-
Cios ten naprawdę zaskoczył Kuriera który nie spodziewał się by jego przeciwnik był aż tak szybki. Oczywiście, spodziewał się że będzie szybki, ale nie aż tak. Nawet Supermutanty, które ledwo co czują ból oraz mają siłę porównywalną z siłownikami hydraulicznymi nie potrafiły sięgnąć takiej prędkości. Faktem jednak jest że jego oponent dokonał tego co dokonał i teraz leci wprost na drzewo. W takich sytuacjach Kurier się cieszył że jego kręgosłup został wymieniony na wszczep albowiem prawdopodobnym jest że przynajmniej jedna część jego kręgosłupy by się właśnie roztrzaskała gdyby pozostał przy normalnych kościach. Zamiast tego nie zwlekał się i wyciągnął swój rewolwer, oddał parę strzałów w stronę przedtem podstawionych min po czym spróbował stanąć na nogi tak szybko jak tylko mógł by wtedy rozpocząć sprint w stronę wcześniej przygotowanego karabinu anty-materiałowego.
-
Nawet, jeśli przed chwilą Mutantka zdobyła przewagę nad Kurierem, to ten bez problemu wyrównał szansę albo nawet tymczasowo znalazł się w o wiele lepszej pozycji. Jednoczesny wybuch granatu hukowo-błyskowego, eksplozja jednej z dwóch wcześniej zasadzonych min oraz w wyniku tego opadnięcie drzewa na Mutantkę, okazało się czymś niespodziewanym nawet dla niej. Nie skrzywdziło jej to chyba specjalnie, ale na pewno rozkojarzyło i zaskoczyło na tyle, że nieco poobijany Kurier zdążył dobiec do karabinu anty-materiałowego, mając w dodatku jakąś sekundę więcej w zanadrzu, nim to pomarańczowe bydlę się otrząśnie.
-
Kurier wziął Karabin i po czym pobiegł w stronę drzewa na którym wcześniej siedziała mutantka. Przeszkoczył nad nim a następnie rozłożył się tam za karabinem. Tak szybko jak tylko mógł Kurier obrał mutankę za cel oraz nacisną spust karabinu.
-
I wtedy właśnie Kurier zobaczył bardzo, bardzo satysfakcjonujący widok.
Mutantka, która właśnie zdołała się wygrzebać spod tego drzewa i otrząsnęła z zaskoczenia, spojrzała z wściekłą determinacją w jego kierunku, najprawdopodobniej chcąc się natychmiastowo odwdzięczyć pięknym za nadobne. W tym momencie zobaczyła Kuriera pociągającego za spust swojej potężnej spluwy, która z melodyjnym hukiem wyrzuciła pocisk. W ułamku sekundy jej mina zrzedła, jakby właśnie zorientowała się, że nie ma do czynienia z byle kupą mięcha.
A sam pocisk, bardzo celnie wymierzony, trafił ją prosto w okolice mostka. Zaskoczona zdolnościami Kuriera pomarańczowa Mutantka nie miała nawet czasu się zasłonić ani zaprzeć na ziemi, w wyniku czego impakt pocisku wyrzucił ją jakieś dwa metry do tyłu, prawie wybijając z równowagi. -
Kurier postanowił nie dawać za wygraną. Miał teraz okazję której chciał i zamiarzał ją wykorzystać do jej pełni. Więc pociągnął za rygiel oraz załadował kolejny pocisk do komory po czym ponownie pociągnął za spust. I jeszcze raz. Cały ten proces powtórzył dopóki nie położył mutantki na ziemię lub nie opróżnił magazynka. (8 pocisków z czego jeden był wystrzelony w poprzednim poście)
-
Tym razem poczwara była zdecydowanie lepiej przygotowana. Ku zdziwieniu Kuriera, dwa kolejne pociski najzwyczajniej w świecie uniknęła zgrabnymi ruchami, czwarty, piąty, szósty i siódmy przyjęła na klatę, zapierając się rękoma i nogami, aby utrzymać równowagę… A potem zrobiła coś takiego, co jeszcze Kurier w życiu nie widział. Na jej głowę nagle w błysku białego światła zmaterializował się pomarańczowy, mający dość geometryczne kształty hełm z wizorem zasłaniającym oczy. Na wysokości czoła była była wydłużona, wyraźnie solidniejsza część. W ułamku sekundy mutantka… Cholera, uderzyła pocisk z dyńki z pomocą tego hełmu, sprawiając, że został odbity ze zdwojoną prędkością, przelatując dosłownie milimetry nad głową strzelca. A na twarzy tego czegoś pojawiło się połączenie zadowolenia i sadystycznej żądzy.
-
- Nosz kur- Kurier zaczął w momencie kiedy pocisk przeleciał mu koło głowy. To była rzecz jakiej się nie spodziewał po mutancie, wiedział że skurwiele były twarde ale nie aż tak. Plus ta sztuczka z hełmem…ta to coś na pewno nie było mutantem. Lub przynajmniej mutantem jakie znał. Kurier widząc jak przebiegła sytuacja nawet nie przeładował Karabinu tylko go porzucił na kłodzie i wycofał się głębiej w las za nim. Walczyć z tym bydlęciem twarzą w twarz się nie dało, więc musiał się wycofać do lepszej pozycji. Gęsty las da mu przewagę pod postacią ograniczonego pola widzenia dla niej. W teorii będzie mógł ją zwieść do momentu kiedy będzie mógł wrócić do kupy swoich gratów by się dozbroić.
-
Długo nie zajęło, nim Kurier przekonał się, że błędem była ucieczka bez bardzo uważnego rozglądania się dookoła. Ledwo przebiegł jakieś 40 metrów, a obok niego przeleciało… Kuliste, świetliste coś, co wydało dźwięk, jakby było fuzją kosiarki spalinowej i turbiny. Pędziło niemalże idealnie prostym torem, po czym zakręciło w lewo jakieś 4 metry od Kuriera, tworząc taki podmuch powietrza, że prawie powalił Kuriera z nóg. Nie wspominając już o tym, że to coś absolutnie zdewastowało aż do ziemi trasę po której przeleciało, czy też przeszło. Metaforyczne serce mu na chwilę stanęło.
Nawet nie dlatego, że w ogóle to się stało, ale dlatego, że gdyby ta Mutantka nie chciała chyba przedłużyć walki, to najprawdopodobniej już by go zabiła. -
- Kurwa jebana - przeklął Kurier widząc co się dzieje i odwrócił się w stronę besti. Wziął jeden z obsarowanych żywicą granatów do ręki, wyją zawleczkę ale mocno ścisnął dźwignię tak by nie odleciała, tym samym zapobiegając, na razie, uzbrojeniu granata. Plan był prosty, przylepić granat do jej brzydkiej mordy…jego egzekucja…będzie trudniejsza.
-
Trudna… Ale na pewno nie niewykonalna!
Zwłaszcza, że to coś chyba postanowiło przesadzić z pewnością siebie, ponieważ mimo niesamowitej prędkości, jedynie krąży wokół Kuriera, jakby chcąc okazać swoją dominację przed dobiciem go. Gdyby tylko w dobrym czasie rzucić w to granat, kiedy będzie naprzeciwko niego… -
A więc czekał i czekał jeszcze trochę aż kiedy okazja na atak nastanie. I kiedy w końcu znalazła się na przeciw niemu to rzucił Granatem prosto w jej twarz.