Karaz-a-Deron
-
- Ciekaw jestem, co z tą kuszą zrobisz, jak niektóre rusznice nawet nie każdego Demona ustrzelo. - mruknął pod nosem. - Jak chciałeś, to i masz, pójdziesz na patrole do tuneli. Jak dobrze siem spiszesz, to poślemy cię dalej. Pytania?
-
- Gdzie mam zacząć? - Zapytał.
-
- Za godzinę wyprowadzamy świeżaków główną bramą. Masz czas żeby rozejrzeć się po mieście. Tylko się nie spóźnij, jeśli ci się spieszy, następni odchodzą dopiero za dwa dni.
-
- Dzięki, bywaj. - Powiedział na odchodne i wyszedł z koszar.
- Mam godzinę, a muszę mieć broń na demony. Miecz już mam, ale bełty… - powiedział cicho do siebie i poszukał kuźni kowala runicznego, gdzie zaklęte bełty mogą być. -
W stolicy nie brakowało kuźni, ale nie było takiej, która oferowałaby produkty runiczne. Runy były jedyną Magią, jaką mogły opanować Krasnoludy, a i tak był to niezwykle rzadki dar. Stąd ograniczali go do nakładania na mury, bramy i tym podobne, a gdy już zaklinali broń czy pancerze, to nie byle kogo. Więc raczej nie masz co liczyć, że znajdziesz gdzieś runiczne bełty, jednak na pewno znajdą się jacyś kowale, których pociski i tak wystarczą, mimo tego, że nie zostały pobłogosławione przez Kapłanów.
-
Duras poszukał jednego z tych kowali, którzy produkują bełty wysokiej jakości tak dobre, że wystarczą na demony.
-
Mówi się, że to Krasnoludy wynalazły pierwsze kusze, nie ma więc nic dziwnego w tym, że mogłeś znaleźć tu sporo towaru, który był ci potrzebny. Jeden z kowali miał jednak szczególnie dobre bełty, wykonane w całości ze stali, choć groty były jeszcze hartowane i wzmacniane. Pokryte były też charakterystycznymi rowkami, które, według ich twórcy, sprawiały, że pocisk lepiej stabilizował się w trakcie lotu, a więc był przez to celniejszy.
-
Durastor podszedł do kowala z wykwintnym dziełem rzemiosła wojennego i zagadał.
- Potrzebuję dwadzieścia pięć bełtów tych o. - Wskazał na amunicję z hartowanymi grotami i charakterystycznymi rowkami. - Ile to będzie kosztować? -
- Dobry wybór. - skomentował krótko kowal, akurat niezajęty pracą przy kowadle. - To naprawdę dobry wybór, dlatego będzie dwie sztuki złota od jednego bełtu, czyli pięćdziesiąt za wszystko.
-
Wyłożył pięćdziesiąt sztuk złota i rozejrzał się po kuźni.
- Przydałby mi się zapasowy miecz. Coś z gotowych: jednoręczne ostrze, bronią będę siekał demony, więc musi być wytrzymałe, ale z drugiej strony posłuży jako zapasowe, więc zadowolę się tym co masz, bo nie mam za dużo czasu na przebieranie. - Oznajmił kryteria zakupu miecza. -
- Nie robię mieczy. - odparł bez żadnych dodatkowych słów, zgarniając złoto, a w zamian kładąc przed tobą bełty. - Młoty, topory, halabardy, to mam. Mieczy szukaj gdzie indziej.
-
- Wezmę topór. Byle wytrzymały i można nim zarżnąć demony, a powiadam, że w sytuacji życia lub śmierci lepiej mieć przy sobie topór niż nic, bez znaczenia czy umie się nim posługiwać. - Powiedział do krasnoluda czekając na towar.
-
- Jedno ostrze czy dwa? Jednoręczny, długi czy dwuręczny? A może do rzucania?
Pytając, wskazał na swoje wyroby zawieszone na ścianie, których rzeczywiście miał sporo. -
- Jednoręczny, krótki do walki w zwarciu i możesz dołożyć dwa małe do rzucania. - Stanowczo przedstawił kryteria doboru broni.
- Ile będzie za wszystko? -
- Za te do rzucania będzie dziesięć złota za sztukę, za ten normalny trzydzieści. Razem za wszystko będzie znowu pięćdziesiąt złota.
-
- Biorę. - Wyłożył pieniądze na stół Duras i zgarnął dwa topory do rzucania razem ze służącym do walki w zwarciu. Uzbrojony po zęby wyszedł z nowym sprzętem, wsiadł na tygrysicę Artemis i pojechał w miejsce umówionego spotkania.
-
Twoje pojawienie się wzbudziło niemałą sensację wśród trzech tuzinów rekrutów. Nie wyglądali na niedoświadczonych gołowąsów, ale żaden z nich nie jeździł na tygrysie, niewielu pewnie widziało nawet takie zwierzę na oczy, więc trzymali się przezornie z daleka.
-
Poszukał dowódcy wzrokiem.
-
Żaden z Krasnoludów nie wyróżniał się ekwipunkiem, aparycją czy czymkolwiek innym na tle pozostałych, więc najwidoczniej udało ci się wyrobić szybciej, niż myślałeś i dzięki temu masz jeszcze nieco czasu.
//Jak chcesz pogadać z innymi Krasnoludami to śmiało, jak nie, to napisz tylko, że czekał albo coś w tym guście i akcja pójdzie już do przodu.// -
Duras zszedł z tygrysicy, rzucił jej do jedzenia jedną porcję suszonej baraniny i zagadał do krasnoludów.
- Dobry, jestem Durastor Rzeźnik z Lodowego Szczytu. Jak tam nastroje przed wyprawą?