystawiono taran, bujany przez najsilniejszych niewolników lub najemników wszystkich ras, mający zniszczyć bramę, nie czułeś jednak, że szybko się z nią rozprawią. Może otwarcie jej od środka ułatwiłoby reszcie atakujących sprawę?