Elfi Las
- 
- Mnie pytasz?! - zapytał rozkładając ramiona - Może lepiej jej, to ona machała w ciebie żelastwem! - wskazał na nią mieczem. Wtedy zdał sobie sprawę że trzyma w dłoniach miecz i przyjrzał mu się dokładnie. 
- 
Dziewczyna w tym momencie wyrwała się z korzeni i odturlała w bok, kląc. Miecz był dość ciężki i miał wyryte runy. Likho cofnął się. 
 — Mamy twój miecz, laska, jak teraz się poddasz, to może dostamiesz go z powrotem.
- 
- Nie wiem czy oddawanie komuś broni w ramach kapitulacji to dobry pomysł. - szepnął leszemu. Miecz chwycił w obie ręce. 
- 
— Załóżmy, że jestem miłościwy. 
 Dziewczyna wyciągnęła drugi miecz i zaszarżowała na LJa.//napisz co robisz i rzut na reakcję 
- 
Zaklął szpetnie i spróbował w jakiś sposób sparować atak kobiety. 
- 
LJ sparował, ale impet ataku powalił go na plecy. Dziewczyna znów wybiła się z rytmu, ale to wystarczyło. Likho tym razem oplótł ją mocniej i odebrał drugi miecz. 
 — Nic ci nie jest? — Likho zapytał LJa.
- 
- Sądząc po tym że przeżyłem swoją pierwszą walkę na miecze? - powiedział nieco niezgrabnie wstając - Jest znakomicie. 
 Wyprostował się i pomasował się po plecach, po czym spojrzał na dziewczynę.
 - Kim ty w zasadzie jesteś? I czemu próbujesz ściąć mojego kumpla?
- 
Nie odezwała się. Zacisnęła zęby i spojrzała na leszego. 
 — To chyba wiedźminka. Słyszałem, że są w Krainie, ale nie myślałem, że któryś się na mnie porwie.
- 
- Zabawne. Parę godzin temu rozmawialiśmy o tym że podoba ci się tutaj właśnie dlatego że nikt na ciebie nie poluje. Chyba zapeszyliśmy… 
- 
— Mało ci rozrywki? Poluj na wampiry czy coś. Jak się nazywasz? 
 Dziewczyna milczała jeszcze przez moment, ale w końcu odpuściła.
 — Akuta — burknęła.
- 
- Powtórzę pytanie. Czy jest jakiś powód dla którego próbujesz zbić mojego przyjaciela? 
- 
— No wiesz. Okoliczni mieszkańcy mówią że w lesie zamieszkał leszy. Elfom groził nie będzie, ale teraz wiedzie jakiegoś człowieka przez największe bagno. Nazwijmy to przyzwoitością, że chciałam zainterweniować 
- 
- Tja, tylko że to ja byłem tym człowiekiem. - prychnął - Dlatego twoja przyzwoitość tutaj była raczej nieprzyzwoita. 
- 
— Ja zresztą nie chciałem iść przez te bagna, to LJowi się śpieszy na północ. 
 Likho upuścił ją nagle na ziemię i rzucił miecz na jej plecy.
 — Wierzę ci. Teraz spierdalaj.
- 
Zrobił krok do przodu po czym wbił miecz w ziemie i cofnął się o krok. 
- 
Spróbowała zrobić jakiś gest ręką w stronę LJa, ale Likho przydepnął jej nadgarstek. 
 — A może masz coś, co sprawiłoby, żebym ci w tej chwili tej łapy nie zwichnął?
 Spojrzał na LJa, jakby liczył na jakąś podpowiedź, co też Akuta mogła im dać.
- 
Widząc wzrok leszego umieścił swój na dziewczynie i przyjrzał jej się dokładnie. Czy było coś co mogła im dać? 
- 
No i wypatrzył. Coś wystawało z torby Akuty. Czyżby karty? 
- 
- Czy mi się zdaje, czy chowasz tam Karty? - wskazał na torbę dziewczyny. Jak ona w zasadzie wyglądała? 
- 
Podniosła na niego urażone spojrzenie. Miała zadziorną minę. Kilka niedużych blizn przecinało jej twarz. Falujące, czarne włosy były brudne od błota i niedbale zebrane w koński ogon. 
 — Ta. A co, zbierasz?
 

