Rosea-Alpha
-
No cóż, pytanie o jej maskę nie było ani pierwszym, ani ostatnim w jej życiu, zapewne tak samo, jak właścicielka. A tak uroczej i śliczniej Pańci… a może Paniczowi, aż grzech odmówić. Ciekawe na której kolonii Diamenty produkują takie tulaśne i słodkie śliczności. Taka niespotykanie estetyczna estetyka przecież nie ma najmniejszego prawa powstać tak sobie, ze skał, gleby i esencji Diamentów. Tutaj musiało być coś więcej. Tak idealny Agat mógłby być tylko wcieleniem ideału, cząstką samej Białej Diament, do której jej nowy Panicz idealnie wpaasowywał się paletą kolorystyczną.
Ale nie ma co tyle myśleć, na zachwyty będzie pora później, dopóki i temu właścicielowi Pąsowej Perły nie stanie się jakaś krzywda.
- To - wskazała na maskę - jest jedyny element, który w przeciwieństwie do moich właścicielek i strojów się nie zmieniał. I tak chciałabym, aby pozostało, Mój Agacie.
Odpowiedziała przyjaznym i lekkim tonem, zupełnie jakby nie była znudzona regularnymi pytaniami o jej maskę. -
Hmm… Racja. Później będzie czas na takie rzeczy. Ale pewne jest to, że tego panicza trzeba będzie spytać skąd się wziął, bo takich słodziaków to doprawdy ze świecą szukać. Zwłaszcza w takich beznadziejnych czasach jak 2 Era, kiedy jest tyle defektów, a i nawet te co nie są defektami to już nie to samo co kiedyś.
Agat ze zrozumieniem pokiwał głową, po czym powiedział grzecznie, z lekkim uśmiechem:
-Rozumiem. Nie jest to raczej coś złego. Nawet ładnie na tobie leży. A czy być może chciałabyś coś jeszcze o sobie odpowiedzieć? Podobno jesteś Perłą z naprawdę ogromnym doświadczeniem. -
Czas będzie, zakładając, że nic się nie stanie temu uroczemu Agatowi, który dostał ją do swojego przydziału. Oby współpracowali jak najdłużej, bo Perła zaczyna mieć wrażenie, że sama obecność Panicza jest swego rodzaju darem od losu, Diamentów, lub innej siły wyższej.
- nie sądzę, żeby Moja Osoba mogła zaciekawić taki Klejnot jak Mój Agat, jestem pewna, że Panicz ma o wiele ciekawsze rzeczy do opowiedzenia o sobie, które zchęcią wysłucham.
Odpowiedziała, delikatnie poprawiając ułożenie maski na swojej twarzy. -
Oj tak. Zdecydowanie. Perła nareszcie dostała jakąś rekompensatę z góry za te wszystkie nieszczęścia, które się zdarzały przez lata jej służby Homeworldowi. Nic więcej jej nie trzeba niż tego, żeby jak najdłużej udała się współpraca z nowym Agatem.
-… Nie sądzę, naprawdę. Nie uważam się za nic ciekawego bardziej niż ktokolwiek inny. Natomiast ty zdecydowanie masz coś ciekawego do powiedzenia o sobie. A tak się spytam, ile właściwie masz lat? I miałaś wielu właścicieli przede mną? - spytał się Agat, zainteresowany osobą Pąsowej Perły. -
- um… Mam jakieś jakieś 135 tysięcy lat, a Moje właścicielki przestałam liczyć 120 tysiecy lat temu, jak ich liczba przekroczyła siedem tysięcy… - odpowiedziała niepewnie - Klejnoty, do których zostaję przydzielona nie mają szczęścia żyć długo i za każdym razem kończą żywot w jakimś nieszczęśliwym wypadku, więc mam nadzieję, że Mój agat będzie żył długo i szczęśliwie.
Pewnie ułamie sobie klejnot po tygodniu czy coś. Taki śliczny był, a Diamenty wysłały go na pewną śmierć. Albo ten agat przerwie złą passę Perełki. -
Agat aż wytrzeszczył oczy i usiadł z wrażenia na pobliskim siedzisku.
