Miasto Hammer
-
Był dość sporym sklepem, jeśli chodzi o powierzchnię, jaką zajmował, ale ciężko było to odczuć, ponieważ poza wolną przestrzenią wokół wejścia było tu jeszcze kilka ścieżek między regałami i innymi meblami. A było tu wszystko, zwracając uwagę na przedmioty przy samym wejściu widziałaś niemało broni, ksiąg, zwojów, narzędzi, zastawy stołowej, zabawek, ubrań, myśliwskich trofeów i wiele, wiele więcej, a to przecież dopiero początek.
-
Nana
Przeszła do ksiąg i poszukała jakichś o nauce magii ognia lub innej z dziedzin magicznych.
-
Spośród tych, które były najbliżej wejścia, nie odnalazłaś żadnej na ten temat.
-
Nana
Poszukała ksiąg z zakresu magii ognia w dalszej części antykwariatu.
-
Nim jednak zdołałaś tam dotrzeć, drogę zastąpił ci blady człowiek. A właściwie nie człowiek. Styric. Przedstawiciel tajemniczej, podobnej do ludzi rasy, obdarzonej nienaturalnie długim, bo liczonym w setkach lub nawet tysiącach lat, życiem oraz niezwykłym magicznym potencjałem. A choć na pewno był starszy od ciebie o minimum sto lat, poruszał się nadzwyczaj żwawo i energicznie, z czym nie współgrał smutek na jego twarzy, wyryty głębokimi zmarszczkami na bladej cerze.
- Witaj, pani, w tym zbiorowisku kuriozów, osobliwości i reliktów dawnych lat. Mogę wiedzieć, czego szukasz? -
Nana
Za nic w świecie Ahanti nie spodziewała się Styrica, nieco słyszała o tej rasie od swojego mistrza, ale nie sądziła, że prowadzą oni tak po prostu antykwariat. Liczyła, że żyją w kanałach albo na marginesie społeczeństwa, prędzej w dzielnicach biedoty. Cóż, najlepsze pierwsze wrażenia, więc Nana od razu przeszła do rzeczy.
- Szukam ksiąg na temat nauki magii ognia albo innych rodzajów magii… Coś dla początkującego z zerową wiedzą. - odpowiedziała pytającemu. -
Skinął ci głową, bardzo powoli.
- Mam takich wiele, choć zgłaszają się tu zwykle ci, którzy chcą doskonalić swoje umiejętności, a nie nauczyć się czegoś od podstaw. Nie jesteś członkinią Gildii Magów, prawda? -
Nana
- Nie mam nic wspólnego z Gildią Magów. - odpowiedziała i od razu postanowiła sprecyzować z krótką przerwą na oddech. - Jestem samotną alchemiczką, która podróżuje po świecie i szuka przygód oraz swojego miejsca. Magia ognia okazałaby się przydatna w moich podróżach po krainie, ale nie znalazłam żadnego nauczyciela, który ogłaszałby się na tablicach.
-
- Tak się składa, że jestem Magiem. - odparł Styric. - Nie opanowałem co prawda Magii Ognia, ale znam się na tym i owym, mógłbym więc zapewnić ci naukę podstaw, niezbędnych do opanowania w zasadzie każdej Magii.
-
Nana
- To faktycznie dobrze się składa. - stwierdziła również i Nana, bo uczenie się z samych ksiąg co prawda jest możliwe. Teraz ciekawiło ją jakie rodzaje magii zna Styric.
- Jakie rodzaje magii opanowałeś? - spytała zaciekawionym tonem, a chwilę później dodała dla sprostowania. - Będę w mieście z dwa tygodnie nim pewni rzemieślnicy wykonają dla mnie pewien projekt. - powiedziała nie chcąc od razu zdradzać wszystkiego, po czym przeszła do sedna. - Dużo nauczysz nowicjusza jak ja przez ten czas? -
- Podstaw. - przyznał bez ogródek. - Oczyszczenie umysłu, wyciszenie się, kontrola oddechu, inkantacja zaklęć na głos i w myślach. Ale wystarczy to, abyś sama opanowała później przynajmniej podstawy Magii Ognia przy pomocy odpowiednich ksiąg. Ja zaś znam Magie Leczenia, Cienia, Kryształu, Pyłu i Dźwięku. Szkolę się też od pewnego czasu w Alchemii.
-
- Znam alchemię. - odpowiedziała mężczyźnie na wzmiankę o tej dziedzinie. - Ale dobrze. Jak dużej zapłaty oczekujesz za lekcję? - zapytała bez większych ceregieli.
-
- Nie robię tego dla pieniędzy, ale mimo to chciałbym mieć poczucie, że nie marnuję swojego czasu. Dwadzieścia sztuk złota.
-
Okleld Oaken
Młody Centaur spokojnym, jak to ludzie zwą, truchtem, maszerował przez szosę prowadzącą do Hammer. W rękach trzymał mapę Verden, licząc na to, że uda mu się znaleźć w końcu orientację w terenie. Po chwili odezwał się do Ularory, które spokojnie siedziała na siodle i ujeżdżała ogiera, jakby był to zwykły koń:
-- To będzie gdzieś tutaj – stwierdził. – Wkrótce powinniśmy dotrzeć do miasta Hammer, tam byśmy ewentualnie dokupili zapasy i ruszylibyśmy dalej.
Zaciągnął się świeżym powietrzem, lekko zwinął mapę i podał ją Elfce, aby i ona popatrzyła, jak idzie im podróż. -
- Czemu akurat to miasto? - zagadnęła cię, gdy skończyła przyglądać się mapie i ci ją oddała. - Jest w nim coś szczególnego?
-
-- Jest w tej chwili naszym najbliższym miastem. Co prawda mamy jeszcze sporo zapasów, ale i tak wolałbym je odpowiednio szybko uzupełnić. Poza tym, może uda nam się też pozwiedzać trochę Hammer. Podobno niezwykle piękne miasto. No i siedziba Paladynów Srebrnej Dłoni.
-
//Nie Gildii Magów tylko Paladynów Srebrnej Dłoni, to dwie kompletnie różne organizacje. Także popraw, chyba że to miało być specjalnie, żeby pokazać, że jeszcze nie do końca ogarnia wielki świat wokół.//
-
//przepraszam, już poprawiłem.//
-
- A jest tam coś do zobaczenia poza Paladynami?
-
-- W sumie to nie wiem. Ale tak jak mówiłem, chcę tam jechać głównie po to, żeby zakupić najpotrzebniejsze rzeczy. Pozwiedzać możemy przy okazji – powiedział Centaur i szedł dalej.