Penkurth
-
Zajęła miejsce w drugim fotelu i dała Ci znać, abyś przemówił. Możesz teraz tylko żałować, że nie skupiłeś się na tym, co mówiła wcześniej, bo nie jesteś w sumie pewien, czy już się przedstawiła, jeśli tak, to jak się nazywa, czy Ty powinieneś się przedstawić, czy przejść może od razu do sedna?
-
Uznałem w takim razie, że najlepiej zrobić to, co było w tej sytuacji najbezpieczniejszym wyjściem - przejść bezpośrednio do sedna sprawy.
- Nazywam się Asell, pani, syn mistrza Semi Atariego ze Złych Ziem. Przybywam ze smutnym poselstwem, ale również z spisanymi osiągnięciami czarów przeciw magii ognia, które odkryli moi rodzice, według nich przełomowe techniki. Obie te rzeczy miałem dostarczyć bezpośrednio przywódcy Gildii Magów - powiedział poważnie -
Pokiwała głową i milczała przez chwilę.
- Rozumiem. Czy chcesz opowiedzieć więcej o sobie, rodzicach i całą tą wiedzą, którą przyniosłeś, czy może po tak długiej podróży potrzebujesz odpoczynku lub czegokolwiek innego? -
- Jeśli mógłbym być szczery, Pani, bardzo chciałbym odpocząć po podróży, a abym był w stanie to zrobić, muszę dokończyć swoją misję - chłopak uznał, że wszystko co ma do powiedzenia powinien przekazać tej kobiecie, prawdopodobnie najwyżej postawionej osobie z jaką będzie miał okazję porozmawiać, kimkolwiek by nie była. W każdym razie tak wywnioskował po jej zachowaniu.
- Wieści, które mam przekazać, nie są wesołe. Mój ojciec, mistrz Semi Atiri że Złych Ziem, moja matka mistrzyni Avi Atiri, i całe nasze plemię zostało pokonane przez demony. Większość nas zginęła. Niejaki Aspertalem, dowódca potworów, wziął oboje moich rodziców w służbę jako Upadłych. To była cena, za jaką moi rodzice wynegocjowali moje życie i wolność. Dzięki mojemu uratowaniu przetrwa też ich działa mogły przetrwać - chłopak wyjął najcenniejszy że zwojów, dotyczący Pełnego Zgaszenia, który zawsze nosił bezpośrednio przy sobie - Moi rodzice pracowali nad sposobami na pokonanie magii ognia. To ich największe dzieło, ale mam też wszystkie inne ich notatki i księgi. Wierzyli, że Gildii uda się dokończyć Pełne Zgaszenie i wykorzystać ich wiedzę do pokonania tego plugastwa - chłopak podał kobiecie zwój i skłonił się -
- Nie masz nawet pojęcia, jak wiele zrobiłeś dla mnie, Gildii i całego świata. - powiedziała pewnie, choć z wrażenia lub wzruszenia głos się jej nieco załamał na początku. - Jeśli to, co mówisz, jest prawdą, to poświęcenie twoich rodziców nigdy nie zostanie zapomniane, a ty otrzymasz od nas wszystko, czego zapragniesz, w ramach podziękowania… Choć wątpię, aby rzeczywiście znalazło się coś, co może zrównoważyć te dary.
-
- Pani, jeśli mogę się ośmielić, mam tylko jedną prośbę - pozwólcie mi walczyć i uczyć się u waszego boku. Ja sam nie jestem bohaterem tylko prostym posłańcem, ale moi rodzice byli bohaterami i mam u nich dług życia i honoru. Jedyne, o co mogę prosić to okazja, aby choć po części spłacić ten dług, kontynuując ich dzieło walki z plugastwem które ich zgubiło - chłopak skłonił się nisko, zaciskając pięści
-
- Oczywiście. - potwierdziła, miałeś przeczucie, że zgodzi się na wiele, żeby tylko wynagrodzić ci trudy misji i to, co przywiozłeś, co mogło zmienić wojnę na równi z tajemnymi krasnoludzkimi wynalazkami. Choć nie, te wieści były cenniejsze, bo były prawdziwe, zaś wynalazki brodaczy to jedynie pogłoski. - Atakują zewnętrzne umocnienia zwykle kilka razy dziennie, twemu życzeniu stanie się za dość. Znajdziesz okazję do walki i zemsty. Przydzielimy ci jako przewodnika po mieście i kompana jednego z naszych najlepszych Magów Bojowych.
-
- Dziękuję pani, to bardzo chojne z twojej strony - chłopak, jak to mniał w zwyczaju skłonił się, ale nagle poczuł, że adrenalina i zawziętość by dopełnić misję odpływa z niego, a do głosu dochodzi wyczerpanie i wymęczenie. Zachwiał się nieco nie do końca utrzymując równowagę. Zamaskował to uśmiechem i stanął w pozycji gotowości, czekając na dalsze polecenia odnośnie swoich losów
-
- Jeśli to wszystko, zaczekaj tu chwilę, ja tylko zajmę się zwojami i polecę służbie zaprowadzić cię do kwatery. Należy ci się najlepsza z tych, które mamy, mój bohaterze…
-
Chłopak był zdecydowanie onieśmielony faktem, że kobieta naprawdę traktuje go jak jakiegoś rodzaju bohatera, ale nie wiedział jak kulturalnie powtórzyć jej, że nie zrobił na razie nic takiego, a całą pracę odwalili jego rodzice, skłonił się więc po raz kolejny nisko i przekazał jej zwoje
-
Odebrała ja i obdarzyła cię jeszcze raz tym swoim uśmiechem, który tak na ciebie działał. Jednak gdy tylko wyszła, uczucie to minęło, a po ciebie zjawił się jakiś sługa, zapewne z zamiarem zaprowadzenia cię do komnaty.
-
Ruszył za sługą, zastanawiając się, czy bardzo się zbłaźnił czy to złe wrażenie tylko mu się wydawało
-
Jako osoba niezbyt obyta w manierach i konwenansach mogłeś się zbłaźnić, ale wątpiłeś, żeby było to aż tak istotne, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę, jak cenne informacje dostarczyłeś. Podróż do komnaty nie była długa, skrzydło dla gości mieściło się blisko pokoju, w którym rozmawiałeś z kobietą. Po zaprowadzeniu cię tam, sługa powiedział, że wróci za kilka godzin, jeśli będziesz czegoś potrzebować, a ty w tym czasie możesz się przespać. Komnata była spora, mieściła duże łóżko, komplet mebli i toaletę, a więc luksusy, o jakich z pewnością nie śniłeś. I jakie, w gruncie rzeczy, nie były ci potrzebne.