Sprawy Wewnętrzne [Azja+Australia]
-
Komendant Gustaw
- Oczywiście i wzięliśmy to pod konsyderację. W następnym tygodniu, jeżeli tutejsze rozmowy się powiodą, przeznaczymy na odbudowę, wstępnie 10.000 Złota. -
Komendant Gustaw
-- To zadawalające środki – przyznał Nikiszow. – Rozumiem, że zakładany jest również program rozwoju ziem Nadmorza, by zrównać szanse obywateli Nowej Polski i Nadmorza w przyszłości, skoro mają tworzyć jeden, wspólny naród? -
Komendant Gustaw
- Ależ oczywiście, mamy w planach stworzenie funduszu którego celem będzie rozbudowanie szkół na terenach Nadmorza ale i również planujemy wprowadzić nowy program Edukacyjny który będzie lepiej pasował do panującej rzeczywistości. W dużej mierze zakładające potrzebę nauki wielu języków. -
Cesarzowa Yuuka Satori oraz Yui Satori
Portret Cesarzowej Yuuki Satori
Portret Yui Satori
Historia
Dwudziestodwuletnia władczyni Cesarstwa Wschodzącego Słońca to coś świeżego w zdominowanym (z paroma wyjątkami w przeszłości) przez mężczyzn ciągu przekazywania cesarskiej władzy. Co więcej panowanie młodej kobiety nie miałoby nawet cienia racji bytu, gdyby nie zbieg wielu wydarzeń historycznych zwanych potocznie II Wojną Światową. To podczas niej trzon całej dotychczasowej dynastii otrzymał wiele ciosów czy to w odmętach oceanu podczas topienia japońskich flotylli, czy to w szalejących płomieniach wybuchających alianckich bomb, czy to na skutek działania obcych służb. Boska władza Imperium japońskiego upadała coraz bardziej, a - zdawałoby się - finalnym ciosem stał się zamach komunistów na Cesarza Hirohito brukając jego krwią niedopalone ocalałości pałacu w Tokio. Jednak czerwona zaraza nie zdołała całkowicie złamać wyspiarskiego kręgosłupa niedostatecznie wyplewiając cesarski ród. I chociaż większość spotkała zagłada to dla rodu Satori sytuacja stała się symbolem narodzin. Jak feniks powstały z popiołów poprzednika tak Kenshiro Satori na resztkach Imperium Hirohito postanowił walczyć o lepszą przyszłość. A nie było łatwo, gdyż podzielony na kilka mniejszych państw naród potrzebował odpowiedzialnej władzy, która wprowadzi spokój w rozedrgane serca.Najpierw jednakże Kenshiro musiał przeżyć wyjątkowo gorzko-słodką chwilę, bowiem przy okazji narodzin swego wymarzonego potomstwa w roku 1950 otrzymał dar oraz dwa tragiczne ciosy od losu - żona wydała mu na świat córkę samemu umierając w skutek powikłań poporodowych i zabierając ze sobą nienarodzoną siostrzyczkę Yuuki. To było wydarzenie, które jeszcze bardziej wzmogło w nim nienawiść do komunistów, gdyż uznał to wszystko za celowe zabójstwo. Wzmogło w nim też paranoję, która przez lata eskalowała wpływając znacząco na życie małej następczyni. Jako jedynaczka od początku była postrzegana jako przyszła Cesarzowa, bowiem Kenshiro nawet przez moment nie przyszła do głowy chęć ponownego ożenku. Nie, całą miłość jaką dawałby trójce ukochanych kobiet przelewał w ciemnowłosą. Właściwie nie tylko miłość, bo i surowość oraz pragnienia… Pragnienia, by Yuuka zabrała Cesarstwo Wschodzącego Słońca o wiele dalej niż on jest w stanie. By nie musiała już uciekać tak jak on z rozbitego, shańbionego zamachem Tokio, tylko z dumnie wyprostowaną głową żyć dalej. Jednak na te wyprostowanie głowy dziewczyna musiała długi czas poczekać i to wcale nie ze względu na zbyt młody wiek, który musiała wypełnić przystawajaniem sobie wszelkiej niezbędnej dla głowy państwa wiedzy.
