Twierdza Fogena
-
- Jeśli pokona mnie, pozabija ich wszystkich. - odparł od razu, bo było to oczywiste, ale zamyślił się jeszcze na chwilę. - I Demon może przerazić ich tak, że będą mi przeszkadzać w walce.
-
- Podałeś dwie rzeczy, a tylko jedna z nich jest istotna, kiedy walczysz z Demonem - poinformował go. - Domyślasz się, która?
-
- Troska o innych? Według nich słabość, którą lubią wykorzystywać?
-
- Wiem, że wśród żołnierzy są tacy, którzy po prostu chcą zabijać, jednakże ciągle stanowią oni margines przy tych, którzy chcą chronić słabszych przed Demonami - zauważył z własnego doświadczenia. - Demony to wiedzą. My to wiemy. Problem polega jednak na tym, że to ta druga rzecz jest istotniejsza. Jeżeli zginiesz, to i oni zginą. Jeżeli jednak przeżyjesz, możesz bronić ich nadal - odparł. - Moje ostatnie pytanie. Czy godzisz się na zło konieczne i śmierć kilku bezbronnych, by dalej móc bronić reszty?
-
- Poświęciliśmy już tyle, czy kilku ludzi żywych lub martwych zrobi w ogóle różnicę?
-
- Zależy, po jakiej stronie konfliktu walczysz - odparł. - Może dla Demonów straty niczego nie znaczą, Rodo. Jednakże my nie jesteśmy Demonami. I zapewne wielu z twoich towarzyszy za twoimi plecami zgodzi się z tym, że jest za kogo walczyć.
-
Mniej lub bardziej zdecydowane pomruki lub okrzyki utwierdziły cię w tym, że masz rację, przynajmniej w tej kwestii.
- Czyli naszą misją jest nie zabijać tyle Demonów, ile zdołamy, tylko uratować tylu naszych, ilu się da? -
-- Nie mamy środków na to, żeby się decydować, Rodo. Musimy robić oba. I zamierzam się upewnić, że podwyższę wasze umiejętności do takiego poziomu, że przeprowadzicie skuteczną ewakuację dużej chłopskiej rodziny, jednocześnie zabijając demony, jakie się na nich rzucą. To teoria, lecz praktyka będzie ciężka.
-
Pokiwał głową.
- To… Nie będziemy się bić, tak? -
-- A jaki znajdziesz w tym sens? – zapytał. – Fizycznie, jesteś raczej silniejszy. Z kolei ja dysponuje precyzyjnym wyszkoleniem, jak walczyć z silniejszymi ode mnie, chociażby z groźniejszymi Demonami. Zależy mi nie na udowodnieniu, gdzie kto stoi, lecz na tym, żeby wiedzieć, po co tutaj się jest. I jak sobie poradzić z zagrożeniem.
-
Pokiwał głową i wrócił do szeregu, widocznie speszony tym, że nie będzie bitki, choć pewnie odczuwał pewną ulgę, nie był w końcu pewien zwycięstwa z Paladynem. Pozostali czekali na dalsze instrukcje i trening.
//Możemy to już zacząć przyspieszać jeśli chcesz. W sensie sam trening.// -
///Możemy, oczywiście. Trening nie będzie jakiś widowiskowy, raczej forma treningu Paladynów. ///
-
Pocieszające było to, że znali podstawy i wiedzieli, jak walczyć, a i motywacji im nie brakowało. Ale i tak musiałeś poświęcić bite dwa tygodnie na zmienienie ich w żołnierzy, którzy rzeczywiście będą mogli stanowić dla Demonów prawdziwe wyzwanie. Każdy z nich gotów był oddać życie za rodzinę i przyjaciół zgromadzonych na wyspach Archipelagu Błękitnej Tafli, ale nie masz pewności czy równie chętnie wyruszą na wojnę poza swą nową ojczyznę, tak jak zrobiła to już część z nich, choćby Rodo, mięśniak, z którym miałeś się pojedynkować, a który dał o sobie znać nie tylko jako utalentowany i doświadczony wojownik, ale i jako ktoś obdarzony talentem do dowodzenia i motywowania innych.
- Spokojna noc. - rzucił Kosil, ten sam śmieszek z treningu, którego poznałeś pierwszego dnia. - Mam wrażenie, że jedna z ostatnich. -
-- Spokojne dni były policzone już od początku tej wojny – odparł ponuro, poprawiając leniwie zbroję. – Liczmy na to, że w razie czego ta okolica ma kilka dni więcej spokoju, niż sądzimy.
-
- Myślisz, że kiedyś uda im się tu przebić? Drowom na ich Czarnych Arkach albo samym Demonom?
-
-- Będą próbować. Liczmy na to, że wraki ich okrętów nie popsują nam krajobrazu – odparł, dla odmiany, dosyć luźnym tonem.
-
- Szkoda, zawsze chciałem taką obrabować. Podobno jedna Czarna Arka ma w swoich ładowniach skarby większości znanego świata. A są tacy dowódcy, których żądza zysku pcha dalej.
-
-- Pokonanym dowódcom raczej się już te skarby na więcej nie przydadzą.
-
- Mrocznym Elfom tego nie wytłumaczysz, ja sam mógłbym żyć z ich bogactw skromnie… Powiedzmy jak hrabia.