Krwawe Wybrzeże
-
-- Miło nam będzie dowiedzieć się czegoś o Waszym plemieniu. Czy posiadacie jakieś machiny oblężnicze? W końcu tak liczna grupa Nordów, jak Wasza, powinna posiadać coś, dzięki czemu uda się zdobyć ten gród, czyż nie?
-
- Potrafimy budować drabiny i tarany, nic więcej. - odrzekł. - Na kogo ci wyglądamy? Na Krasnoludy? Nic więcej nigdy nie było nam potrzebne.
-
-- Wybacz, jeśli uznałeś to za obelgę. Zależało mi jedynie na tym, aby dowiedzieć się, czym dysponujecie. Potrzeba będzie zniszczyć wieże strzeleckie i machiny miotające Krzyżowców, a bez katapult to zadanie może być utrudnione. Dlatego ja i mój towarzysz możemy wykorzystać magię w tym celu, a także stworzyć wyłom w murach. - odpowiedział i uniósł rękę w geście, aby mu nie przerywano. - Rozumiem, że Nordowie nie mają zbyt pozytywnego stosunku do magii, ale jeżeli mamy zwyciężyć oblężenie i zdobyć gród, magia będzie potrzebna nam do zrealizowania tych celów.
-
- Musisz przedyskutować to z moim panem, ja nie będę podejmować takich decyzji. - odparł. - Co jeszcze chcecie wiedzieć?
-
-- Na razie nie mam żadnych pytań, ale być może mój towarzysz chciałby dowiedzieć się czegoś więcej.
-
Zamar zaprzeczył ruchem głowy.
- Chętnie posłucham twojej opowieści przy ognisku, tak jak wspomniałeś, ale poza tym nic nie przychodzi mi do głowy. -
-- Tak więc poczekamy do wieczora i spotkamy się z Wami przy ognisku. Wysłuchamy opowieści o Waszym plemieniu, tak jak wcześniej mówiliśmy.
-
Uznając to za koniec swojej pracy jako przewodnik, Nord odszedł do swoich spraw, zostawiając was samych.
-
-- I jak myślisz? Wyniknie coś na korzystnego dla nas z tej współpracy? - zagadał Styrica.
-
- Ich lider… Jest intrygujący. Nie jest starym i dziwacznym szamanem ani żądnym krwi barbarzyńcą, tak jak nasi poprzedni znajomi. - odparł Styric, składając dłonie za plecami i kontynuując przechadzkę po obozie. - Na pewno będzie dużo bardziej skłonny do współpracy, ale trudniejszy w manipulowaniu. Nie jest głupi ani prymitywny, widział i przeżył wiele. Trzyma jak psa bestię, której jego współplemieńcy boją się bardziej, niż dorosłych Mamutów. Ma za niewolnicę Orczycę, które rzadko ulegają przedstawicielom ras, które uznają za słabsze, a za takich posądzają prawie wszystkich. Jego topór miał wyryte na ostrzu krasnoludzkie inskrypcje… Kimkolwiek jest, Sibbor będzie najciekawszym Nordem, jakiego poznałem. I być może najużyteczniejszym dla nasze sprawy.
-
-- Najważniejsze jest to, aby udało się nawiązać współpracę między nami a Sibborem i jego ludźmi. Być może Nordowie pomogą nam, jeśli będziemy chcieli wyplenić Paladynów Srebrnej Dłoni. Możliwe, że nawet pozyskamy nowych rekrutów.
-
//*Krzyżowców Argentu.//
- Uważasz, że któryś z nich by się nadawał? - zapytał Zamar, a powątpiewanie z lekką nutą rozbawienia usłyszałby nawet średnio rozgarnięty Ork. -
// W tym przypadku akurat chodziło mi o Paladynów, a nie Krzyżowców Argentu. //
-- Jeśli uda się część z nich zmanipulować, by przyłączyli się do nas, to możliwe, że znajdziemy jakiś pożytek z nich. -
//No dobra, w tym kontekście ma to jak najbardziej sens.//
- Nie o to mi chodzi. - mruknął. - Każdemu z nich możemy dać zaklętą broń i zbroję, niektórych nawet nauczyć Magii Mroku. Chodzi mi o to, czy z żądnych krwi dzikusów i barbarzyńców zdołamy przemienić ich w kogoś więcej, niż w tych samych dzikusów i barbarzyńców, ale lepiej uzbrojonych. -
Reinhardt westchnął w odpowiedzi na słowa Styrica. Im dłużej o tym myślał, tym bardziej wydawało mu się, że Nordowie rzeczywiście nie przydadzą się jako nowi rekruci Mrocznych Paladynów. Mogliby być pożyteczni jako wojownicy Vomocha, choć i tak najpewniej byliby lepiej uzbrojonymi barbarzyńcami.
-- Możliwe, że masz rację. Jeśli nie Nordowie, to kto miałby zasilić szeregi Mrocznych Paladynów? Myślisz, że są tutaj jacyś kultyści bądź amatorzy Magii Zła, którzy nienawidzą zarówno Krzyżowców Argentu, jak i Paladynów Srebrnej Dłoni? -
- Magia patrzy łaskawie na szlachetnie urodzonych i chłopskich synów, na wojowników i na kupców, na uczonych i barbarzyńców… Owszem, mogą tu być tacy, którzy mają potencjał. Wątpię, aby o tym wiedzieli a tym bardziej potrafili się nim posłużyć tak, aby nie zabić przypadkiem siebie lub kogoś. Dołączmy do nich przy ognisku, na opowieściach, o których mówił Wulig. Zapewne zbierze ich się tam wielu, mogę wysondować ich Magią Mroku i sprawdzić, czy któryś nadawałby się na potencjalnego ucznia. A teraz muszę iść i pomedytować, zaczęło mnie to wszystko nużyć.
