Kryjówka Łaków.
-
-Ponieważ przyszły te gobliny, on gdzieś poszedł, potem przyszedł jego pies we krwi, a on sam nie przychodził, więc uznałam, że go zabiły te stwory…
-
- Więc nie ma pewności… Jak dobrze pamiętasz miejsce, w którym go widziałaś ostatni raz?
-
-Chyba dosyć dobrze pamiętam, ale nie chcę tam wracać, a na pewno nie sama…
-
- Bez Ciebie nie odzyskam tych dowodów. Dam Ci eskortę moich wojowników.
-
-No dobrze, to kiedy będę musiała wyruszyć?
-
- Im szybciej, tym lepiej. Zwłaszcza, że zapewne zaczęła się już nagonka na Ciebie, a Goblin wysłał licznych łowców nagród, jeśli naprawdę miał wobec Ciebie jakieś plany i interesy.
-
Kiwnęła głową.
-To znaczy, że mam tam pójść jeszcze dziś? Nie przeszkadza mi to, tylko się pytam… -
- Mi zależy na tych dokumentach, Tobie na tym chłopaku… A nie sądzę, żebyś miała coś do załatwienia tutaj, hm?
-
-Chyba nie… Mogę wyruszyć nawet teraz.
-
Skinął głową.
- Poczekaj na obrzeżach na moich wojowników, a później poprowadź ich na miejsce. -
-Dobrze… - Kiwnęła głową i poszła tam, gdzie kazał czekać jej mag.
-
Nie czekałaś długo, jego wojownicy pojawili się po kilku minutach i wspólnie znów ruszyliście do Kasuss.
//Zmiana tematu. Zacznę Ci, gdy będziesz na miejscu.// -
Taczka:
Wraz ze swoją eskortą, Verofem oraz, co najważniejsze z punktu widzenia Twojego nowego pana, odpowiednimi listami i innymi dokumentami, wróciłaś do kryjówki Łaków nieopodal Gilgasz. -
Zaprowadziła więc Verofa do jej pana.
-
Łaki rozeszły się momentalnie do swoich kwater czy spraw, najwidoczniej wiedząc, że nie mają teraz potrzeby, aby składać raport Magowi lub byli pewni, że Ty to zrobisz. Wraz z Verofem wkroczyłaś do wielkiego drzewa, w którym znajdowała się kryjówka Maga. Czekał na Was lub miałaś tylko takie wrażenie, ale nim się odezwałaś, uniósł dłoń.
- Zaczekaj na zewnątrz. - powiedział, kierując słowa prosto do Ciebie. -
Chciała się postawić magowi i nie wyjść, ale za bardzo bała się jego reakcji, więc kiwnęła głową, po czym wyszła z drzewa, usiadła obok drzwi i czekała aż Verof wyjdzie.
-
I czekałaś tak dziwnie długo. Nie słyszałaś, o czym rozmawiali, o ile w ogóle rozmawiali, zawsze mogło to tyle trwać dlatego, że Mag przeglądał pieczołowicie każdy dokument. Tak czy siak, Verof w końcu wyszedł, a tak szerokiego uśmiechu na jego twarzy dawno nie widziałaś.
-
Wstała od razu, jak Verof wyszedł, a widząc jego uśmiech także się uśmiechnęła.
-O czym rozmawiałeś z panem czarodziejem? -
- O tym wszystkim, co miałaś dla niego zrobić. Uznał, że należy mi się za to nagroda, że zadbałem o dokumenty, abyś mogła je dostarczyć.
-
-Jaką nagrodę? Powiedz, powiedz! - Ucieszyła się, bo miała nadzieję, że Verof będzie mógł zostać przy niej.