Nowe Gilgasz
-
//Tylko, że on nie ucieka, a cofa się powoli, przodem do ciebie, więc cięcie po nogach raczej nic nie da.//
-
// Tak to już jest, kiedy jest się ślepym, a do tego posiada się okulary -100 dioptrii. Poprawiłem. //
-
Nord zbił twoje cięcie i postanowił od razu wyprowadzić kontratak, ale nim tego dokonał, twoje ostrze przebiło jego klatkę piersiową. Opuścił broń, choć nie wypuścił jej z rąk, patrząc się ze zdziwieniem na sterczącą w jego ciele, zakrwawioną klingę.
-
Jak najszybciej było to dla niego możliwe, wyciągnął miecz z klatki piersiowej Norda i wykonał pchnięcie w kierunku gardła Norda, aby następnie spróbować go zdekapitować.
-
Głowa Norda odleciała przez impet cięcia o kilka metrów dalej, a jego bezgłowe ciało upadło po chwili, gdy załamały się pod nim kolana.
-
Przynajmniej jedno zagrożenie zostało wyeliminowane, ale to wciąż nie oznaczało końca walkil. Morkar sprawdził, czy jeden z Krasnoludów wciąż walczy z Orkiem, a jeśli tak, to wykonał szarżę na Orka, wymachując poziomo mieczem w kierunku jego szyi.
-
Tak, wciąż walczyli, a twoja interwencja była bardziej niż w porę, bo Orkowi udało się powalić Krasnoluda i już miał z nim skończyć, ale zamiast tego musiał zastawić się toporem, aby uniknąć twojego ataku.
- Tera zdechniesz. - ryknął w twoją stronę, kopiąc Krasnoluda na tyle mocno, aby mieć pewność, że nie wstanie zbyt szybko. Później ruszył w twoim kierunku wykonując szeroki, poziomy zamach toporem. -
Przygotował się do uniknięcia nadchodzącego ciosu Orka, a jeśli to się udało, wziął trzy razy poziomy zamach swoim mieczem, celując kolejno w brzuch, szyję i w głowę.
-
Ork sparował tylko jeden z tych ciosów, w szyję, pancerz i hełm chroniły go na tyle dobrze, że nawet nie zawracał sobie głowy blokowaniem pozostałych. Zaatakował znowu, tym razem przyjmując inną taktykę: zaszarżował na ciebie, jak dzika bestia, a ty nie byłeś pewien, czy chce cię po prostu w ten sposób powalić, czy może ma coś innego w planach.
-
Zdecydował się wystrzelić dwa lodowe pociski w kierunku obydwu kolan Orka, aby spowolnić szarżę, a jeśli to się nie powiodło, spróbował jak najdalej mógł odbiec od szarżującego oponenta, zważając również na otoczenie.
-
Zbroja ponownie go ochroniła, co wskazuje na to, że nie jest to zwykły pancerz, nawet gdyby miał być dziełem najlepszych płatnerzy Elarid, ale jest on zaklęty, w ten czy inny sposób niwelując działania twoich własnych zaklęć. Szczęśliwie udało ci się wykonać unik, a Ork warknął i zakręcił młynka toporem.
- Drowo! - krzyknął, choć nie spuszczał z ciebie wzroku. - Lecim! Nie wygramy tego! -
Skoro pancerz Orka chronił go przed magią, to istniała szansa, że pancerz mógł nie chronić przed pociskami z kuszy, dlatego Morkar wyciągnął swoją kuszę jednoręczną, załadował ją bełtem, aby następnie wystrzelić w klatkę piersiową Orka.
-
Kawał solidnej blachy, zaklęty czy nie, pozostaje kawałem solidnej blachy. Kusza, jaką miały na wyposażeniu Krasnoludy, mogłaby pewnie przebić tę zbroję, twoja miała za małą siłę przebicia i bełt zwyczajnie się od niej odbił. Obserwując pocisk lądujący na podłodze karczmy, zdałeś sobie sprawę, że wokół zaczyna się robić coraz ciemniej i chłodniej, bez żadnego konkretnego powodu. Po chwili fala energii, zapewne magicznej, odrzuciła cię o kilka metrów i powaliła na ziemię. Tym, co ją spowodowało, była czarna kula czystej, magicznej energii, jakiś czas unosząca się w środku pomieszczenia, wysysająca z niego ciepło i światło. Nie minęło dużo czasu nim poleciała w kierunku jednej ze ścian, przy zderzeniu jakby rozlewając się w kształt prostokąta o wymiarach trzy na dwa metry.
-
Jak najszybciej wstał z ziemi, podnosząc przy okazji swoją broń, gdyby ta również znajdowała się na ziemi. Obserwował następne ruchy Orka, gdyż walka z nim, szczególnie po tym, co właśnie się wydarzyło, jest najpewniej dobrym sposobem na zabicie się. Potrzebował pola do manewru, aby zająć się Drowami, bowiem z tymi powinien mieć mniejszy problem; szczególnie patrząc na to, że muchy wciąż powinny przeszkadzać Mrocznym Elfom.
-
Przeszkadzały, na ile mogły, to na pewno, ale najwidoczniej nie było to wystarczające, gdy członkowie Kartelu, przynajmniej ci jeszcze żywi, zaczęli biec w kierunku magicznego tworu, który okazał się czymś na kształt portalu, ponieważ przechodząc przez niego, znikali, a wątpliwe, żeby miało to na celu jedynie pozwolić im przejść przez ścianę, prędzej służyło transportom na dalsze odległości. Drowy i Ork byli ostatnimi, którzy się doń kierowali.
-
Morkar rozejrzał się po pobojowisku, aby sprawdzić, czy któryś z Krasnoludów zginął, a także w celu przeszukania trupów, szczególnie Norda, z którym się pojedynkował.
-- Na Tempusa, skąd te skurwysyny wytrzasnęły chędożony portal?! - zapytał, nie licząc na jakąkolwiek odpowiedź. -
- Jeśli myślisz, że szef nie potrąci ci tego z wypłaty, to się grubo mylisz. - odparł ci jeden z Krasnoludów. Jak udało ci się zauważyć, wszyscy towarzyszący ci brodacze przeżyli, choć z pewnością zostanie im po tej przygodzie trochę siniaków. - Magiczne portale, wybuchające fiolki, nagle przyzwane Demony, Golemy udające stoły… Sporo już przerabialiśmy.
-
-- I tak się spodziewałem, że z tej akcji mało zarobię. Gorzej, że część członków Kartelu uciekła, a nie mamy pojęcia, czy oprócz nich w tej kryjówce byli inni członkowie Kartelu bądź czy portal jest dwustronny, przez co tamci mogą pójść po wsparcie. Może chociaż uda się w tej zapchlonej dziurze znaleźć coś, co Wam się przyda.
-
- Też rusz dupę i szukaj, jak są tu jakieś pułapki to powinieneś być pierwszym, który w jaką wlezie. - burknął, a sam skierował się wraz ze swoimi kompanami do kontuaru, aby przeszukać dokładnie szafę z alkoholami.
//Nie dopisałem tego wcześniej, ale gdy tylko ostatni ludzie Kartelu przeszli przez portal, ten zniknął.// -
Zdecydował się wpierw przeszukać zwłoki Norda, aby sprawdzić, czy nie miał ze sobą czegoś podejrzanego.