Atlas
-
“A już chciałem zaoferować coś do picia,” Android powiedział ze sztucznym żalem, podczas gdy Młody i Thraug zajęli siedzenia. “Lecz jeśli nie lubicie uprzejmości, dostosuję się. Konkrety są takie, panie Uśmiechnięty, że potrzeba nam usług handlarzy spoza naszej firmy. Oraz, że tak powiem, spoza prawa.”
-
- Powiedzmy, że się nadamy i wcisnę to gdzieś w nasz napięty grafik. Co mam przewieźć, gdzie i za ile?
-
“Na pewno nie musicie się śpieszyć aż tak bardzo, żeby nie móc spokojnie porozmawiać.” Android przewrócił oczami. Ten gest akurat wyglądał zdecydowanie nienaturalnie, jakby w sztucznej twarzy brakowało mięśni aby poprawnie przekazać zażenowanie. “Byliście kiedyś na Oberonie? Lub w Diamentowym Cesarstwie w ogóle?”
-
- Zdarzyło się, ale to były raczej krótkie wycieczki.
-
“Grunt, że rozumiecie podstawy sytuacji astro-politycznej,” Android powiedział. “Cesarstwo nie ma najbardziej liberalnego stosunku do handlu z innymi mocarstwami, zwłaszcza z naszą Federacją z jakiegoś powodu. Na Oberonie jest jeszcze gorzej, konserwatyzm i zabobony uniemożliwiające legalny handel prawdziwie przydatną technologią. Oczywiście prowadzi to do wzrostu cel pewnych towarów na czarnym rynku, do tego stopnia że substancje i stymulatory kosztujące grosze tutaj mogą być sprzedane z wielkim zyskiem na Oberonie. Jak to na razie brzmi?”
-
- Na tyle dobrze, że jestem w stanie upchnąć to w grafiku szybciej, niż planowałem, ale też na tyle niekonkretnie, że jeszcze nie mam zamiaru się zgodzić. Kontynuuj.
-
“Upewniliśmy się, że wasze zadanie będzie proste i raczej nietrudne. Poprzez komunikatory dalekiego zasięgu znaleźliśmy konsumenta skorego zakupić zapas naszych najnowszych stymulatorów nerwowych. Jeśli tylko uda wam się je przetransportować je w wyznaczone miejsce i sfinalizować transakcję, otrzymacie wynagrodzenie równe dziesięciu procentom zapłaty. O ile nic się nie zmieni w międzyczasie, powinno ono wynosić około tysiąca dwustu Uniwersalnych Kredytów.”
-
- Brzmi to zachęcająco, ale może poza nagrodą wspomnisz o tych wszystkich zagrożeniach, przez które musimy przebrnąć nim dostawa znajdzie się na miejscu?
-
“Zagrożeniach?” Głos androida przejawiał zaskoczenie, ale brak brwi sprawił że nie wyglądało ono zbyt przekonywająco. Ależ proszę, nawet ci piraci skorzy do opuszczenia Przestrzeni Zewnętrznej nie mają jak zasadzić się na szlaku handlowym z potężnym Imperium na każdym krańcu. Jedynym przystankiem po drodze jest Chiron, lecz jego mieszkańcy raczej nie są zainteresowani łupieniem podróżnych. Waszym największym problemem będzie przejście przez kontrolę graniczną, ale jeśli jesteście w stanie pozorować za zwykłych kupców powinno się to udać."
-
Podrapał się po brodzie i zamyślił na chwilę.