//Możemy uznać, że Nordowie pokazali wam kwatery, czyli jakieś zwykłe namioty, w których możecie odpocząć. Jeśli nie chcesz już z nikim gadać ani nic robić to możesz zabić tam czas i przewijamy do opowieści przy ognisku.// -
-- Wyśmienicie. Zajmij się czymś, a ja dołączę do Ciebie przy ognisku. - odpowiedział, po czym zasalutował na pożegnanie i postanowił obejść obóz Nordów w celu zwiedzenia całego obozu, a także znalezienia swoich kwater na tę noc.
// Jestem gotów przejść dalej, taki ogólnikowy post napisałem. Z góry przepraszam za nieaktywność, ale mnie naszedł mocno leń. W przyszłym tygodniu postaram się odpisać w Oskad. Chyba. // -
//Spoko. Miło cię znowu widzieć, bo w międzyczasie obmyśliłem fabułę dla obu twoich postaci Elarid mocno do przodu.//
Choć po tych rewelacjach, które zobaczyłeś w otoczeniu dowodzącego tą armią Norda, mógłbyś spodziewać się wielu rzeczy, jakie zastaniesz w obozie, tak nie odkryłeś nic szczególnie interesującego. Dopiero po drodze do twojej kwatery zrobiło się ciekawiej, bo minąłeś się z dwiema kobietami, co raczej nie było typowe dla nordyjskich obozów, chyba że były one brankami lub niewolnicami. Te tutaj jednak w ogóle na takie nie wyglądały. Jedna z nich bez wątpienia pochodziła z mroźnej ojczyzny barbarzyńców, miała typowe dla nich cechy wyglądu, jak błękitne oczy i blond włosy do ramion. Jej ciało, równie powabne co zahartowane treningami i walką, ozdabiały różne, dziwne tatuaże, wykonane przy pomocy niebieskiej, białej i czerwonej farby. Mogłeś się temu dokładnie przyjrzeć, bo miała na sobie bardzo skąpy strój, a zarzucona na plecy peleryna z niedźwiedzia niewiele pomagała w okryciu jej ciała. Mijając cię, spojrzała na ciebie wrogo, kładąc dłonie na rękojeściach dwóch długich, zakrzywionych noży, ale nie wyciągnęła ich zza paska. Druga z kolei pochodzić musiała z Verden. Ubrana była w typowo męski strój, a więc zwykłe buty, spodnie, pas i tunikę, na którą miała narzucą przeszywanicę i krótką kolczugę. Pod pachą niosła hełm z nosalem, a w pochwach przy pasie miała sztylet, jednoręczny miecz i nóż. Ona z kolei przyglądała ci się z zaciekawieniem, ale nic poza tym. Po tym spotkaniu dotarłeś do kwatery, która mieściła się tuż obok tej zajmowanej przez Zamara. Nordowie nie mieli czasu i miejsca na wygody, nie gdy byli na wojnie, więc trafił ci się zwykły namiot, a na nim posłanie ze skór. Niewiele, ale bywało gorzej. Reszta dnia minęła ci raczej spokojnie, po kilku godzinach zajrzał do ciebie Styric, który już ruszył w kierunku ogniska Nordów, ty też powinieneś się wybrać. Zwłaszcza, że minęło sporo czasu od twojego ostatniego posiłku, a drogę do ogniska niezawodnie wskazywał ci zapach smażonego mięsa. -
Mało dziwnym dla Reinhardta było to, że spotkał w obozie Nordkę - w końcu Nordowie słynęli z męstwa, a koncept kobiety-wojowniczki nie był czymś kuriozalnym. Co było kuriozalne to fakt, że w obozie znajdowała się kobieta, najpewniej z Verden, która nie była niewolnicą Nordów, a prawdopodobnie walczyła po ich stronie. Co więcej, owa kobieta przyglądała się wcześniej Mrocznemu Paladynowi z zaciekawieniem. Czy wynikało to z samego faktu, że Reinhardt był Mrocznym Paladynem bądź wojownikiem na usługach demona? A może miało to związek z sygnetem rodu van Kruger, który nosił na jednej z rękawic?
Cokolwiek by to nie było, na owe pytanie Reinhardt odpowie sobie później, a także być może pozna się bliżej z tą kobietą. Wiedziony zapachem smażonego mięsa, Mroczny Paladyn ruszył w stronę ogniska, aby spotkać się z Nordami i wysłuchać ich historii.
-
//Bardziej chodzi o to, że na wyprawy wyruszają mężczyźni i tylko oni, bo ktoś musi zostać w wiosce, polować, bronić domu, zajmować się dziećmi i tak dalej. I właśnie taka rola przypada kobietom, gdy ich mężowie, bracia i ojcowie są na wojnie. Czyli w zasadzie muszą robić to, co do tej pory, plus obowiązki mężczyzn. O to mi w tamtym poście chodziło.//
Ognisko było naprawdę spore, wokół niego ustawiono drewniane ławy, na których mógłby zmieścić się tuzin ludzi, teraz jednak panował tu niewielki tłok, przy ogniu siedzieli tylko Zamar, Wulig i kilku innych Nordów. Większość otaczała któreś z kilkunastu innych ognisk, mniejszych, ale zaopatrzonych w rożny, nad którymi smażyło się mięso.