Miasto Hammer
-
- A więc? - zapytała, wracając do ciebie. - Mamy zamiar coś w końcu zjeść czy nie?
-
-- Yyy… Tak, moment. Emm… – nie wiedział, co powiedzieć. – Po prostu się zagapiłem w piękno okolicy – skłamał naprędce i zaczął wyciągać z uprzęży jucznej jedzenie i picie, po czym rozłożył je przed sobą.
-
- Nie dziwię się, jest tu bardzo ładnie. - odparła i usiadła naprzeciwko. - Jak myślisz, miasto też takie będzie?
-
-- Mam taką nadzieję. W końcu to jedno z najważniejszych miast w Elarid, to może zadbali jakoś o jego wygląd – zaśmiał się pod nosem i przystąpił do jedzenia.
-
- Mam nadzieję. - odparła i również się uśmiechnęła, po czym zaczęła jeść. - Teraz Hammer, a później?
-
-- A później… Później ruszymy dalej w podróż po Verden. Sądzę, że uda nam się znaleźć coś ciekawego.
-
Pokiwała głową i nie zadawała więcej pytań, skupiając się na jedzeniu.
-
Dalej zajadał, a po przełknięciu kilku kęsów zwrócił się do Elfki:
-- Myślę nawet, że jak uda nam się popodróżować trochę po Verden, to możemy nawet się udać to jakichś elfich lasów. Muszę przyznać, że zawsze mnie ciekawiły te prastare drzewa. -
- Nie wiem czy to dobry pomysł. - odparła, wyraźnie markotniejąc na wspomnienie o lasach i siedzibach swoich pobratymców.
-
-- Dlaczego tak sądzisz? – zapytał.
-
- Nie lubią obcych. Poza tym słyszałam, że ostatnio mają problemy. Coraz więcej wrogów próbuje odebrać pradawne lasy i puszcze tym, którzy zamieszkiwali je jako pierwsi: Drowy, Stalowi Ludzie… Podobno nawet Cesarz nie jest w stanie upilnować swoich lenników i oni również próbują najeżdżać elfickie lasy.
-
-- Ciekawe… Może faktycznie lepiej zrobimy, jeśli nie będziemy się zapuszczać do elfich lasów – powiedział i skończył jeść. – Opocznijmy jeszcze chwilę i ruszajmy dalej.
-
Pokiwała głową i po posiłku położyła się na trawie na pół godziny. Przez ten czas nie działo się nic ciekawego, szczególnego ani wartego uwagi.
-
Głupstwem byłoby sądzenie, że Okleld nie myślał przez cały ten czas o tej ślicznej Elfce. O tej prześlicznej, dwunożnej istocie… Ile by dał, żeby była jego i tylko jego. Musi ją kiedyś w jakiś sposób zmusić do powiedzenia, dlaczego jest taka zamknięta w sobie. Może wtedy się otworzy i zakocha się w Centaurze…
Okleld wstał z trawy po owych trzydziestu minutach.
-- To co? Hammer czeka, czyż nie? -
Skinęła głową i ruszyła w kierunku drogi, chcąc najwidoczniej pokonać ten ostatni, dość krótki zresztą, odcinek trasy sama.
-
@kubeł1001 napisał w Miasto Hammer:
- Oby to radzenie nie skończyło się na palu, stosie albo szubienicy. - odparł. - Kiedy zaczynamy?
Jonathan Waasi
-- Im szybciej, tym lepiej. Ruszamy? -
@kubeł1001 napisał w Miasto Hammer:
Skinęła głową i ruszyła w kierunku drogi, chcąc najwidoczniej pokonać ten ostatni, dość krótki zresztą, odcinek trasy sama.
Pozwolił więc jej maszerować samotnie. Ma prawo. Niech sobie rozprostuje nogi.
-
Vader:
Pokiwał głową, bo rzeczywiście dalsze oczekiwanie lub gadanie do niczego nie prowadziło. Klucząc ulicami i placami Hammer, dotarliście wreszcie pod siedzibę Paladynów.
Woofy:
Dotarliście razem pod miejską bramę, teraz szeroko otwartą, przez którą wchodzili do miasta kupcy, mieszkańcy okolicznych osad, podróżni, wędrowcy i inni. Nie strzegli jej zwykli miejscy strażnicy, ale dwaj Paladyni Srebrnej Dłoni, w lśniących bielą i srebrem płytowych zbrojach, wsparci na dwuręcznych mieczach.
- Witamy w Hammer. Nim wejdziecie do miasta, musimy przebadać was na obecność Magii Zła. Jest to szybki i bezbolesny proces. Wyrażacie zgodę? -
Jonathan Waasi
-- Dobrze, wiesz co masz zrobić. Powodzenia – odparł żebrakowi, po czym sam ruszył na pozycję, by w momencie, kiedy żebrak spróbuje odwrócić uwagę Paladynów, samemu dostać się drugim wejściem do ich siedziby. Oto moment próby. Albo zostanie złapany, torturowany i zapewne zabity, albo odniesie sukces. -
Okleld
-- Oczywiście, nie mam z tym żadnego problemu – powiedział, po czym skierował wzrok na Elfkę, aby ona sama mogła się wypowiedzieć.