-O Gwiazdy… Coś takiego… W życiu bym się nie spodziewał, że zostanie mi przydzielona taka Perła. No, Perło… Czapki z głów. Nie znałem nawet w życiu osobiście tak długo żyjącego Klejnotu. Nie pozostaje mi nic innego jak pogratulować. Choć… Mam nadzieję, że mi uda się być twoim właścicielem trochę dłużej, eh? - odpowiedział jej najpierw pod wrażeniem, ale potem trochę z niepokojem, jakby doszła do niego drugą część wypowiedzi Perły.
I… Tak. Zdecydowanie. To byłoby cudne, gdyby ten Agat wreszcie przerwał jej passę utraty właścicieli. Bo już nawet Pąsowa ma tego dosyć. -
- ja też mam taką nadzieję, Mój Agacie. Mam nadzieję, że Mojemu Agatowi uda się przerwać słą Passę, którą rozpoczęła Pudretyt. To byłaby ciekawa odmiana od ciągłych zmian, pomijając fakt, że Agat wydaje się bć młodym Klejnotem, który nie powinien szybko i nieszczęśliwie kończyć swojego żywota.
Uśmiechnęła się delikatnie spod maski i po raz kolejny wygładziła fabanki na swojej sukni.
Lubi podróżować, ale ciągłe przeprowadzki od Właścicielki do Właścicielki bywają już trochę męczące, pomimo samego faktu, że Pąsową Perłę ciężko jest zmęczyć fizycznie… -
-To prawda, Perło. A jeszcze odnośnie mojego wieku, jest z tym związana dość ciekawa historia. Albowiem, zostałem stworzony mniej więcej na przełomie Ery 1 i Ery 2. Oznacza to, że można by mnie określić jako Klejnot Ery 1.5, ponieważ byłem stworzony jako jedna z ostatnich serii, do której użyto podobnej materiałów, ile na zwykłe Klejnoty 1 Ery, co oznacza, że moje zdolności są osłabione, ale nie znikome. Taka mała ciekawostka na rozluźnienie atmosfery po tej rozmowie o losie twoich właścicielek. - odpowiedział jej Agat spokojnie, przy tym zaczynając nerwowo pocierać ręce.
W takiej sytuacji naprawdę należy mieć nadzieję, iż u boku tego Agatu, Perła nareszcie odnajdzie jakąś dłuższą stabilizację w swoim służalczym życiu. -
Nikogo nie obchodzi twoje pochodzenie, dopóki mieścisz się w kryteriach statystycznego Klejnotu :^)
- zaszczytem dla mnie będzie służyć tak wyjątkowemu Klejnotowi, Mój Agacie.
Ukłoniła się przed nim nisko i poprawiła nienagannie ułożone falbanki swojej sukni.
Następnie przyjrzała mu się po raz drugi, już o wiele subtelniej i dyskretniej.
- czy Mój Agat ma teraz dla mnie jakieś prośby, pytania lub instrukcje do wykonania?
Zapaytała całkiem pewna siebie i złożyła ręce na wysokości talii, oczekując na dalsze polecenia lub kontynuację dialogu. -
I w środku ją korci, żeby to powiedzieć, ale lepiej tego nie zrobić, bo nie dosyć, że obraza majestatu właściciela, to mogłoby się Agatowi zrobić przykro i by sobie zrobił kuku. A tego nikt nie chce.
-Oj tam od razu wyjątkowy. No ale nic, dziękuję za komplement. - powiedział Agat skromnie, po czym krótko potrząsnął głową, jakby się otrząsnął. Po tym dodał - I tak, Perło, mam małą prośbę. Pójdź do sekretarki kolonii i poproś ją o raport z ostatnich wydatków. -
Hmm… Sekretarką Kolonii chyba była właśnie Perła, skoro była Perłą Mglistej Agat, która sprawowała tysiąclecia władzy nad tą Kolonią, przed incydentem z gejzerem Chorrizo. I musiała ją zastępować razem z Liliową Jadeit, która była podrzędna urzędniczką, ale znała planetę, jak własną kieszeń. I była też Perłą niedoszłej gubernatorki Agat Złotawej Róży, która to przypadkiem strzaskała sama siebie w akcie euforii, gdy dowiedziała się, że razem z posadą ma szansę otrzymać własną Perłę… No to tak, to takim stuffem przez dłuższy okres czasu, aż do teraz, zajmowała się Perełka.
