Nowa Moskwa
-
Opuścił więc bocianie gniazdo i ruszył w kierunku mostka, aby odebrać telefon. Z każdym krokiem narastały w nim różne emocje: ekscytacja (w końcu jakaś misja, która pozwoli mu na awans, na otrzymanie nowego okrętu?); ciekawość (co dokładnie zleci mu dowództwo?) i wreszcie frustracja (wysoko postawione trepy myślą o nim, jego statku i załodze tylko wtedy, gdy trzeba coś dla nich zrobić. Gdzie byli, gdy Niko rzeczywiście ich potrzebował? Wszystkie modyfikacje, a nawet część zaciągu załogi musiał robić na własną rękę, bez pomocy kogokolwiek…). Tak czy siak, po wkroczeniu na mostek zasalutował reszcie i podniósł słuchawkę.
- Kapitan Nikolajs Veinbergs, melduję się. - rzucił służbiście i czekał na odpowiedź po drugiej stronie aparatu. -
Kuba
-Towarzyszu Kapitanie Veinbergs…
Głos z drugiej strony jednocześnie wywyższał się, kpił z rangi Nikolajsa, oraz był zły z tego jak wysoka ona mimo wszystko jest. Nawet przez tragiczną jakość połączenia mógł on być pewien tego, że po drugiej stronie słuchawki jest niejaki Komandor Iwan Żuka, często kpiąco przezywany Żukow. Rangę Komandora miał tylko ze względu na to, że dowodził niszczycielem Marynarki Rosyjskiej podczas III Wojny, ale nie wspierał tego jakimkolwiek praktycznym doświadczeniem. Nienawidził on Nikolajsa, bo jego awanse podważały jego kompetencje, i to on blokuje dalszą drogę dla młodego kapitana.
-Wasza “Kuna” jest najszybszym okrętem obecnie w każdym z naszych portów, a tak się składa że Szwaby przyniosły walkę na nasze wody. Bronekater “Karl Marx” i jego flota eskortowa walczą z przeważającymi siłami i potrzebują natychmiastowego wsparcia. Waszym jedynym zadaniem jest uwolnienie “Karla Marxa” z ognia bitwy i pozwolenie mu na opuszczenie morza w kierunku Gdańska z eskortą.
Dosyć jasnym było, że w tej misji każdy poza “Karlem Marxem” i okrętami które go będą eskortować są spisane na straty. Gdyby nie modyfikacje “Kuny”, miałoby to sens, bo więcej tępych marynarzy zawsze łatwo zdobyć, a okręt na bazie którego jest stworzona jest dosyć tani. Na nieszczęście, a może i szczęście, Nikolajsa, “Kuna” nie jest po prostu okrętem UMB. Z jednej strony jeśli zatonie, na pewno straci on swoje awanse i nie otrzyma nowego okrętu, nie mówiąc o stratach w modyfikacjach, ale z drugiej strony, zwykłym okrętom Imperium będzie dużo ciężej zatopić “Kunę” niż inne okręty UMB. Mimo wszystko, nie ma on zbyt dużego wyboru. Czerwony Telefon to rozkaz który został już zaksięgowany. Na pewno straci dużo, dużo więcej jeśli nie wypłynie, i Żukow dobrze to wiedział, stawiając Nikolajsa między młotem a kowadłem. -
Mordechaj Babel
Mordechaj był zagorzałym przeciwnikiem używania chloroformu w UMB do operowania pacjentów. Ciężko dostosować odpowiednią dawkę by nie wywołać negatywnych skutków ubocznych, jest rakotwórczy i jeśli operacja jest dłuższa niż zwykłe oczyszczenie i zszycie rany, to może wystąpić zatrzymanie akcji serca lub zatrzymanie oddechu przez chloroform. Ale cóż, musi pracować z tym co ma. Mordechaj przyjrzał się ranie by upewnić się, że nie doszło do naruszenia struktury kości lub czegoś innego co żołnierze UMB mogli pominąć wcześniej, a jeśli nic takowego nie przykuło jego uwagi, to ponownie zdezynfekował ranę przy pomocy Rivanolu. -
- Rozkaz, komandorze. Sprowadzimy ich jeszcze przed kolacją, całych i zdrowych. Mogę prosić o ich dokładne koordynaty? I czy są jakieś szczegóły, o których powinienem wiedzieć, nim wypłynę na tę wspaniałą misję?
