Światło Świtu
-
Westchnął. Dlatego należy się trzymać z dala od tych demonów z samej góry hierarchii, moc, pycha i pogardą do istoty żywych to nie za dobre połączenie, szczególnie kiedy unika się walonego kryzysu dyplomatycznego. Podzielił swoim ciałem demona od Drowów, bardziej dla ich dobra, a nie demona. - Prosiłbym o brak ingerencji w czasie naszych działań tutaj i ogólne unikanie zbliżania się do widocznego za mną Lorda. Rodzinom nieszczęśników i ich oddziałom zostaną wypłacone odszkodowania. Przepraszam za to, był to efekt uboczny zaklęcia. - Najbardziej dyplomatycznie i wymijająco jak mógł przedstawił sytuację Drowom. Nie powinni się wkurwić zbytnio o śmierć kamratów, skoro obiecał im kasę, to chciwe skurwysyny. W trakcie przemowy osłaniał swoje tyły demonem, nie chciał dostać stalowym bełtem w potylicę.
-
O dziwo rzeczywiście nie zareagowali próbą zamordowania Cię lub jego i rozeszli się, aby zabrać się za łupienie czy dobijanie wrogów, którzy pozostali w zamku.
- To było zbędne, pionku. - mruknął Demon i przyjrzał Ci się bliżej, jeśli w ogóle był w stanie. Zamyślił się na chwilę, zwieszając głowę, po czym znów ją podniósł, patrząc na Ciebie. - Klęknij. -
Chciał powiedzieć kilka rzeczy, ale tak szybko jak otworzył twarz, zamknął ją. Wykonał polecenie demona klękając na dwóch kolanach i spuszczając głowę. Albo mnie teraz zapierdoli za interwencję, albo obsypie złotem za uwolnienie go. Co byś nie robił, śpiesz się, muszę cię odeskortować albo żądać ci przynajmniej jedną ranę przed śmiercią, by nie umrzeć jak pizda.
-
- Jesteś tylko pionkiem. Oni wszyscy byli pionkami, a ci, którzy nie zginęli, też nimi są. Ten świat to jedynie wielka szachownica, a większość z marnych istot na niej to pionki. Ty też nim jesteś. I nim będziesz, do końca swej marnej egzystencji. Chyba że dołączysz do mnie. Jeśli to zrobisz, uczynię Cię kimś więcej. To ja steruję wszystkimi figurami. I Ciebie mogę uczynić królem na ich czele.
-
Długo zastanawiał się nad odpowiedzią. Jego głowę zaprzątały różne myśli, od przywiązania do aktualnej właścicielki, przez pragnienie potęgi po strach przed nieznanym. Czuł coś dziwnego w sercu, coś co powoli pochłaniało wszystkie wątpliwości, sentymenty i resentymenty, zostawiając tylko logikę, instynkt i kalkulacje. W jego żyłach pierwszy raz od transformacji popłynęła zimna krew. Długo myślał nad odpowiedzią, aż uniósł głowę, by spojrzeć prosto w oczy demona. - Król jest słaby, nie posiada zdolności bojowych, nie może zmartwychwstać i po jego śmierci wszystko przepada, więc jest w centrum uwagi. Jeśli mam jakikolwiek wybór, wolę zostać Hetmanem. - Wyrzekł bez żadnej mimiki na twarzy, z pustymi oczami. Wiedział, że nie należy zadawać pytań o powody demona, Upadli nie mają prawa ich znać. - Na mocy Paktu jestem aktualnie własnością panienki Azer’Khalit. Jeśli nie skrzywdzicie jej, przyjmę warunki. - Wyrzekł po chwili. Jeśli demon proponował mu coś takiego, Sendemir musiał być rzeczywiście cenny. Na tyle cenny, że opłacało się go wyrwać siłą. Ostatnia cząstka przywiązania i wymuszonej? miłości do właścicielki odezwała się przez niego.
-
W odpowiedzi Demon zaśmiał się, co bardziej przypominało skrzek jakiegoś drapieżnego ptaka i pokiwał głową.
- A więc powstań, mój Hetmanie. Zbierz swoje pionki i zaprowadź mnie do swojej królowej.
//Czyli dostajesz pozwolenie na zabranie sobie jakiegoś Demona z lochów. Uprzedzam, że teraz odpis tu się opóźni, bo muszę je wszystkie opisać, na co wcześniej nie miałem czasu, bo tura do 111.// -
Skinął głową, po czym wstał i ruszył do lochu, by zebrać demony jakie zebrać ze sobą mógł. Jeśli któryś nie zgodził stać się jego podwładnym, jeśli czuł się na siłach, zmusił do Paktu przemocą. Sprawdził czy podejście Sukkuba do niego się zmieniło, to na nim mu przede wszystkim zależało. Tego się nie spodziewałem, w sumie mogę to zaakceptować.
