Luna
-
Również wstał, mierząc mężczyznę fotoreceptorami.
- Z tego co wiem, istnieje około 2% szans, że ty i reszta tych nędznych żyjątek po prostu szukacie problemów i powinienem was zabić. Ale na 98% tak nie jest, więc radzę ci nie kusić losu, worze mięcha, i zostawić mnie w spokoju, tak jak ja zostawiam was. Albo nie. Sprowokuj mnie. Zaatakuj. Wprost marzę o tym, żebyś to zrobił, worze mięcha. Ale byłaby zabawa… -
Chojrak cofnął się o krok z widocznie zmniejszoną wolą walki. Otworzył usta jakby chciał odpowiedzieć, ale żadne słowa z nich nie wyszły. Przez chwilę wyglądało na to, że ich dwójka będzie stać sobie niezręcznie aż komuś skończą się baterie, ale nagle krasnal z pobliskiego stołu wstał i podszedł do HK.
“Spokojnie panowie, mam wszystko pod kontrolą,” Powiedział, gestem przeganiając czystego. “Porozmawiam z groźnym androidem i dowiem się czego chce, może być?” Ostatnie pytanie było chyba skierowane zarówno do HK jak i do reszty baru.
-
- I tak wizytę tu mogę uznać za bezpowrotnie stracony, cenny czas. - orzekł i zajął z powrotem swoje miejsce, licząc na to, że to ten wór mięcha miał się z nim skontaktować, bo jeśli nie, to rzeczywiście wizyta tu generowała tylko straty: ułatwienie pościgu każdemu, kto polował na HK, roznoszenie się plotek i wspomnianą już utratę czasu.
-
“Przepraszam za to,” Odparł krasnal siadając, mówiąc znacznie ciszej niż przed chwilą. “Mogłem od razu do ciebie podejść, ale nie byłem pewien że to faktycznie… ty. Teraz większych wątpliwości nie mam. Jestem Antony, tak w ogóle, kontakt bractwa w tej dzielnicy. Formę noszę taką jaką nosze dla zmyłki.”
-
- Następnym razem użyję hologramu, żeby nie zwracać na siebie tyle uwagi. - odparł mu, choć wcale się nie usprawiedliwiał, jedynie informował go o swoich zamiarach. - Skoro mamy to już za sobą, przejdziemy do konkretów?
-
“Skoro tak uważasz,” Odparł Antony, po czym ściszył swój głos jeszcze bardziej. “Mamy dla ciebie misję. Misję ratunkową, można by powiedzieć, ale wciąż obejmującą trochę strzelania i solidną zapłatę. Jak to na razie brzmi?”
-
- Wedle moich norm? Akceptowalnie. Kontynuuj.
-
“W razie gdybyś się nie zorientował, tutejsze autorytety nie patrzą na naszą organizację zbyt przychylnie. Kościół ma dość wąskie ramy tego co jest religijnie akceptowalne, a rycerzyki połykają wszystkie kazania i polują na tych co nie łykają. Ostatnio dorwali kanonika Zephira, jednego z naszych najszlachetniejszych przywódców.” Antony wydawał się szczerze przygnębiony wymawiając te słowa. “Zamknęli go w Letronne, najlepszym więzieniu na całej Lunie, i chcą go zmusić do wyrzeczenia się wiary. Tak czy owak pewnie go kropną pod koniec, co byłoby wielką stratą dla ludzkości. Jak już na pewno się zorientowałeś, chcemy go uwolnić.”
-
Skinął lekko głową.
- Jest to możliwe. Czy macie plany więzienia lub informację, w której jego części przebywa cel? Jaki stopień zniszczeń i śmiertelności wśród innych osadzonych jest akceptowalny? Ile wyniesie moja nagroda? - zapytał ciągiem, jednocześnie mając już przynajmniej dwa plany, które mógłby wcielić w życie, aby wykonać tę misję. -
“Mamy pewne informacje dotyczące więzienia, w tym położenie bloku dla heretyków. Stamtąd lepiej żeby nikt nie ginął, bo to mogą być nasi sojusznicy, resztę kryminalistów możesz sobie zabijać ile chcesz. Możesz ewentualnie zaczekać aż Zephira wyprowadzą na publiczną egzekucję, wtedy im więcej przechodnich zabijesz tym lepiej, ale ryzyko takiego ataku byłoby dość ekstremalne. Jeśli zaś chodzi o zapłatę… mamy wciąż trochę kredytów na koncie, ale sugerowałbym alternatywę. Nie jest tajemnicą, że nie lubisz się z kupczykami z Rhei; Co byś powiedział na dysk pełen informacji które woleliby zachować w tajemnicy?”
-
- A jaką mam gwarancję, że informacje te są prawdziwe lub już ich nie posiadam?