-
Luther
Opinia Mordechaja była dzielona przez resztę przedwojennych lekarzy, ale wielu z nich zaciskało zęby. Nie jest to kwestia braku jakiejkolwiek troski, ale dostępności. Chloroform jest dosyć tani i łatwo można wyprodukować więcej, oraz jest na tyle bezpieczny żeby korzystanie z niego było opłacane, w wypadku krótkich i mało ryzykownych operacji, szczególnie w świecie gdzie ciężko o sterylizację i humanitarne warunki operacji. Wracając do operacji, po rozcięciu bandażu i wyciągnięciu waty, Mordechaj nie zauważył nic niepokojącego. Kula cudem ominęła ważniejsze naczynia krwionośne oraz kości, nie rozbiła się w środku zostawiając odłamki ołowiu. Szczerze, większe szczęście niż Mordechaj z prostą operacją miał sam Bielik, patrząc na drogę kuli. Po dezynfekcji, rana była gotowa na zaszycie. Jeden z asystentów podał więc Mordechajowi nić chirurgiczną.Kuba
- Koordynaty bitwy to 55 N, 17 E. Szczegóły są takie, że zatonięcie “Karla Marxa” oznacza dla was sąd wojskowy. Coś jeszcze?
Kpiąco odparł Żukow. Przy okazji, Bosman i pierwszy oficer zawitali na mostek aby zakomunikować że “Kuna” jest gotowa do wypłynięcia na morze. -
- Cmoknij mnie w dupę, złamasie. - odparł, uprzednio rozłączywszy się. Chociaż każda komórka jego ciała chciała wypowiedzieć to nie tylko na głos, ale i prosto w twarz temu zjebowi, to powstrzymał się. Znowu. Bóg jeden wie, ile razy mu się to jeszcze uda. Odłożył słuchawkę i spojrzał na swoich podwładnych.
- Odwiązać cumy, obrać kurs na wyjście z portu. - powiedział i szybko zapisał koordynaty na kartce, którą wręczył bosmanowi. - Dajcie to sternikowi, niech skieruje nas dokładnie na te koordynaty, gdy tylko opuścimy basen portowy. Po wyjściu z portu chcę, żeby cała załoga, nie licząc tych, którzy będą akurat niezbędni na swoich stanowiskach, ma zebrać się na głównym pokładzie. - dodał, ostatnie zdanie kierując do pierwszego oficera, aby ten się tym zajął. -
Mordechaj Babel
Mordechaj odebrał nić od asystenta i zaczął za pomocą igły chirurgicznej zszywać ranę sposobem węzełkowym pogrążonym. Po skończeniu szycia założył opatrunek. -
Kuba
Pierwszy oficer i bosman spojrzeli na siebie patrząc jak Nikolajs kończy rozmowę, dobrze wiedząc od kogo dostali właśnie rozkazy
-Tak jest kapitanie!
Opuszczając port w Nowej Moskwie i kierując się na Bałtyjsk, cała załoga z wyjątkiem dwóch mechaników i sternika udała się na pokład pod rozkazem pierwszego oficera, oczekując aż Nikolajs wyjdzie i wyjaśni powód zebrania.