-
//Nie szarżuj tak, mówiłem, że muszę opisać najpierw te nieznane Demony, także skup się na razie na rozmowie z Sukkubem.//
Była o wiele bardziej ożywiona, gdy do niej zajrzałeś, ale to pewnie dlatego, że wyczuła jakoś ten tajemniczy rytuał, który wykonał Demon, wysysając życie z okolicznych istot, aby przywrócić sobie pełnię sił i wigoru. Widząc Cię, na jej równie okrutnej, co pięknej, twarzy wymalowało się zdziwienie.
- Znowu Ty? -
- On wyszedł i kazał mi pozbierać pionki. Ile wiesz na Jego temat? - Spytał lustrując swoim nowo nabytym, chłodnym wzrokiem kobietę. Dziwnym trafem, w ogóle go nie pociągała, wyliczał tylko jej wartość bojową jak i dyplomatyczną.
-
Atuty dyplomatyczne były dość spore, z ich pomocą na pewno łatwo byłoby jej… nakłonić dla Ciebie jakichś opornych.
- Pionki? Kazał Tobie? Więc kim niby jesteś? - zapytała, a w jej głosie słychać było rzeczywistą ciekawość, a nie pogardę jaką żywią zwykle wszelkie inteligentne Demony wobec Upadłych. -
- Kiedyś przedstawiłbym się jako Sendemir, Czempion Trzewi i Pierwszy Azer’Khalit, ale teraz… Jestem jego Hetmanem, On powierzył mi zebranie pionków. Wyłaź. - Odpowiedział beznamiętnie i otworzył wrota celi. - Złóż pokłon, dokonamy Paktu. - Odrzekł, przygotowując się do tego rytuału.
-
- Mogę dołączyć do Ciebie. - odparła z obojętnością. - A właściwie do niego. Kimkolwiek jest, na pewno jest kimś potężnym… Dlatego nie mam zamiaru służyć Tobie, jakiemuś nędznemu Upadłemu, a jeśli już, to jemu.
-
- Nie poświęci ci nawet spojrzenia, więc jeśli chcesz załapać się na służbę, musisz wybrać mnie. - Odpowiedział bez żadnych emocji. - Nie mam możliwości zmusić cię do uległości w mojej aktualnej formie, więc nie będę nawet próbował. Mógłbym cię zabić bez większych problemów, ale sporo mi brakuje do zdominowania. - Przyznał się do aktualnej siły, nie ma co kłamać, kłamstwo tylko zabija hołd żołnierza wobec dowódcy. - Pójdziesz teraz ze mną i oswobodzimy resztę demonów. Części nałożę Pakt siłą, ale większość pewnie dało się przekonać, demony są pod względem instynktów jeszcze gorsze od ludzi, można nimi rządzić za pomocą popędu i strachu, jako sukkub wiesz to lepiej, niż ktokolwiek inny. - Wyrzekł słowa, na które Sendemir sprzed tej wyprawy nie miałby odwagi. Teraz był dziwną hybrydą podejścia i doświadczenia starego siebie, instynktów i esencji Upadłego oraz tego, co poczuł od demona. W oczach takiej istoty, wszyscy byli pionkami, więc nie ma co uznawać trochę większego pionka za coś ważniejszego, koniec końców liczy się tylko użyteczność i chłodna kalkulacja.
-
- Niech będzie. - zgodziła się w końcu, bo najwidoczniej choć jej to w ogóle nie odpowiadało, to musiała przełknąć dumę, aby ratować życie i mieć dzięki temu szansę na jej późniejsze odzyskanie.
-
Więc zaczął z nią łazić po klatkach i przekonywać demony do podpisania z nim Paktu, jako “argumentu” używając poza swoimi możliwościami i siłą, przede wszystkim uroku Sukkuba. Jeśli jakiś demon nie dawał się przekonać w ten sposób, dostawał ultimatum, posłuszeństwo, albo śmierć. A jak wybrał śmierć to Sendemir przywoływał włócznię i pokazywał takiemu typowi, gdzie jego miejsce, to jest na ziemi i przed zadaniem kończącego ciosu proponował to samo, co wcześniej. Jeśli dalej odpowiedź była przecząca, niech zdycha.