Chodziło też o paranoję. Paranoję kochanego ojca, który sam padł ofiarą niedoszłego zamachu niczym swój poprzednik. Zdołał się wylizać, ale lęk często przysłaniał mu racjonalne myślenie tworząc z niego coraz bardziej podejrzliwego człowieka. Tylko w jednym przypadku nie miał nawet cienia wątpliwości - kiedy pewnego dnia zwiedzając ogrody pałacu w Kioto spotkał tam małą, białowłosą dziewczynkę. Dziewczynkę zupełnie mu obcą, sierotę bez jakiejkolwiek rodziny, która wygłodzona szukała owoców wśród koron drzewek. Kenshiro być może już ze względu na wiek, a być może uznając to za objawienie z góry ujrzał w niej coś co przypomniało mu o tragicznym porodzie. Dostrzegł w niej swoją nigdy nienarodzoną córeczkę i jako taką przyjął. Jego wola była świętą i tak białowłosa Yui Ishikawa została Yui Satori - młodsza siostrą Yuuki, którą ojciec przedstawił jako biologiczną. Kłamał w żywe oczy, ale uważał, że tak jest lepiej. I że tak mniej boli go przeszłość.
Przyszywane rodzeństwo od tej pory trzymało się razem chociaż od początku to Yuuka miała być władczynią, zaś Yui wpajano przede wszystkim bycie rolą opiekunki. Nieodłącznej, a z biegiem czasu coraz bardziej i bardziej niezbędną, bez której ciemnowłosa nie mogła funkcjonować. Żyły razem, uczyły się razem, podróżowały razem. Zwłaszcza, gdy Cesarz Satori w pewnym momencie uroił sobie, że dziewczynom grozi napaść więc… wysłał je pod fałszywymi, niezdradzającymi władczej krwi tożsamościami na południe twierdząc, że muszą przeczekać zagrożenie. Pełnoletnie już siostry przez dwa lata podróżowały po wyspach południowo-wschodniej Azji zahaczając nawet na trzy miesiące do Australii i pewnie te poznawanie świata trwałoby jeszcze gdyby nie fakt, że stary Cesarz zmarł. Trzeba było więc wrócić, bowiem czas Yuuki nadszedł. Młodziutkiej, skrywającej w swojej niewinnej, okraszonej wyjątkowymi oczami twarzyczce piętno niemożliwe do zdjęcia. Dojrzałej emocjonalnie, gotowej na to na co została przygotowana, a zarazem potrzebująca przyszywanej siostry do wszystkiego. Zadziwiająca para, której rozdzielenie przyniesie zbyt rozległe konsekwencje, by nawet o tym myśleć.
Czy więc Cesarstwo Wschodzącego Słońca ma nadzieje na przyszłość skąpaną w blasku promieni wyłaniających się zza horyzontu? To pytanie, na które Yuuka nie zna odpowiedzi. Ale wie, że zrobi wszystko co w jej mocy jako następczyni rodu Satori. Jako następczyni boskiego cesarskiego tronu. A Yui chociaż nie jest siostrą zrodzoną z krwi to na pewno zrodzoną z serca, jaka rozumie swoją rolę tej, która ma wspierać za wszelką cenę.
-
Komendant Gustaw
-- To dobrze. Przynajmniej różnice między nami przestaną być tak wielkie w przyszłości. Lecz, porozmawiajmy o obywatelach Nadmorza, którzy wraz z aktem naszej kapitulacji staną się obywatelami również Nowej Polski, jak na to liczę. Większość cywili zamieszkiwała Władywostok, który znajduje się pod kontrolą Cesarstwa Mandżurii. Czy Komendant zamierza zadbać o to, by obywatele Nadmorza znowu znajdywali się w jednych granicach, czy woli pan pozwolić temu, by wielu z naszych obywateli pozostało od przymusem w zupełnie innym kulturowo świecie, gdzie nie wiemy, jak będą traktowani, oraz czy mogą wrócić do rodzin, które zostały tutaj? A jeżeli to drugie, to czy Komendant zamierza umożliwić swobodne podróżowanie przez granice dla obywateli Nadmorza, żyjących teraz w dwóch państwach w Azji? -
Komendant Gustaw
- Z powodu wiążących nas umów międzynarodowych, na chwilę obecną zjednanie granic tak by lud Nadmorza znajdował się całkowicie w naszych nie jest możliwy. Więc zamierzamy pozwolić Obywatelom Nadmorza którzy znajdują się pod okupacją Mandżuri na swobodne przekroczenia naszej granicy. Oczywiście, to jest nasze stanowisko w tej sprawie, Mandżuria się jeszcze na ten temat nie wypowiedziała ale jestem myśli że Cesarz Pujie się zgodzi. -
