Farklands
-
- Dobra, może masz rację. Widziałem wiele, ale smoków definitywnie nigdy.
Szli pomału przez zbocza. Po godzinie czy dwóch zaczął padać śnieg. -
Pozwolił kilku płatkom śniegu spaść na jego otwartą dłoń. To pozwoliło mu zdać sobie sprawę, że poza grubym płaszczem był średnio przygotowany na łażenie po górach.
-
Pruliście do przodu, aż w pewnym momencie Cindy i Claire zaczęły się sprzeczać nad mapą.
-
Spróbował podsłuchać ową kłótnię, co raczej nie powinno być szczególnie trudne.
-
— Na pewno zeszłyśmy już z tego pieprzonego szlaku! Mówiłam, żeby ten śnieg przeczekać, bo gówno widać!
— Nie zeszłyśmy, patrz! On taki po prostu jest, jak wstążka między zboczami. Przestaniesz mnie w końcu krytykować?
— Przestanę, jak już tu umrzemy! -
- Ekhem - wtrącił się nieśmiało - Może ja mógłbym spróbować ocenić? Wiecie, zawsze warto jest zasięgnąć trzeciej opinii…
-
Popatrzyły na ciebie, Cindy wkurzona, Claire wyraźnie rozbawiona. Podały ci mapę.
//napisz co konkretnie robisz i rzuć na kognicję -
Jako że przez ostatnie kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt, minut studiował krajobraz, spróbował co tejże podstawie ocenić która siostra ma racje. Jednakże, przede wszystkim starał się nie wyjść na debila.
-
W czasie gdy ty dochodziłeś do wniosku, że definitywnie zeszliście ze szlaku ze względu na to, że padał śnieg. dziewczyny darły się na siebie. W pewnym momencie Likho zaczął je uciszać, ale niewiele to dawało.
-
- Ekhem. - odkaszlnął i wskazał na mapę. - Zdaje się że jednak zobaczyliśmy ze szlaku. Powinniśmy skręcić tu, ale przez śnieg nie było widać ścieżki. Musimy się trochę cofnąć.
-
Cóż, najwyraźniej niewiele to pomogło, a nawet pogorszyło sprawę.
— Naprawdę dziewczyny, nie żeby coś, ale…
LJ zorientował się, że ziemia lekko drży. -
Spojrzał najpierw dół by ocenić czy serio wydaje mu się to co mu się wydaje, po czym z przerażeniem spojrzał na Likho.
-
I wtedy spostrzegł, że śnieg porwał Likho i Cindy. Jakimś cudem LJ z Claire pozostali na powierzchni. Ominęło ich.
-
- Wow! - krzyknął raczej z przerażeniem, niż z ekscytacją. Zaraz spojrzał w doł żeby zobaczyć gdzie polecieli i jak im pomóc.
-
//no to kognicja
-
//No to kognicja
-
//No to kognicja
-
Zauważył, że mogło ich znieść do którejś z pobliskich grot, jednak nie bardzo miał jak tam zejść.
— I co teraz zrobimy? Jak tak będziemy stać, to i nas zasypie. -
- Wpadli do którejś z grot. - stwierdził i pokazał palcem - Powinniśmy poszukać gdzieś wejścia do jednej z nich i to szybko.
-
— Boję się. Jak chcesz tam zejść?