//Trochę mnie męczy mówienie non stop pierwszy oficer i bosman, chcesz żebym ja nadawał członkom załogi imiona czy ty to zrobisz?Luther
Reszta operacji przebiegła swobodnie, i gdy wszystko było poprawnie przygotowane, wybudzono Bielika z nieprzytomności, a pielęgniarka odwiozła go do jednego z pokojów aby przeleżał w szpitalu dzień lub dwa z racji możliwości komplikacji. Sam Mordechaj miał teraz swoją przerwę, jako że szpital nie był w stanie Czerwonym, a mimo tego jak prosta to była operacja, UMB ma wytyczne odnośnie przerw dla chirurgów gdy nie są oni niezbędni. Mógł więc zjeść śniadanie i wypić kawę na spokojnie w stołówce szpitala. -
//Akurat przy tej postaci nie miałem absolutnie żadnego pomysłu na towarzyszy, więc śmiało. Nie wszyscy muszą być Łotyszami, tych pewnie będzie kilku, biorąc pod uwagę straty, z jakimi się mierzyli przez całą służbę w marynarce, także kogokolwiek dodasz, będzie okej.//
Opuściwszy mostek, wszedł na jakąś walającą się po pokładzie skrzynię, aby być lepiej widocznym dla załogi, po czym spojrzał po nich i odchrząknął.
- Chłopcy, dostaliśmy misję. Z samej góry. Z tak wysoka, że aż krew z nosa leci. Nasz stary znajomy, Żukow, wysłał nas po “Karla Marksa”, okręt Unii, który razem ze swoimi eskortowcami wdał się w bitwę ze Szwabami. Bitwę, której najwidoczniej nie może wygrać. Polecono nam wyciągnąć go stamtąd w jednym kawałku. Nie ukrywam, że będzie ciężko. Otwarta bitwa to nie jest coś, do czego przystosowano tę jednostkę. Ale jaki mamy wybór? Potrzebowali kogoś, kto zrobi tę robotę dobrze, więc to oczywiste, że wybrali nas, elitę tego pływającego majdanu, na który mówi się Marynarka Wojenna Unii Miast Bałtyckich. Po prostu znowu musimy im pokazać, że kiedy żądają od nas niemożliwego, to my nie dość, że wrócimy, to jeszcze wykonawszy zadanie. Powtórzcie to tym, których tu z nami nie ma. Wszyscy na stanowiska bojowe, pełna gotowość. Dziś i my, i nasza “Kuna” musimy dać z siebie wszystko. Rozejść się.
Celowo nie wspomniał im o wszystkim. Jednych może naładować pozytywnym morale wizja zemsty na Niemcach, innych marynarska solidarność i pomoc załodze w opałach. A inni po prostu wykonają rozkaz, bo są żołnierzami i taka ich rola. Po co mieli wiedzieć o tym, że może czekać ich ścianka i pluton, jeśli nie wykonają zadania jak trzeba? Może i to by ich zmotywowało. A może doprowadziłoby do buntu? Nie warto ryzykować. A o tym, że jeśli “Karl Marx” zatonie, to sam Niko ma zamiar zabrać statek gdziekolwiek i wejść pod prywatną banderę, żeby uniknąć wyroku Żukowa, który pewnie będzie tylko jeden, tym bardziej nie chciał im mówić. Jeszcze nie. -
Mordechaj Babel
Po załatwieniu formalności papierkowych związanych z Towarzyszem Bielikiem, Mordechaj udał się na stołówkę szpitalną by zjeść śniadanie i wypić trochę kofeiny na pobudzenie, a także poszukał Viktorowa czy jest obecny na stołówce, by miał z kim porozmawiać w trakcie przerwy. -
Kuba
