Wielkie Równiny
-
Kuba1001
Bulwa:
Donośny ryk oraz lekkie drżenie ziemi mogło być poniekąd tym, czego szukałeś, gdyż po chwili dostrzegłeś na horyzoncie spore stado bizonów, które w pędzie gnało wprost na Ciebie, ale nie z wrogimi zamiarami, te zwierzęta były po prostu przerażone, w sumie nie ma co się im dziwić, skoro zaraz za nimi pojawił się dziwny stwór, przypominający krzyżówkę człowieka i bizona, a przy tym wręcz gigantyczny. Kiedyś słyszałeś chyba o takich kreaturach, ale nie masz pewności. Zresztą, po co zastanawiać się nad tym teraz, gdy możesz zostać zwyczajnie wgnieciony w grunt kopytami bizonów?
Wiewiur, Radio:
‐ Mam Was cholernie dosyć, ale chociaż wiem, że teraz muszę opuszczać gospodarstwo sam lub w towarzystwie tylko jednej z Was. ‐ warknął Liwiusz i ruszył w kierunku kilku sporych, pojedynczych głazów, jakie powinny dać Wam jakąś ochronę, a może i kamuflaż, jeśli jeźdźcy będą zbyt zaaferowani sobą i swoim celem, dzięki czemu Was nie zauważą. -
-
-
-
Kuba1001
Bulwa:
To monstrum samo sobie było bronią! Wysoki na osiem metrów i warzący przynajmniej kilka ton sku*wiel z pewnością był na tyle wytrzymały, aby nie dać się zabić zbyt prosto, a także na tyle silny, że gdybyś miał coś poza kośćmi, to najpewniej poczułbyś na tym dreszcz. Grunt, że Bawoleń, gdyż tak to się zwało, zaaferowany był przede wszystkim pościgiem za bizonami, a te całą uwagę skupiały na ucieczce przed nim, więc sprawnie uniknąłeś kontaktu pierwszego stopnia z całym stadem.
Wiewiur, Radio:
Skryliście się tam bez problemu, jeźdźcy byli coraz bliżej, więc Liwiusz ostrożnie przyglądał im się za pomocą lunety i pozwolił odjechać. Gdy to się stało, westchnął z ulgą.
‐ Mieliśmy szczęście, że nas nie zauważyli. Albo że, co gorsza, nie zaczęliśmy do nich strzelać. -
-
-
-
-
-
-
-
-
Radiotelegrafista
‐ Chyba powinniśmy się ukryć, i poczekać jeszcze jakiś czas. Trzeba sprawdzić, czy plotki z tymi dyliżansami są warte uwagi. ‐ Bardziej zaproponowała Liwiuszowi, niż odpowiedziała Rose. Jeżeli teraz Liwiusz przychyli się do jej propozycji, odniesie małe zwycięstwo nad blond dziunią. W myślach liczyła na to.
-
Kuba1001
Bulwa:
Biorąc pod uwagę, że rozciąga się na lwią część całej kolonii? Cóż, dziesiątki, jeśli nie setki.
//Szybciej będzie, jakbyś wybrał jakaś konkretną lokację, jeśli masz zamiar kierować się gdzieś indziej, niż przed siebie.//
Wiewiur, Radio:
‐ Tak, to dobry plan. Możliwa trasa przebiega mniej więcej tutaj, choć nie mogę być tego pewien na sto procent, więc powinniśmy się rozdzielić, tak aby jedna osoba pełniła wartę tu, a reszta w innych miejscach lub miejscu, żeby na pewno nic nam nie umknęło. -
-
-
Radiotelegrafista
No i jej radość z mentalnego zwycięstwa prysła. Czy to pieprzona blond dz**** musi mieć zawsze jakiś problem?!
‐ Kuwa mać, już Ci to tłumaczyłam, idiotko. To, że nie mam oka, nie znaczy, że jestem ślepa. ‐ Twardo syknęła, po czym zwróciła się do Liwiusza:
‐ Wskaż, gdzie mam wypatrywać dyliżansów i tyle. ‐ Jej mina mówiła "Proszę, załatwmy to szybko i pozwól mi odejść jak najdalej od tej pieprzonej dz***". -
Kuba1001
Bulwa:
//Nie no, to się nazywa pomysł na rozgrywkę. R*chania nie ma tylko dlatego, że nie możesz, co nie? :V
Zmiana tematu, możesz zacząć.//
Wiewiur, Radio:
‐ Jannet, zostań. A Ty, Rose ‐ za mną. ‐ powiedział Liwiusz tonem tak stanowczym i ostrym, którego chyba nigdzie i nigdy u niego wcześniej nie słyszałyście. Najwidoczniej miał już dość Waszej kłótni i postanowił zakończyć ją tak szybko, jak się da. -
Radiotelegrafista
Nie potrzebowała wiedzieć niczego więcej, więc tylko zamilkła, i usiadła w miejscu, gdzie miała dobry widok na okolicę. Od czasu do czasu obserwowała ją za pomocą lornetki, ale tak to przez większość czasu skubała trawę. Rose znów spieprzyła jej dzień. Pociągnęła łyk wódki z piersiówki. Mały, bo nie miała zamiaru się upić, a tylko zapić gorzki posmak po kłótni z nią. Głupia, blond suka, na jaką cholerę Liwiusz ją tu trzyma? Też by Jannet jej chętnie wyłupiła oko, ciekawe, czy wtedy byłaby taka mądra. Ma jedno szczęście, że Liwiusz ją lubi.