Miasto Hammer
-
- Co najmniej pięćset złota za jedną taką, a więc tysiąc złotników łącznie. Teraz potrzebowałbym minimum sześćset, aby zakupić odpowiedni budulec, którego obecnie nie posiadam.
-
Nana
- Dobrze. - zgodziła się na propozycje wierząc specjaliście i wręczyła mu sześćset złotników w sakiewce. - Ile to mniej więcej potrwa? - zapytała
-
Zważył tą w dłoni i zastanowił się w przez chwilę.
- Szczerze mówiąc to nie mam pojęcia. Transport materiału zajmie przynajmniej dwa dni, ja w tym czasie muszę dokończyć inne rzeźby, którymi jestem zajęty. Później potrzebne mi będą rysunki czy ilustracje, opisujące to stworzenie, bo nigdy nie widziałem go na własne oczy. Sama praca przy dobrych wiatrach zajmie około dwóch tygodni, może więcej, może mniej. -
Ten post został usunięty!
-
- Dobrze. Wrócę tu za dwa tygodnie. Czy to wszystko co powinnam wiedzieć? Możesz tego nie wiedzieć, ale one będą służyć za golemy - poinformowała elfa.
-
- Nie znam się na tworzeniu Golemów i Magii ogółem, ale jeśli uważasz, pani, że zwykłe rzeźby wystarczą, to możesz być spokojna, że spełnię twoje oczekiwania.
-
- W takim razie do zobaczenia za dwa tygodnie.
- pożegnała się i teraz musiała spożytkować ten czas. Poszła poszukać ogłoszeń w sprawie udzielania lekcji. Może uda jej się nauczyć magii ognia przez ten czas albo innej, równie prostej dziedziny. -
Niestety, albo nikt tutaj nie nauczał Magii w ogóle, albo, jeśli to robił, to nie widział potrzeby w reklamowaniu swoich usług w ten czy jakikolwiek inny sposób, więc pod względem takich ogłoszeń, tablica świeciła pustkami.
-
Nana
Przejechała się po mieście w poszukiwaniu szyldów książek, jeśli ktoś naucza tutaj magii to pewnie musi znać się z handlarzami słowem pisanym.
-
Odnalazłaś dwie biblioteki i antykwariat. Jeśli chciałaś po prostu czytać, to te pierwsze były w sam raz, ale zwątpiłaś, czy ktoś pozwoli ci wynieść stamtąd jakikolwiek wolumin, choć na krótką chwilę. Z kolei istniała szansa, że w antykwariacie kupisz jakieś książki, choć nie było na to gwarancji, a i cena może być różna, w końcu ostatnio przepuściłaś sporo złota lekką ręką.
-
Nana
Zaszła do antykwariatu.
-
Był dość sporym sklepem, jeśli chodzi o powierzchnię, jaką zajmował, ale ciężko było to odczuć, ponieważ poza wolną przestrzenią wokół wejścia było tu jeszcze kilka ścieżek między regałami i innymi meblami. A było tu wszystko, zwracając uwagę na przedmioty przy samym wejściu widziałaś niemało broni, ksiąg, zwojów, narzędzi, zastawy stołowej, zabawek, ubrań, myśliwskich trofeów i wiele, wiele więcej, a to przecież dopiero początek.
-
Nana
Przeszła do ksiąg i poszukała jakichś o nauce magii ognia lub innej z dziedzin magicznych.
-
Spośród tych, które były najbliżej wejścia, nie odnalazłaś żadnej na ten temat.
-
Nana
Poszukała ksiąg z zakresu magii ognia w dalszej części antykwariatu.
-
Nim jednak zdołałaś tam dotrzeć, drogę zastąpił ci blady człowiek. A właściwie nie człowiek. Styric. Przedstawiciel tajemniczej, podobnej do ludzi rasy, obdarzonej nienaturalnie długim, bo liczonym w setkach lub nawet tysiącach lat, życiem oraz niezwykłym magicznym potencjałem. A choć na pewno był starszy od ciebie o minimum sto lat, poruszał się nadzwyczaj żwawo i energicznie, z czym nie współgrał smutek na jego twarzy, wyryty głębokimi zmarszczkami na bladej cerze.
- Witaj, pani, w tym zbiorowisku kuriozów, osobliwości i reliktów dawnych lat. Mogę wiedzieć, czego szukasz? -
Nana
Za nic w świecie Ahanti nie spodziewała się Styrica, nieco słyszała o tej rasie od swojego mistrza, ale nie sądziła, że prowadzą oni tak po prostu antykwariat. Liczyła, że żyją w kanałach albo na marginesie społeczeństwa, prędzej w dzielnicach biedoty. Cóż, najlepsze pierwsze wrażenia, więc Nana od razu przeszła do rzeczy.
- Szukam ksiąg na temat nauki magii ognia albo innych rodzajów magii… Coś dla początkującego z zerową wiedzą. - odpowiedziała pytającemu. -
Skinął ci głową, bardzo powoli.
- Mam takich wiele, choć zgłaszają się tu zwykle ci, którzy chcą doskonalić swoje umiejętności, a nie nauczyć się czegoś od podstaw. Nie jesteś członkinią Gildii Magów, prawda? -
Nana
- Nie mam nic wspólnego z Gildią Magów. - odpowiedziała i od razu postanowiła sprecyzować z krótką przerwą na oddech. - Jestem samotną alchemiczką, która podróżuje po świecie i szuka przygód oraz swojego miejsca. Magia ognia okazałaby się przydatna w moich podróżach po krainie, ale nie znalazłam żadnego nauczyciela, który ogłaszałby się na tablicach.
-
- Tak się składa, że jestem Magiem. - odparł Styric. - Nie opanowałem co prawda Magii Ognia, ale znam się na tym i owym, mógłbym więc zapewnić ci naukę podstaw, niezbędnych do opanowania w zasadzie każdej Magii.