O ile załoga miała poważny respekt do Nikolajsa, o tyle nawet on nie powstrzymał ich przed szepceniem które urosło w intensywności po wzmiance o Żukowie. Nie był on popularny wśród marynarzy ani kapitanów łodzi, a Niko mógł rozpoznać wśród szeptów wątpliwości, czy “Karl Marx” wdał się w bitwę z własnej woli, czy z rozkazu Żukowa. Definitywnie wzmianka o nim wzbudziła w jego załogantach chęć pokazania mu, kto tu rządzi, i każdy ruszył z podwójną energią. Nawet Namornicy, często będąc na pokładzie tylko na jedną misję, którzy zazwyczaj szlajali się martwiąc o rodzinną farmę bardziej niż nadchodzącą bitwę, podnieśli brodę i chodzili dumnie, starając się nie wchodzić w drogę regularnej załodze. Niedługo później, zmierzali do Bałtyjska, przez co tym razem zatrzeszczała krótkofalówka Nikolajsa, z bazy morskiej domagając się o identyfikację statku i cel opuszczania Zalewu. Standardowa procedura, w końcu UMB nie chce aby rybacy wypływali na otwarte wody gdzie wszystko jest zezwolone.Luther
Na śniadanie w stołówce kromka chleba rodzaju “każde ziarno jakie było w młynie” razem z cienkim kawałkiem mięsa - Zapewne dzik albo wieprz, zależy czy szpital dostał przydział od związku łowieckiego czy hodowlanego. Do tego kubek ciepłej mięty, bo kawa i herbata to dobra luksusowe. Viktorova nigdzie nie widział - Pewnie jeszcze operuje. Na stołówce jednak znajdował się pewien miks pielęgniarek i doktorów, ale trzeci chirurg w szpitalu - Kristian Prazak, były wojskowy chirurg który znalazł się w UMB w podobny sposób co sam Mordechaj, również nie był nigdzie w zasięgu wzroku. -
Tak więc odpowiedział przez radio na wszystkie pytania, tak jak nakazywała procedura, ale nie mówił wprost, że płyną z misją ratunkową. Zamiast tego ten konkretny rejs nazwał po prostu kolejnym patrolem, na jakie “Kuna” wypływała już dziesiątki, jeśli nie setki razy.
-
Mordechaj Babel
Cóż, skoro Mordechaj nie spostrzegł na sali ani Viktorowa ani Prazaka, to udał się z kromką chleba i kubkiem mięty do najbliższego wolnego stolika z doktorami i pielęgniarkami, po czym po dotarciu do niego przywitał się ze wszystkimi i zaczął konsumować swój posiłek, czekając aż pojawi się jakaś dyskusja. -
Kuba
Zgodnie z oczekiwaniami, przepuścili załogę “Kuny” przez Bałtyjsk w miarę szybko, prowokując załogę statku do zajęcia miejsc bojowych, a sternika do przyspieszenia w kierunku bitwy. Dodatkowo, Nikolajs mógł teraz próbować dobić się radiowo do floty która jest w trakcie bitwy z siłami Imperium, próbując się rozeznać w detalach które Żukow pominął.
Luther
Trafił do stolika z jednym przedwojennym kardiologiem, jednym weterynarzem, i dwoma młodszymi pielęgniarkami. Siadając, usłyszał urywek rozmowy od weterynarza w kwestii Nowomoskiewskiego Związku Hodowlanego i ich próbach mutowania krów aby dawały więcej mleka i mięsa bez radiacji na poziomie Dzików Staszkiewicza. Siadając, weterynarz ucichł na chwilę, po czym wszyscy przywitali się z Mordechajem, a weterynarz wznowił rozmowę.
-No więc dzwonią do szpitala, każą wziąć weterynarza. Ci u góry myślą że to jakiś przełom w ich badaniach, są podekscytowani, więc biorą dla mnie wielką eskortę. Dojeżdżam, i o co chodzi? Byk utknął w krowie, a oni nie wiedzieli jak je rozłączyć. Nawet nie były zmutowane! Mówię wam, cyrk z komunikacją. Ktoś na pewno miał wizytę w Stalińskiej 7 po moim raporcie.
