Miasto Hammer
-
-- Tak, też tak sądzę… – powiedział szczerze. No bo okolica jest naprawdę piękna.
Skręcił nieco w bok, aby zejść z dróżki, żeby znaleźć się na czystej trawie. Zatrzymał się i położył, tak, aby Ularora mogła spokojnie zejść z jego grzbietu. -
I tak też zrobiła, od razu rozprostowując kości po długiej podróży. Udało ci odnaleźć jakąś przydrożną polanę lub pastwisko, ciężko powiedzieć, bo nie widać żadnych ludzi czy zwierząt, ale nawet jeśli jesteście teraz na czyjejś ziemi, to i tak nie powinno was nic złego spotkać z tego powodu.
-
-- Może coś zjemy, póki mamy trochę wolnego czasu?
-
Pokiwała głową i ruszyła rozejrzeć się po okolicy.
-
Obserwował ją uważnie. Jest naprawdę piękna… Czekał i czekał.
-
- A więc? - zapytała, wracając do ciebie. - Mamy zamiar coś w końcu zjeść czy nie?
-
-- Yyy… Tak, moment. Emm… – nie wiedział, co powiedzieć. – Po prostu się zagapiłem w piękno okolicy – skłamał naprędce i zaczął wyciągać z uprzęży jucznej jedzenie i picie, po czym rozłożył je przed sobą.
-
- Nie dziwię się, jest tu bardzo ładnie. - odparła i usiadła naprzeciwko. - Jak myślisz, miasto też takie będzie?
-
-- Mam taką nadzieję. W końcu to jedno z najważniejszych miast w Elarid, to może zadbali jakoś o jego wygląd – zaśmiał się pod nosem i przystąpił do jedzenia.
-
- Mam nadzieję. - odparła i również się uśmiechnęła, po czym zaczęła jeść. - Teraz Hammer, a później?
-
-- A później… Później ruszymy dalej w podróż po Verden. Sądzę, że uda nam się znaleźć coś ciekawego.
-
Pokiwała głową i nie zadawała więcej pytań, skupiając się na jedzeniu.
-
Dalej zajadał, a po przełknięciu kilku kęsów zwrócił się do Elfki:
-- Myślę nawet, że jak uda nam się popodróżować trochę po Verden, to możemy nawet się udać to jakichś elfich lasów. Muszę przyznać, że zawsze mnie ciekawiły te prastare drzewa. -
- Nie wiem czy to dobry pomysł. - odparła, wyraźnie markotniejąc na wspomnienie o lasach i siedzibach swoich pobratymców.
-
-- Dlaczego tak sądzisz? – zapytał.
-
- Nie lubią obcych. Poza tym słyszałam, że ostatnio mają problemy. Coraz więcej wrogów próbuje odebrać pradawne lasy i puszcze tym, którzy zamieszkiwali je jako pierwsi: Drowy, Stalowi Ludzie… Podobno nawet Cesarz nie jest w stanie upilnować swoich lenników i oni również próbują najeżdżać elfickie lasy.
-
-- Ciekawe… Może faktycznie lepiej zrobimy, jeśli nie będziemy się zapuszczać do elfich lasów – powiedział i skończył jeść. – Opocznijmy jeszcze chwilę i ruszajmy dalej.
-
Pokiwała głową i po posiłku położyła się na trawie na pół godziny. Przez ten czas nie działo się nic ciekawego, szczególnego ani wartego uwagi.
-
Głupstwem byłoby sądzenie, że Okleld nie myślał przez cały ten czas o tej ślicznej Elfce. O tej prześlicznej, dwunożnej istocie… Ile by dał, żeby była jego i tylko jego. Musi ją kiedyś w jakiś sposób zmusić do powiedzenia, dlaczego jest taka zamknięta w sobie. Może wtedy się otworzy i zakocha się w Centaurze…
Okleld wstał z trawy po owych trzydziestu minutach.
-- To co? Hammer czeka, czyż nie? -
Skinęła głową i ruszyła w kierunku drogi, chcąc najwidoczniej pokonać ten ostatni, dość krótki zresztą, odcinek trasy sama.