Elfi Las
- 
//To rzucę 
- 
Vince złapał kij, ale LJowi brakowało siły, żeby go wyciągnąć. 
 — Spróbujemy za chwilę raz jeszcze, co? A swoją drogą, skąd wiedziałeś, że potrzebuję pomocy?
- 
- Słyszałem jak ktoś zaklnął na cały las i dodałem dwa do dwóch. - stwierdził z uśmiechem, po czym spróbował się ustawić tak by łatwiej mu było wciągnąć woźnicę 
- 
//łatwy na reakcję 
- 
//Się robi 
- 
— Ale ja nie wrzeszczałem. Przynajmniej nie dopóki mnie nie wołałeś. 
 LJowi udało się uskoczyć, nim ziemia pod nim zaczęła się zapadać. Niestety nie sięgał już do Vince’a.
- 
- Cholera. - skomentował - Jestem pewien że to ty krzyczałeś. Ale to teraz nie ważne. - rozejrzał się za jakąś lianą czy dłuższym kijem 
- 
Usłyszał nagle, że koń się płoszy, jednak w nieco inny sposób niż gdy został zaatakowany. 
- 
- Hej, spokojnie. - podszedł do konia, próbując go uspokoić. Dalej szukał też czegoś czym mógłby pomóc Vince’owi. 
- 
//średni na kognicję 
- 
//Coś dużo rzutów ostatnio 
- 
//natchnęło mnie, że skoro jest system to trzeba go używać :v — LJ! Szlag by to. 
 Cóż. Nasz drogi Junior przypomniał sobie, że nie zmienił butów. A właśnie wdepł w bagno. Koń zarżał nerwowo, zadudnił kopytami, ale nagle ucichł.
- 
- Oczywiście. - prychnął. Spróbował się wyrwać, pomagając sobie nieco bardziej stabilną glebą. 
- 
— Sądziłem, że elfy wyraziły się jasno na temat darcia ryja w lesie. 
 LJ usłyszał nagle obcy głos. Nie był zbyt głęboko, więc powoli mu szło.
- 
Dalej próbując się wyrwać, rozejrzał się za tajemniczym rozmówcą. 
- 
Nagle poczuł, jak coś zaciska mu się wokół pasa. Mógł się trochę zdziwić, gdy spostrzegł przed sobą osobliwą istotę. Leszy. Wyciągał kościaną rękę w jego stronę. Patrzyły na niego puste oczodoły bawolej czaszki naznaczonej ciemnymi wzorami. 
- 
Widok tej kreatury nieco przeraził niczego nie spodziewającego się L. J. O tym ojciec na pewno nie wspominał. Nie był pewien co istota zamierza, ale zapewne gdyby chciał ich zabić od razu by to zrobił. Z lekkim oporem podał dłoń leszemu. 
- 
Stali trochę za daleko od siebie. Leszy zaśmiał się lekko pod nosem i powoli podniósł rękę. LJ poczuł, że jest podnoszony. Vince zaklął raz jeszcze. 
- 
Był nieco poddenerwowany, ale starał się nie wyrywać tajemniczej istocie. 
- 
Gdyby spojrzał w dół, szybko mógłby zauważyć korzenie oplatające go w pasie. Leszy przyciągnął LJa do siebie i postawił na twardym gruncie, po czym przekazał mu lejce. Następnie zajął się Vincem. 
 