-
“Widzisz, informacje zdobyliśmy niedawno w ataku na jedną z ich siedzib na Rhei,” Odparł Antony, z nutą dumy w głosie. “Możesz co najwyżej mieć starą wersje tych danych, ale i w to wątpię. Były cholernie ciężkie do zdobycia i na tyle ważne, że gdybyś je miał to zapewne nie kłopotałbyś się już z biednym mną a raczej sprzedawał je drogo i szykował się na polowanie na imiona tam zapisane. A co do prawdziwości… cóż, nigdy nie masz absolutnej pewności że nie jesteś oszukiwany, ale my akurat wiemy na co cię stać. Myślisz że składałbym tą ofertę, gdyby było ryzyko że nasz sojusz zakończy się gorzko gdy tylko zweryfikujesz dane?”
-
Zamyślił się na chwilę, a jego fotoreceptory przygasły.
- Zgoda. - odparł w końcu. - Podejmę się tego zadania. Daj mi dane na temat więzienia, a sprawę uznamy za zakończoną jeszcze dziś. Oraz ustalmy punkt, do którego dostarczę waszego kompana, a gdzie ty dasz mi te dane. -
“Bogowie ci wynagrodzą. My też zresztą, ale dopiero po wykonanym zadaniu.” Antony wygrzebał spod płaszcza standardowy dysk przenośny. “Tutaj masz plany, wprawdzie w formie dwuwymiarowej ale tylko takich się dogrzebaliśmy. A co do punktu wymiany, niedaleko więzienia jest osada o tej samej nazwie, istniejąca głównie na jego potrzeby. Spotkajmy się tam, powiedzmy skrzyżowanie na wschód od rynku. Upewnij się że zgubiłeś albo wybiłeś pościg, oczywiście. Będę czekał.”
-
- Nie spóźnij się. - powiedział tylko, wstając z miejsca. Schował dysk i opuścił lokal, najpierw kierując się do jakiejś bocznej uliczki, która jednak nie była ślepym zaułkiem. Tam aktywował projektor hologramów, przyjmując wygląd najodpowiedniejszej dla lokalnego otoczenia formy, czyli standardowego Czystego w niewyróżniającym się ubiorze. Potem opuścił uliczkę pod tą właśnie postacią i kluczył pół godziny uliczkami miasta, czasem zaglądając do karczm czy sklepów, aby udawać, że rzeczywiście załatwia w mieście jakieś sprawy. Dopiero wtedy skierował się na lądowisko, do swojej kanonierki, cały czas mając na uwadze, czy nie wiedzie za sobą ogona.
-
Nikt kogo uwagę zwrócił HK nie był dość odważny, aby za nim podążyć. Pół godziny zeszło na oglądaniu bardzo mało imponujących sklepów, ale kiedy android dotarł do swojego pojazdu, miał pewność że jest sam. Nie było nawet dookoła przypadkowych ludzi, gdyż chyba nikt tutaj nie miał statku na własność. Do innych części Luny podróżowali podziemnymi pociągami, co było też opcją dla HK, choć raczej nie uniknąłby wtedy jakiejś formy kontroli jeszcze przed dotarciem do osady.
-
Rozważyłby to, ale może nie teraz. Tak czy siak, upewnił się, że warty androidów są na miejscu, a później deaktywował hologram i udał się na statek, gdzie zaczął przeglądać plany więzienia.
-
Było to nieco irytujące, gdyż plan był kiepskiej jakości, pochodząc zapewne z jakiegoś zrobionego po kryjomu zdjęcia. Niemniej HK był w stanie wyczytać podstawowe informacje - więzienie mieściło się na dnie wielkiego krateru i ciągnęło się dość głęboko w Księżyc. Na planie zaznaczony był blok więzienny dla “heretyków” znajdujący się dość nisko i niedaleko kwater strażników. Dobra wiadomość była natomiast taka, że nie powinno być problemy ze zlokalizowaniem tego miejsca, gdyż wszystkie bloki były bezpośrednio połączone z głównym szybem wzdłuż którego kursowały windy.
-
Zastanawiając się nad pierwszym pomysłem na zrealizowanie tego zlecenia, usiłował wyczytać z planu czy możliwym byłoby wlecieć do krateru, tam działkami lub rakietami stworzyć sobie prowizoryczne wejście, dostać się do bloku z jego celem, wyciągnąć go i wrócić na statek, a następnie odlecieć.
-
Teoretycznie taki plan mógłby się powieść, jeśli tylko rakiety kanonierki byłyby w stanie przebić się przez poziome wrota więzienia. No i jeśli udałoby się zniszczyć szybko działa przeciwlotnicze. No i jeśli ochrona która z pewnością zostałaby zmobilizowana nie okazała się zbyt silna dla jednego androida. W zasadzie było całkiem sporo “jeśli” w tej kalkulacji.