- Proszę zrozumieć, prawie zawsze misja zapowiada się ciekawie i przyjemnie, jak teraz, a kończy się pościgiem, ostrzelaniem mojego statku czy abordażem, więc wolałem się upewnić. Skoro tak się sprawy mają, to tak, mogę się tego podjąć. Jest jednak pewien warunek: Gdy dostarczycie na lądowisko, gdzie zostawiłem statek, swój towar, macie też mi dać coś, co będzie udawało główny ładunek. Zakładam, że sami najlepiej wiecie, co to ma dokładnie być, mi to obojętne, byleby było legalne, a zapotrzebowanie na to coś na tyle duże, żebym mógł to bez trudu spieniężyć na miejscu. To przede wszystkim w ramach kontroli celnej czy czegoś w tym guście. Zakupicie ten towar i mi go dostarczycie, w zamian podzielimy się zyskami z jego sprzedaży. Co do wynagrodzenia za sam szmugiel połowę płacicie mi teraz, resztę po dostarczeniu towaru, żebym mógł uzupełnić zapasy i paliwo przed odlotem. -
“Inteligentna sugestia,” Android skinął głową. “Dostarczymy wam żywność którą możecie zaprezentować jako towar i dzięki której nie zginiecie z głodu po drodze. Możecie potraktować to jako bonus. Zapłatę można podzielić czasowo, ufamy waszej uczciwości. Czy poza tym warunki są akceptowalne?”
-
- Na tyle, że jeśli rzeczywiście pójdzie gładko, to możemy rozważyć dalszą współpracę. Jak rozumiem dostanę koordynaty miejsca, do którego mam dostarczyć towar i jakiekolwiek dane, które pozwolą rozpoznać odbiorcę ładunku?
-
“Naturalnie,” Rozmówca wyciągnął z kieszeni niewielki nośnik danych i położył go na stoliku. “Takich rzeczy lepiej nie mówić jeszcze na głos, ale wszelkie niezbędne informacje znajdziecie w środku. Wgraliśmy tam nawet małą encyklopedię Diamentowego Cesarstwa, jeśli nie czujecie że wasza wiedza jest na dostatecznie wysokim poziomie.”
-
Wziął go i schował do kieszeni płaszcza.
- Skoro tak, to, jeśli to nie problem, prosiłbym o zaliczkę i będziemy się zbierać. Wyruszymy tak szybko jak będzie to możliwe. -
“Zostanie wam przekazana wraz z towarem, z rana nadchodzącego dnia,” Zapewnił android. “Szerokiej drogi, panie Aldon.”
-
Skinął mu głową i wstał, wyprowadzając swoich kompanów z pokoju, a potem z hotelu. Od razu ruszył w kierunku lądowiska, na którym spoczął okręt.
- Co myślicie? - zagadnął ich, gdy już oddalili się od budynku i mogli w miarę swobodnie prowadzić konwersację. -
“Myślę że można było utargować większą zapłatę,” Mruknął Thraug zanim Młody miał okazję cokolwiek powiedzieć. “Większość zaliczki pójdzie na paliwo. Wypada wykombinować co by tu przy okazji przewieść, jeśli ma się nam to naprawdę opłacić.”
-
- Z androidami ciężko się targować, kiedyś próbowałem. Tym gorzej, jeśli ma obstawę mięśniaków. Tak czy siak, po to wytargowałem zaliczkę. Zanim odlecimy musimy załatwić naprawdę drona, paliwo i powinniśmy dowiedzieć się, co rzeczywiście można tu przemycić z Cesarstwa.
-
“Ja się z tym blaszakiem nie bawię,” Powiedział Thraug, wyprzedzając grupę. “Poszukam czegoś w miarę taniego co się będzie dało dobrze sprzedać. Będę na statku za parę godzin.”
Po chwili Zavir i Młody zostali sami w uliczce. “Ten android znał twoje nazwisko,” Odezwał się ten drugi. “Musiał zrobić przegląd naszej historii. Powinno nas to niepokoić?”
-
- Póki co wolę o tym myśleć tak, że ktoś, dla kogo już pracowałem, polecił mnie temu typowi albo wyciągnął to z jakichś rejestrów służb celnych, policji czy czegoś w tym guście. Ale na pewno o to zapytam, jeśli nie będzie mieć pod ręką tylu uzbrojonych kiziorów. Towar dostarczą nam rano, wylecimy najwcześniej popołudniu następnego dnia, więc proponuję iść się napić i rzucić okiem na kawałek galaktyki. A, właśnie: Kolejna mądra rada kolegi po fachu - ciesz się życiem, bo dziś wszystko jest pięknie i cukierkowo, jutro dryfujesz nago w próżni.