Miasto Hammer
-
- Nie znam się na tworzeniu Golemów i Magii ogółem, ale jeśli uważasz, pani, że zwykłe rzeźby wystarczą, to możesz być spokojna, że spełnię twoje oczekiwania.
-
- W takim razie do zobaczenia za dwa tygodnie.
- pożegnała się i teraz musiała spożytkować ten czas. Poszła poszukać ogłoszeń w sprawie udzielania lekcji. Może uda jej się nauczyć magii ognia przez ten czas albo innej, równie prostej dziedziny. -
Niestety, albo nikt tutaj nie nauczał Magii w ogóle, albo, jeśli to robił, to nie widział potrzeby w reklamowaniu swoich usług w ten czy jakikolwiek inny sposób, więc pod względem takich ogłoszeń, tablica świeciła pustkami.
-
Nana
Przejechała się po mieście w poszukiwaniu szyldów książek, jeśli ktoś naucza tutaj magii to pewnie musi znać się z handlarzami słowem pisanym.
-
Odnalazłaś dwie biblioteki i antykwariat. Jeśli chciałaś po prostu czytać, to te pierwsze były w sam raz, ale zwątpiłaś, czy ktoś pozwoli ci wynieść stamtąd jakikolwiek wolumin, choć na krótką chwilę. Z kolei istniała szansa, że w antykwariacie kupisz jakieś książki, choć nie było na to gwarancji, a i cena może być różna, w końcu ostatnio przepuściłaś sporo złota lekką ręką.
-
Nana
Zaszła do antykwariatu.
-
Był dość sporym sklepem, jeśli chodzi o powierzchnię, jaką zajmował, ale ciężko było to odczuć, ponieważ poza wolną przestrzenią wokół wejścia było tu jeszcze kilka ścieżek między regałami i innymi meblami. A było tu wszystko, zwracając uwagę na przedmioty przy samym wejściu widziałaś niemało broni, ksiąg, zwojów, narzędzi, zastawy stołowej, zabawek, ubrań, myśliwskich trofeów i wiele, wiele więcej, a to przecież dopiero początek.
-
Nana
Przeszła do ksiąg i poszukała jakichś o nauce magii ognia lub innej z dziedzin magicznych.
-
Spośród tych, które były najbliżej wejścia, nie odnalazłaś żadnej na ten temat.
-
Nana
Poszukała ksiąg z zakresu magii ognia w dalszej części antykwariatu.
-
Nim jednak zdołałaś tam dotrzeć, drogę zastąpił ci blady człowiek. A właściwie nie człowiek. Styric. Przedstawiciel tajemniczej, podobnej do ludzi rasy, obdarzonej nienaturalnie długim, bo liczonym w setkach lub nawet tysiącach lat, życiem oraz niezwykłym magicznym potencjałem. A choć na pewno był starszy od ciebie o minimum sto lat, poruszał się nadzwyczaj żwawo i energicznie, z czym nie współgrał smutek na jego twarzy, wyryty głębokimi zmarszczkami na bladej cerze.
- Witaj, pani, w tym zbiorowisku kuriozów, osobliwości i reliktów dawnych lat. Mogę wiedzieć, czego szukasz? -
Nana
Za nic w świecie Ahanti nie spodziewała się Styrica, nieco słyszała o tej rasie od swojego mistrza, ale nie sądziła, że prowadzą oni tak po prostu antykwariat. Liczyła, że żyją w kanałach albo na marginesie społeczeństwa, prędzej w dzielnicach biedoty. Cóż, najlepsze pierwsze wrażenia, więc Nana od razu przeszła do rzeczy.
- Szukam ksiąg na temat nauki magii ognia albo innych rodzajów magii… Coś dla początkującego z zerową wiedzą. - odpowiedziała pytającemu. -
Skinął ci głową, bardzo powoli.
- Mam takich wiele, choć zgłaszają się tu zwykle ci, którzy chcą doskonalić swoje umiejętności, a nie nauczyć się czegoś od podstaw. Nie jesteś członkinią Gildii Magów, prawda? -
Nana
- Nie mam nic wspólnego z Gildią Magów. - odpowiedziała i od razu postanowiła sprecyzować z krótką przerwą na oddech. - Jestem samotną alchemiczką, która podróżuje po świecie i szuka przygód oraz swojego miejsca. Magia ognia okazałaby się przydatna w moich podróżach po krainie, ale nie znalazłam żadnego nauczyciela, który ogłaszałby się na tablicach.
-
- Tak się składa, że jestem Magiem. - odparł Styric. - Nie opanowałem co prawda Magii Ognia, ale znam się na tym i owym, mógłbym więc zapewnić ci naukę podstaw, niezbędnych do opanowania w zasadzie każdej Magii.
-
Nana
- To faktycznie dobrze się składa. - stwierdziła również i Nana, bo uczenie się z samych ksiąg co prawda jest możliwe. Teraz ciekawiło ją jakie rodzaje magii zna Styric.
- Jakie rodzaje magii opanowałeś? - spytała zaciekawionym tonem, a chwilę później dodała dla sprostowania. - Będę w mieście z dwa tygodnie nim pewni rzemieślnicy wykonają dla mnie pewien projekt. - powiedziała nie chcąc od razu zdradzać wszystkiego, po czym przeszła do sedna. - Dużo nauczysz nowicjusza jak ja przez ten czas? -
- Podstaw. - przyznał bez ogródek. - Oczyszczenie umysłu, wyciszenie się, kontrola oddechu, inkantacja zaklęć na głos i w myślach. Ale wystarczy to, abyś sama opanowała później przynajmniej podstawy Magii Ognia przy pomocy odpowiednich ksiąg. Ja zaś znam Magie Leczenia, Cienia, Kryształu, Pyłu i Dźwięku. Szkolę się też od pewnego czasu w Alchemii.
-
- Znam alchemię. - odpowiedziała mężczyźnie na wzmiankę o tej dziedzinie. - Ale dobrze. Jak dużej zapłaty oczekujesz za lekcję? - zapytała bez większych ceregieli.
-
- Nie robię tego dla pieniędzy, ale mimo to chciałbym mieć poczucie, że nie marnuję swojego czasu. Dwadzieścia sztuk złota.
-
Okleld Oaken
Młody Centaur spokojnym, jak to ludzie zwą, truchtem, maszerował przez szosę prowadzącą do Hammer. W rękach trzymał mapę Verden, licząc na to, że uda mu się znaleźć w końcu orientację w terenie. Po chwili odezwał się do Ularory, które spokojnie siedziała na siodle i ujeżdżała ogiera, jakby był to zwykły koń:
-- To będzie gdzieś tutaj – stwierdził. – Wkrótce powinniśmy dotrzeć do miasta Hammer, tam byśmy ewentualnie dokupili zapasy i ruszylibyśmy dalej.
Zaciągnął się świeżym powietrzem, lekko zwinął mapę i podał ją Elfce, aby i ona popatrzyła, jak idzie im podróż.