Wielkie Równiny
-
Kuba1001
Wiewiur:
Nic, ale przypomniałaś sobie, że tamci Ubairgowie pojawili się jakby znikąd, a Ty ich wcześniej nie dostrzegłaś, równie dobrze wciąż mogą być w tym samym miejscu, co wcześniej, a kto wie, czy i oni Was nie dostrzegli?
Radio:
Nie, jedyną osłoną była ta, za jaką obecnie się kryjesz, szukanie innej nie ma sensu, zobaczyłby Cię z daleka i w najlepszym wypadku szybko uciekł, w najgorszym zaś ‐ zastrzelił. Poza tym to zdecydowanie za daleko jak na strzał z jakiejkolwiek broni krótkiej, jeśli oczywiście chce się trafić, a nie spudłować, alarmując jeźdźca, co skończy się tak, jak zostało to opisane wyżej… -
-
-
Kuba1001
Radio:
On również nie palił się do potyczki, ale to zapewne dlatego, że Cię nie zauważył. Niemniej, odjechał bez problemów, w końcu chyba tylko Ty miałaś okazję, żeby mu zagrozić, a przynajmniej teraz.
Wiewiur:
Pokiwał głową i wsiadł na swego rumaka, jadąc tam, gdzie wcześniej zostawiliście Jannet. -
-
-
Kuba1001
Radio:
To jakże zajmujące zadanie przerwało Ci przybycie Liwiusza.
‐ Raczej nie obrobimy się dziś na niczym, ale są szanse na zdobycie broni po zabitych żołnierzach Armii Oczyszczenia. Chodź, potrzebujemy Twojej pomocy. ‐ wyjaśnił krótko i ruszył natychmiast w drogę powrotną.
Wiewiur:
Nie wykryłaś nic ciekawego, wszystko wydaje się z pozoru bezpieczne. Szkoda tylko, że przed atakiem Ubairgów na ludzi też takie było. -
-
-
Kuba1001
Wieweiur:
Ruszały się zarośla, z których wyskoczyli łowcy, ale to pewnie przez wiejący teraz po wielkiej prerii wiatr. Twoja wiedza była dość skromna, wypadałoby ją uzupełnić po powrocie. Na chwilę obecną pamiętałaś jedynie, że byli świetnymi i honorowymi łowcami, jedną z najgroźniejszych dla ludzi ras, stojącą na równi z Amaksjanami, jeśli nie wyżej.
Radio:
Wróciłaś wraz z nim w miejsce, gdzie Rose lustrowała okolicę z bronią w ręku.
‐ Tam. ‐ wskazał Ci Liwiusz. ‐ Zabili ich Ubairgowie, ale przy odrobinie szczęścia są już daleko stąd, więc obłowimy się tanim, jeśli nie żadnym, kosztem. -
wiewiur500kuba
Rose dalej lustrowała okolicę wzrokiem, licząc że może da radę ich wypatrzyć. A może jest tak jak mówił Liwiusz i już odjechali? A może potrafili w jakiś sposób wyczuwać ludzi i wiedzą, że ktoś się na nich czai? Co by to nie było, wyprawa tam w żadnym wypadku nie będzie mogła być w stu procentach pewna.
‐ Nie bądź taki pewien, że od razu odjechali daleko. Równie dobrze, mogli przerobić to na pułapkę i czaić się na ludzi… Dobrze, że Tobie towarzyszy nasza gąbunia na kuleczki. -
-
Kuba1001
Wiewiur:
Jak na razie nic się nie dzieje.
Radio:
Wspólnie trafiliście w miejsce, które wskazał mężczyzna. Rzeczywiście, leżały tam trzy ciała, z czego jeden został przebity dwoma strzałami, inny sporą włócznią, serca dwóch przebiły miecze, a nieco dalej leżało jeszcze jedno bezgłowe ciało. Tak jak mówił Liwiusz, mają przy sobie całe oporządzenie, na którym najwidoczniej nie zależało Ubairgowi, który ich zgładził. -
-
-
Kuba1001
Radio:
Każdy miał przy sobie rewolwer Smithson 1590 w skórzanej kaburze przy pasie, karabin legendarnego już typu Harlk oraz noże bojowe firmy Wax. Oczywiście, dochodziła do tego osełka do broni białej oraz słuszna ilość amunicji do każdego z typów broni palnej. Oczywiście, mogłaś poświęcić więcej czasu na przeszukanie ich kieszeni w poszukiwaniu papierosów, zapałek, alkoholu, rozkazów i tym podobnych, ale czy na pewno było warto.
Wiewiur:
Przez większość czasu nasłuchiwanie nie dawało efektu, ale za którymś razem z kolei dosłyszałaś coś jakby kroki. Czyżby ktoś rzeczywiście się skradał? A może to Twój umysł płatał Ci figle przez godziny nasłuchiwania i czatowania w pełnym słońcu? -
-
-
wiewiur500kuba
Nawet gdyby to jej umysł płątał jej figle, lepiej jest to sprawdzić, niż dać się zaskoczyć. Obróciła się szybko za siebie i zaczęła szukać czegoś nietypowego, jakiegoś ruchu albo czegoś podobnego. Rose i Liwiusz będą musieli sobie chwilę poradzić bez jej ochrony, w razie czegoś i tak Jannet może przyjąć na siebie cały ostrzał przeciwnika. Może nawet ta kula mięcha wyjdzie z tego cało?
-
Radiotelegrafista
To ciężko nazwać jakimkolwiek łupem, spodziewała się o wiele, wiele więcej… Jednak, lepszy rydz niż nic, tak? Zabrała dwie piersiówki, wszystkie rewolwery, noże oraz całą amunicję. Wszystko to spakowała do torby, kieszeni i w inne miejsca, tak by żadnej z wymienionych rzeczy nie zostawić. Trzy Harlki wzięła pod pachę, uprzednio je zabezpieczając przed przypadkowym strzałem (to samo zrobiła też z rewolwerami), a przez plecy przerzuciła sobie mundur zdarty z jednego z żołnierzy. Ot, Patrici się spodoba. Po tym, zwróciła się do Liwiusza, wypakowana po zęby łupem:
‐ Ja już wszystko mam. Możemy ruszać, chyba. ‐