Donia
-
- Ciężko stwierdzić. Mi się w każdym razie podobało. -
-
— To masz na coś konkretnego ochotę?
-
- Ach, czyli to już było ostatnie przedstawienie? - zastanowił się przez chwilę - Nie, raczej nie. Choć może spróbowałbym lokalnej kuchni.
-
— A, to znam tu jedną dobrą elfią knajpkę. Na pewno znajdziesz coś dla siebie.
Kiara podniosła się z miejsca i pomalutku ruszyła do wyjścia. -
Ruszył za nią, wiedząc że łatwiej jej będzie znaleźć odpowiedni bar.
-
Po niedługim czasie opuścili cyrk i dotarli do knajpki. Ruch był dosyć spory, ale Kiara wywalczyła sobie i LJowi stolik. Podała mu menu.
— To okrutne, że na widok tylu zwierząt zgłodniałam? -
- Raczej nie. No chyba że uznajesz się za wegankę, wtedy możesz mieć problem. - zażartował i zaczął czytać menu
-
Napotkał trochę dań wegańskich i osobliwie przyprawionej dziczyzny.
-
- Chyba zdecyduje się na dziczyznę. - skomentował swój wybór
-
— Ale bardziej dzika świnia, królik, czy aligator?
-
- Mieszkam na Florydzie, aligatory widuje prawie codziennie. I z chęcią bym się przekonał jak smakują…
-
— A do picia?
Akurat ruszyła w ich stronę kelnerka. -
- Nie mam pojęcia jakie wino pije się do aligatora. - zaśmiał się - Choć kiedyś słyszałem że smakuje podobnie do jagnięciny. Sauvignon Blanc powinno pasować w sam raz, ewentualnie Pinot Noir, jeśli gustujesz w czerwonych winach.
-
— Nie znam się na winach. Nigdy nie zwracałam uwagi na nazwę.
Kelnerka powiedziała, że sprawdzi co mają.
— Ładnie wymawiasz te nazwy. -
- Znam trochę francuskiego. A przynajmniej na tyle by poprawnie wymawiać te ich wszystkie dziwne nazwy. Większość rzeczy brzmi smaczniej po francusku.
-
— A co byś jeszcze wymienił, tak na przykład poza samymi winami?
-
Zastanowił się przez chwilę - C’est le jour le plus étrange de ma vie, mais je suis content d’avoir quelqu’un avec qui le passer.
-
— Ale mnie korci, żeby wiedzieć co właśnie na mnie nagadałeś.
-
- Prawiłem ci same komplementy. - zaśmiał się cicho
-
//a weź sobie rzuć na kognicję, łatwy