-
//Wspominałem Ci tu o Szponach Piekieł, ale na te Demony mam ździebko inny pomysł, który chcę później wprowadzić w życie, więc o tym chwilowo zapomnij, ale do wszystkich pozostałych masz dostęp.//
Nie musiałeś posunąć się do zabijania żadnego Demona, wszystkie miały dość życia w celi, wszystkie chciały wrócić do mordowania śmiertelników, a jeśli mogłeś im to ułatwić, to z radością poddawały się Twojej woli, choć fakt, że wszystkie były o wiele prostszymi i głupszymi stworami od Sukkuba nieco to ułatwiał. Tak czy siak, lochy Światła Świtu mogłeś opuścić z dość pokaźną menażerią, bo poza Sukkubem miałeś też Tresera, dwa Złe Oczy, cztery Popielniki, tuzin Rogatych Demonów i blisko pięćdziesiąt Impów. -
- Idziemy. Macie zakaz atakowania Drowów i siebie nawzajem. - Wydał proste rozporządzenie i wylazł z lochu, rozglądając się po polu bitwy. Jeśli widział w zasięgu wzroku demona, lub wyczuwał go, podszedł do niego i uklęknął. - Zebrałem Pionki. Jeśli nie masz żadnych rozkazów, obiecałem Drowom pomóc w walce, gdy wykonam już zadanie. Dostanę zezwolenie? - Spytał patrząc na ziemię, z głową uchyloną.
-
- Pokaż mi, że jesteś godny bycia Hetmanem. - odparł, wydając zgodę. Sam stał dokładnie tam, gdzie widziałeś go przed ponownym zejściem do lochów. Medytował? Myślał nad czymś? Właściwie to cholera wie, ale skoro sobie radził, to chyba nie ma sensu mu przeszkadzać…
-
Zaczął lustrować sytuację na polu bitwy, przyzywając swój pancerz w cięższej wersji, szeroką i grubą tarczę oraz ciężką włócznię za pomocą pierścienia. Nie tak miało to wyglądać, ale cóż, przynajmniej Drowy będą mnie lubiły. Może i uda mi się dogadać z tym magiem w sprawie nauki. Jeśli walki wewnątrz murów twierdzy dalej trwały, ustawił Rogate demony na przedzie formacji, impy w środku, Złe oczy i Popielniki na flankach, sukkuba i tresera z tyłu, a sam stanął razem z rogatymi demonami. Taktyka prosta, Rogate demony i Sendemir szarżują na wroga i osłaniają tyły, ze względu na swoją wielką wytrzymałość i siłę parcia. Gdy dojdzie do zwarcia, czy szarża przebije się czy nie, rozluźniają szyk, by impy mogły przebiec między nimi pod nogami, lub przeskoczyć przez ich barki na wroga w trakcie walki, co zapewni element zaskoczenia i wspomoże ją znacznie. Złe oczy mają umożliwić Popielnikom dojście do jednostek strzeleckich i ich wykarczowanie, jeśli takie są, a jeśli nie, to obie rasy mają po prostu flankować wroga. Sukkub wspomaga siły ostrzałem ogniem, a Treser obserwuje pole bitwy i osłania sukkuba, w razie jakiegoś zwrotu wydarzeń, osłabienia czy wzmocnienia naszej pozycji w danym miejscu, ma wysłać Sendemirowi informacje telepatyczną na ten temat, by ten mógł szybko wydać kolejne rozkazy, które Treser ma następnie przesłać telepatycznie w wybrane miejsce, jeśli wrzaskiem nie dotrą do samych zainteresowanych. Sendemir oczywiście poza miażdżeniem wrogów brutalną siłą i swoją techniką, wspomagał się atakami magii ognia, szczególnie w postaci podmuchów płomieni skierowanych we wrogie twarze. Po pokonaniu danej grupki żołnierzy, jeśli jest bezpiecznie w okół, demony mogą zebrać broń po poległych (Rogate demony tarcze i broń ogólnie, impy sztylety, krótkie miecze, noże do rzucania itd.). Jeśli zaś okaże się, że ofensywa przeniosła się już w pełni do środka budynku, formacja zbytnio się nie zmienia, z tym, że oddział Sendemira kieruje się w kierunku gniazd gryfów, by odciąć wrogom drogę ucieczki i przy okazji zapewnić sobie przyszłe wierzchowce. Ma nawet Tresera, więc będzie je można zmienić w demoniczne wersje.
-
//No zajebiście będą Cię lubiły, zwłaszcza za wypuszczenie z lochu gościa, który wyssał życie z kilkunastu ich kumpli i zmienił je w wysuszone mumie :V//
Niestety, nie udało Ci się zrobić wiele, do czasu, aż włączyłeś się aktywnie w walkę z ludźmi, ci byli już martwi lub zagnani do pomieszczeń, w których się ufortyfikowali i których nie było sensu zdobywać, Wasza misja właściwie się tu kończyła, a nie było sensu ginąć w szturmie na kolejny fragment zamku, a jedynie dopilnować, aby tamci, którzy siedzą w środku, tam zostali, czym zajęły się Drowy. Po zabiciu kilku ostatnich maruderów wroga masz okazję dołączyć do Mrocznych Elfów w plądrowaniu, w czym bierze udział większość z nich, może za wyjątkiem nielicznych strażników, rannych i rzecz jasna martwych. Dzięki temu możesz nie tylko zdobyć sobie młode Gryfy, ale i wyposażyć swoją menażerię w jakąś przyzwoitą broń, czy to na trupach, czy w zbrojowniach wroga.