- Ja pełniłam tymczasowy urząd na tym stanowisku, Mój Agacie. Na kiedy mój Agat życzy sobie napisanie raportu i jaką formę prezentacji preferuje? -
No, wszystko na wskazuje na to, że tak jest. Czyli, że przynajmniej Perła nie będzie się musiała męczyć z jakimiś tępymi sekretarkami, tylko sama będzie musiała sprawdzić sobie archiwa oraz zapisy i spisać co trzeba. Chociaż, skoro jej nowy Agat nie wie takich rzeczy, to lekko irytująca może być konieczność poprawiania go i doradzania, kiedy nie będziesz czegoś wiedział. Lepiej, żeby to była jednorazowa wpadka.
-Tak, jak będzie Ci najwygodniej i tak, żeby było jak najlepiej zrozumiałe dla mnie jednocześnie. Perło. -
No to co? Posłuszne i kompetentne Perełki biorą się do pracy, niczym posłuszne i kompetentne Perełki. Tak więc po prostu dygnęła przed Jej Agatem i poszła do swojego “biura”, jeśli tak to można nazwać. Ot zwykły zekretarzyk z kwarcowymi lampkami, niewielkich rozmiarów panelem dotykowym i interaktywnym ekranem holograficznym. I jeszcze flakonikiem z bukiecikiem, nie wolno zapominać o najwięcej wartym estetycznie obiekcie pokoju Perełki, zaraz po niej samej.
Usiadła więc na prostym krześle z bliżej nieokreślonego, półprzezroczystego materiału i przystąpiła do pracy, jaką zlecił jej nowy zwierzchnik. -
I tutaj zaczęła się ta nieco przyjemniejsza część jej pracy. Chociażby dlatego, że może jednocześnie czuć się jak najbardziej użyteczna i produktywna, a przy tym ma chwilkę spokoju. Choć w tym przypadku bardziej adekwatne byłoby określenie “samotność”. No ale raczej nie ma to dużo znaczenie, skoro dla Perełki często te słowa mają takie samo znaczenie. Perła nie jest jakimś żółtodziobem, więc pozyskanie odpowiednich danych zajęło jej zbyt długo. Jej Agat pewnie nawet się nie spodziewała, że Pąsowa Perła jest się z tym tak szybko uwinie. Teraz pozostaje tylko i wyłącznie wręczyć szefowej ten raport.
-
Jaka samotność? Maska i dane w wykresach to wszystko, czego Perełka potrzebuje do towarzystwa! Oczywiście zaraz po poczuciu braku własnej wartości i bezsensowności jej egzystencji
- 3 -
Tak więc z wypełnionym i przygotowanym raportem udała się więc do swojego nowego właściciela, chcąc pokazać mu zebrane i podsumowane dane. Czy jest coś piękniejszego od uporządkowane ciągi liczb i kolorowych linii na wykresach? Oczywiście, że nie ma, zwłaszcza jeśli zostały opisane i zdobyte własną pracą. Jak to pewna Kaktusowa Kwarc kiedyś powiedziała - nic tak nie uszlachetnia Pereł, jak ciężki wysiłek intelektualny. A kto jak kto, ale Kaktusowa to miała łeb na karku! Właściwe to dwa. -
Niektórzy mogliby co do tego towarzystwa mieć pewne obiekcje, ale Perełka pracuje z maksymalną wydajnością, więc nawet nie ma czasu się podzielić z innymi faktem jego istnienia. A z resztą, po co by się miała czymś takim dzielić, jeszcze by ja uznali za defektywną
;w;
Są tylko dwie rzeczy lepsza od uporządkowanych ciągów liczb i kolorowych linii na wykresach. Jest to uporządkowany folder pełen uporządkowanych ciągów liczb i kolorowych linii na wykresach! Takie wypełnianie oficjalnych dokumentów nie tylko daje Perle poczucie użyteczności, ale pozwala jej się nie skupiać na tych wszystkich nieprzyjemnych rzeczach, które krążą jej w głowie. To takie… Relaksujące. Kaktusowa Kwarc zdecydowanie by to pochwaliła.
Już po krótkim spacerku Perła znalazła się ponownie przed obliczem swojego nowego właściciela, rzucającego jej pytające spojrzenie. -
Pąsowa zasalutowała swojemu Agatowi, jak na ułożoną Perłę przystało, a następnie na jego ekran holograficzny przesłała plik ze sprawozdaniem, o które prosił. Pedantycznie poprawiła falbanki swojej sukni, a następnie zwróciła się do swojego względnie nowego właściciela.
