Milan
-
Leszy pożegnał barmana i też się podniósł.
— No to do Colder. -
- Ruszajmy. -
Udał się z towarzyszem w kierunku północnej części miasta, z lekką nadzieją że znajdzie się ktoś kto będzie akurat jechał do celu ich podróży. -
Wypatrzyli wóz zawalony ubraniami, przy którym ktoś właśnie przymierzał płaszcz. Był to jedyny powóz, przy którym akurat był woźnica.
-
- Dobry. - podszedł do woźnicy - Nie jedzie pan przypadkiem do Colder?
-
— Jadę, ale nie bardzo mam ochotę, by dwóch gości gniotło mi towar.
-
- To będziemy siedzieć z boku. - spojrzał na płaszcze. Colder pewnie nie wzięło swojej nazwy znikąd. - W dodatku sami z chęcią przygarniemy jakiś ciepły płaszcz.
-
Popatrzył na ciebie spod byka, ale machnął ręką. Likho wziął się za szukanie płaszcza.
-
On również rozejrzał się za jakimś ładnym i ciepłym płaszczem
-
Likho znalazł sobie grubą zieloną kurtkę. A LJ wypatrzył długi stylowy płaszcz, całkiem ciepły. Chyba wełniany.
-
Przymierzył go, a jeśli pasował, to usiadł na wozie tak, by nie gnieść pozostałych ubrań.
-
Pasował całkiem nieźle, może minmalnie luźny. Likho poprzekładał ostrożnie kilka ubrań, po czym też się usadowił.
— Powiedzmy, że jest okej. Ale i tak mam ma was oko.
Popędził konia i pomału ruszyli. -
- Nie ma problemu, o ile tym drugim pilnujesz drogi. - Zażartował
-
Likho zaśmiał się, woźnica jedynie westchnął. Powiało chłodem, jednak był to tylko wiatr, a nie utajnione lodowe moce woźnicy.
-
Nie zdziwiłby się gdyby ich woźnica był lodową wiedźmą. Sporo już widział, w ciągu tych ostatnich kilku dni…
-
// hmmm @Wiewiur wiesz coś na ten temat???
Likho zaczął się rozglądać.
— Dzięki za tamtą kartę. Coś nie bardzo mam ochotę z kimkolwiek dziś gadać. -
- Nie ma problemu. To był cholernie ciężki dzień.
-
Likho tylko pokiwał głową i zamknął oczy.
Zmiana tematu