Komendant Gustaw
-- Dobrze, z naszej strony to na razie tyle. Chociaż… czy zamierzacie utworzyć konsulat dla Nadmorzan, jeżeli w przyszłości zrodziłyby się jakiekolwiek problemy? -
Komendant Gustaw
- Jest tego wysokie prawdopodobieństwo. -
Komendant Gustaw
-- Czy więc są jakieś sprawy, które sam Komendant wolałby rozwiązać dodatkowo, obok naszych? -
Komendant Gustaw
- Nie, nie mam. Myślę że to spotkanie można uznać za zakończone. Cieszę się że udało nam się rozwikłać te sprawy w cywilizowany spokój. -
Komendant Gustaw
-- I my także, a robimy to z myślą o obywatelach – odpowiedział Nikiszow, a następnie wyciągnął wieczne pióro. – Możemy podpisać umowę ze swojej strony, jeżeli Nowa Polska w niezmienionej formie przedstawi w dokumencie ustalone warunki podczas naszej rozmowy. -
Komendant Gustaw
- Ależ oczywiście - Odpowiedział dyplomatom Komendant, po czym zwrócił się do Tadeusza Dmowskiego i spojrzał się na niego wymownie, by ten podał delegatom odpowiednie dokumenty. -
Komendant Gustaw
Dmowski wyciągnął odpowiednie dokumenty, po czym zapisał na nich jeszcze postanowienia z dzisiejszej rozmowy, po czym dał je do podpisania, gdzie po chwili pojawiły się dwa podpisy Nikiszowów. -
Komendant Gustaw
Kiedy Nikiszowie podpisali się na dokumencie, Komendant wziął ów Dokument i sam się pod nim podpisał.
- A więc wszystko skończone. -
///Ano. Skończone. Wraz z następną turą Nadmorze przestaje istnieć.
-
-
Republika Kazańska
Lew Gumilov
Po ukończeniu pierwszej z trzech autostrad łączących największe miasta Republiki, prezydent Gumilov osobiście zjawił się na ceremonii otwarcia autostrady, razem z Kardynałem Chaykovskym i Gubernatorem Andreevem, prosto w stolicy. Mimo styczniowego mrozu, spodziewał się tłumów obecnych na ceremonii otwarcia autostrady, podczas gdy wchodził on na podium aby dać przemowę.
-
Republika Kazańska
Tłumy tlumami, osoby odpowiadające za jego bezpeczeństwo oszacowały liczbę tutaj zebranych na blisko dwadzieścia tysięcy. Frekwencja może byłaby większa, gdyby nie prosty fakt, że państwo było w stanie wojny z Czeczenią, przez co, z racji na nieprzewidywalność sytuacji aż do jej końca, wiele obywateli ograniczało podróże. -
Republika Kazańska
Lew Gumilov
-Wspaniali obywalete Republiki! Spotykamy się tu dzisiaj, aby odwlec nasze myśli od smutnej wojny z heretykami na południu! Wasi mężowie, bracia, synowie i przyjaciele są w opiece Opatrzności, a zwycięstwo jest w zasięgu ręki. Jednak nie o tym zamierzam Wam prawić! Moja kadencja jako prezydent Republiki zaczęła się od reform, i od tego projektu, który ma na celu zbliżyć nas wszystkich ku sobie! Autostrada, którą przykazałem że wybuduję mimo wojny, łączy naszą piękną stolicę wzdłuż Wołgi aż do Astrachania, wybrzeża Morza Kaspijskiego! Budowa ta nie jest jedynie kaprysem mojego rządu, ale sposobem na połączenie naszych okręgów, i jak najszybsze umożliwienie każdemu obywatelowi Republiki szybkiego tranzytu morza do stolicy. Gdy tylko wojna z Czeczenami dobiegnie końca, mam nadzieję, że wiele z was użyje tej szansy na zasłużone wakacje w scenicznym Astrachaniu. Kolejną autostradą połączymy naszą stolicę z naszymi wschodnimi terenami. Teraz proszę o brawa dla Kardynała Chaykovskyego, bez którego autostrada ta nigdy by nie powstała, a także Gubernatora Andreeva którego pomoc w budowie tych ostatnich odcinków drogi była nieoceniona.Gumilov po daniu swojej przemowy wskazał na dwóch członków jego gabinetu stojących po jego bokach, oczekując na gromkie brawa. Nie chciał poruszać głęboko tematu wojny, jednak jest to nieuniknione bacząc na sytuację. Spojrzał jedynie na obydwu, pytając się wzrokiem czy któryś z nich zamierza zabrać głos, czy ma on kontynuować przemowę.
-
Lew Gumilov
Brawa poleciały, lecz żaden z towarzyszy Gumilova dzisiaj nie chciał zabierać głosu, także i sam Lew mógł kontynuować.