Stalińska 7 była posterunkiem Milicji Obywatelskiej znanym z tego, że ludzie którzy tam wchodzili często nie wracali, a jeśli już, to najczęściej prosto do szpitala bez wyjaśnień obrażeń jakie otrzymali. -
//Zmieniamy temat na Bałtyk jak dotrę do samej bitwy, tak?//
Zaczął więc wywoływać “Karla Marksa” lub któryś z jego okrętów eskortowych. Jednocześnie sięgnął po mapę i ocenił, kiedy mniej więcej dotrą na pole bitwy oraz przyszykował sobie notes i ołówek, gdyby istniała konieczność zapisania na szybko jakiegoś hasła, współrzędnych lub czegokolwiek w tym guście. -
Mordechaj Babel
Cóż, inicjatywa zacna. Więcej mleka i mięsa nigdy za wiele, szczególnie, że większe zapasy jedzenia spowodowałyby szybszy rozwój miast jak i możliwość zajmowania innych. Ludziom chcących dobrze dla swej społeczności powinno się pomagać, a po wizycie na Stalińskiej 7 z pewnością wybito z głów jakiekolwiek dalsze chęci. Znając funkcjonariuszy, dosłownie wybito. Mordechaj nie zabrał głosu w tej rozmowie i dalej jadł śniadanie, popijając je miętą.
-
Kuba
//Konkretnie to po zakończeniu rozmowy z flotą do której płyniesz. Dam znać kiedy.
Krótko później dobił się do jednego z okrętów, ale nie do samego Karla Marksa. Dotarcie do bitwy z ich obecną prędkością, zakładając że nic nieoczekiwanego się nie wydarzy, zajmie im nie więcej niż półtorej godziny.
-Tutaj okręt wsparcia “Jeżozwierz”, w jakim celu się kontaktujecie?
W tle Nikolajs mógł słyszeć ogień z karabinów i okazjonalne eksplozje, ale ciężko było stwierdzić czy to ogień z Karla Marksa, czy to Imperium wyciągnęło z magazynów Panzerfausty. Kapitan był jednak dosyć spokojny, ale to spodziewane. Większość marynarzy UMB jest przeszkolona w założeniu że wyjdą żywo z każdej bitwy w której udział bierze Bronekater, nieważne jak ciężka może się wydawać.Luther
Po wyrażeniu swoich opinii o tej sytuacji, kardiolog Michael Greene, który był w Polsce na wakacjach zanim wybuchła wojna, a w trakcie utknął pod Rosyjską okupacją odezwał się ze swoim ciężkim angielskim akcentem do Mordechaja
-Słyszałem że jest dosyć ciężki przypadek dzisiaj na krajalnicy. Zakładam że dostał go Viktorov, skoro Prazak dopiero co skończył nocną zmianę, a ty jesz śniadanie. Nie wiesz nic o tym co się stało, nie?
Reszta ludzi przy stoliku zaafirmowała słowa Greene’a odnośnie tej ciężkiej operacji, ale Mordechaj nie przesłyszał żadnych detali jak wchodził do szpitala. -
Mordechaj Babel
-- Możemy mówić po angielsku, jeśli chcesz – odezwał się właśnie w tym języku do kardiologa – Coś mi się obiło o uszy jak przyszedłem do szpitala, ale żadnych szczegółów nie znam – odpowiedział – Ale chyba nie jest aż tak tragicznie, skoro nie wezwali drugiego chirurga do operacji – skwitował Mordechaj, po czym dokończył swój posiłek. -
-Łatwiej będzie po polsku. Przecież każdy tutaj umie mówić w tym języku. No nic, szkoda że raczej do obiadu nie dowiemy się o tej operacji.
Reszta stolika przytaknęła, po czym weterynarz wstał od stolika
-No, wybaczcie, ja już skończyłem jeść a mam dzisiaj jeszcze comiesięczne badania psów milicyjnych. Dziękuję za wspólny posiłek towarzysze.
Reszta osób przy stoliku przytaknęła i pożegnała się z weterynarzem. W zasadzie każdy skończył jeść, ale wszyscy powoli pili miętę. Roboty w szpitalu nigdy za mało, więc przerwy na jedzenie są jedynym momentem na odpoczynek. -
Mordechaj Babel
Mordechaj sączył powoli miętę jak reszta pracowników szpitala, czekając na koniec przerwy.