Atlas
-
- Szperacz? - zagadnął niepewnie. - Jak się czujesz, stara kupo złomu?
-
“Wreszcie po tylu tygodniach czuję się dobrze sam w sobie.” Dron odparł, tym razem szybciej i bardziej gładko.
“Jak dla mnie działa poprawnie,” Hugh stwierdził. “Będzie tylko trochę bardziej poetycki. W sumie bonus, jakby się mnie kto pytał.”
-
- Dla ciebie bonus, dla mojego wspólnika kolejny powód do białej gorączki. Jeśli to wszystko to ile będę winien za pomoc?
-
“Trzydzieści kredytów, jeśli mój procesor matematyczny się nie myli,” Hugh odparł. “Chcecie modyfikacje mózgowe, tak przy okazji? Mam ich trochę na zbyciu i wiem jak wszczepić procesor to korony z niewielkim ryzykiem udaru mózgu.”
-
- Nie, dzięki, lubię mój mózg takim, jaki jest. - odparł i wręczył mu kwotę. Rzucił jeszcze raz niepewnym okiem na droida po czym pożegnał się i wrócił z nim na statek, nie mając tu już nic do roboty.
-
Statek stał tam, gdzie Zavir go zostawił. Różnica była taka że teraz wszyscy załoganci byli obecni i najwyraźniej czynili ostatnie przygotowanie przed wylotem, na tyle tym zajęci że nie zauważyli jak Zavir podchodzi.
-
- Dobra wiadomość jest taka, że ten blaszak znowu gada. - powiedział do nich, wchodząc na pokład. - A zła, że znowu gada. Coś mnie ominęło?
-
“No w sumie nic,” Thraug obrócił się w stronę Zavira, bez żadnego zaskoczenia. Młody za to się wzdrygnął. “Zapakowaliśmy tą wodę, zatankowaliśmy za czterysta kredsów i przeprowadziliśmy diagnostyki. No, głównie ja to robiłem, nasz przyjaciel tutaj wypił trochę za dużo i…”
“Chodzi o to, że jesteśmy gotowi do wylotu,” przerwał Młody. “Skoro dron jest zdrowy, to chyba nic nas tu nie trzyma, prawda?”
-
Pokręcił głową.
- Nic a nic. Przygotujcie się do odlotu, te dane, które dał nam kolega android przejrzymy w trakcie lotu. - odparł i sam również pomógł we wszelkich przedstartowych procedurach, aby później usiąść w fotelu pilota, uruchomić silniki i poderwać statek w górę. -
Wszystko było faktycznie w jak najlepszym porządku. Silniki warczały, systemy sztucznej grawitacji jakoś pracowały, a fotel był jak zawsze dostosowany do wymiarów Zavira.
“Podróż tysiąca mil zaczyna się od jednego kroku,” Szperacz odezwał się tuż przed wylotem.
“Eh, jak dla mnie jest mniej denerwujący niż dotychczas,” Skomentował Thraug. “W drogę.”
-
A więc ustawił kurs na koordynaty i gdy wszystko było gotowe, zostawił statek w rękach autopilota, a sam wrócił do swojej kajuty, aby zabić czas lekturą informacji, które otrzymał od swego pracodawcy.
//Jeśli nic nie planujesz po drodze to myślę, że możesz śmiało streścić, czego się dowiedział i przyspieszyć podróż.// -
//Będę kontynuować w nowym temacie. Zaraz zrobię Chiron//