- Na podstawie zebranych i sklasyfikowanych wcześniej danych oraz zebraniu najnowszych napisałam sprawozdanie, o które Agat prosił w czasie blisko 30% krótszym, niż statystycznie zajęłoby napisanie tego typu raportu. Plik zawiera adekwatne do niego odniesienia oraz załączniki w postaci wykresów i tabel w przypisach, zgodnie ze Standardami Przekazywania Informacji Homeworld. Czy Mój Agat życzy sobie również przekazania kopii raportu w formie papierowej lub udostępnienia go konkretnym jednostkom?
Powiedziała dumna ze swojego osiągnięcia, jakim było spisanie bezbłędnego i pełnowartościowego raportu w czasie krótszym, niż przewidywano, dzięki czemu zaoszczędziła kilka minut na swobodną afirmację przemijalności życia, kruchości egzystencji Klejnotów, czy chociażby piękno ogromnej bazy danych z perfekcyjnie poukładanymi danymi, plikami i folderami. -
-Dziękuję, Perło. Nie, przekazanie tych danych komukolwiek poza mną nie będzie wcale konieczne. Jednakże, bardzo dziękuję za wypełnienie zadania w fan szybkim czasie. Myślę, że to będzie początek bardzo owocnej współpracy. Obym tylko nie skończył jak twoi poprzedni właściciele, prawda? - odpowiedział najpierw oficjalnym tonem, po czym trochę z niego zszedł, pozwalając sobie na zażartowanie. Na końcu z powodu jakiegoś dziwnego zwyczaju, wyciągnął wyciągniętą dłoń w kierunku Pąsowej Perły, subtelnie się uśmiechając.
Co do kruchości życia i pięknie bazy danych, trzeba zdecydowanie przyznać jedną rzecz - nawet, jeśli wszyscy właściciele Pąsowej Perły prędzej czy później niechybnie zginą, to pamięć po nich zostanie w pięknej w w swojej nieśmiertelności bazie danych kolonii. -
- również mam nadzieję, że Mój Agat nieprędko skończy swój żywot - odpowiedziała względnie optymistycznie Perełka, delikatnie się kłaniając. Co teraz powinna zrobić? Uścisnąć Jemu dłoń? Ostatni raz w ten sposób uznanie miała okazywane jeszcze za czasów Kaktusowej Kwarc. Ona to dopiero była dobrą Pańcią, właściwie to chyba jedną z najlepszych, jakie Perła miała w swojej wielotysięcznej karierze pokornej służki. Przez nią była traktowana jak praktycznie jak równy z równym, pamięta nawet, jak inne Perły jej zazdrościły poszanowania u swojej przełożonej. Ale czy to możliwe, żeby tak młody Klejnot miał wpojone inne wartości? Tak więc niepewnie i delikatnie uścisnęła dłoń swojego nowego “współpracownika”, po cichu się modląc, żeby przypadkiem nie dostała plaskacza z tego imienia, jak jej się to kilkukrotnie zdarzyło u tej niewychowanej pindy, Miodowej Szafir. Bardzo dobrze, że tą szybko zmiotło z planszy.
-
-Heheh… Naprawdę z każdą chwilą zaczynam Cię coraz bardziej lubić. Potrzeba nam więcej takich Pereł. - odparł wyraźnie zadowolonym tonem głosu, delikatnie ściskając jej dłoń i równie subtelnie ją potrząsając do góry i do dołu. W zasadzie Pąsowa nie cierpi fizycznego dotyku, ale tym razem z jakiegoś powodu było to zaskakująco miłe. Aż jej się przypomniała wspomniana Kaktusowa Kwarc. Gdyby Obsydian był równie dobrą Pańcią co ona, to pozostanie się modlić do Diamentów, że wytrzyma przynajmniej z tysiąc lat, a nie niecały jeden dzień, jak jej ostatnia pani. Ta to wytrzymała nawet krócej od Miodowej Szafir.
-Hm, na razie nie wygląda na to, żebym miał dla Ciebie więcej zajęć. Chyba, że wiesz o jakiejś sprawie, o której mnie jeszcze nie poinformowano. - dodał po chwili Obsydian, puszczając dłoń Perły.