Wielkie Równiny
-
Kuba1001
Radio:
To jakże zajmujące zadanie przerwało Ci przybycie Liwiusza.
‐ Raczej nie obrobimy się dziś na niczym, ale są szanse na zdobycie broni po zabitych żołnierzach Armii Oczyszczenia. Chodź, potrzebujemy Twojej pomocy. ‐ wyjaśnił krótko i ruszył natychmiast w drogę powrotną.
Wiewiur:
Nie wykryłaś nic ciekawego, wszystko wydaje się z pozoru bezpieczne. Szkoda tylko, że przed atakiem Ubairgów na ludzi też takie było. -
-
-
Kuba1001
Wieweiur:
Ruszały się zarośla, z których wyskoczyli łowcy, ale to pewnie przez wiejący teraz po wielkiej prerii wiatr. Twoja wiedza była dość skromna, wypadałoby ją uzupełnić po powrocie. Na chwilę obecną pamiętałaś jedynie, że byli świetnymi i honorowymi łowcami, jedną z najgroźniejszych dla ludzi ras, stojącą na równi z Amaksjanami, jeśli nie wyżej.
Radio:
Wróciłaś wraz z nim w miejsce, gdzie Rose lustrowała okolicę z bronią w ręku.
‐ Tam. ‐ wskazał Ci Liwiusz. ‐ Zabili ich Ubairgowie, ale przy odrobinie szczęścia są już daleko stąd, więc obłowimy się tanim, jeśli nie żadnym, kosztem. -
wiewiur500kuba
Rose dalej lustrowała okolicę wzrokiem, licząc że może da radę ich wypatrzyć. A może jest tak jak mówił Liwiusz i już odjechali? A może potrafili w jakiś sposób wyczuwać ludzi i wiedzą, że ktoś się na nich czai? Co by to nie było, wyprawa tam w żadnym wypadku nie będzie mogła być w stu procentach pewna.
‐ Nie bądź taki pewien, że od razu odjechali daleko. Równie dobrze, mogli przerobić to na pułapkę i czaić się na ludzi… Dobrze, że Tobie towarzyszy nasza gąbunia na kuleczki. -
-
Kuba1001
Wiewiur:
Jak na razie nic się nie dzieje.
Radio:
Wspólnie trafiliście w miejsce, które wskazał mężczyzna. Rzeczywiście, leżały tam trzy ciała, z czego jeden został przebity dwoma strzałami, inny sporą włócznią, serca dwóch przebiły miecze, a nieco dalej leżało jeszcze jedno bezgłowe ciało. Tak jak mówił Liwiusz, mają przy sobie całe oporządzenie, na którym najwidoczniej nie zależało Ubairgowi, który ich zgładził. -
-
-
Kuba1001
Radio:
Każdy miał przy sobie rewolwer Smithson 1590 w skórzanej kaburze przy pasie, karabin legendarnego już typu Harlk oraz noże bojowe firmy Wax. Oczywiście, dochodziła do tego osełka do broni białej oraz słuszna ilość amunicji do każdego z typów broni palnej. Oczywiście, mogłaś poświęcić więcej czasu na przeszukanie ich kieszeni w poszukiwaniu papierosów, zapałek, alkoholu, rozkazów i tym podobnych, ale czy na pewno było warto.
Wiewiur:
Przez większość czasu nasłuchiwanie nie dawało efektu, ale za którymś razem z kolei dosłyszałaś coś jakby kroki. Czyżby ktoś rzeczywiście się skradał? A może to Twój umysł płatał Ci figle przez godziny nasłuchiwania i czatowania w pełnym słońcu? -
-
-
wiewiur500kuba
Nawet gdyby to jej umysł płątał jej figle, lepiej jest to sprawdzić, niż dać się zaskoczyć. Obróciła się szybko za siebie i zaczęła szukać czegoś nietypowego, jakiegoś ruchu albo czegoś podobnego. Rose i Liwiusz będą musieli sobie chwilę poradzić bez jej ochrony, w razie czegoś i tak Jannet może przyjąć na siebie cały ostrzał przeciwnika. Może nawet ta kula mięcha wyjdzie z tego cało?
-
Radiotelegrafista
To ciężko nazwać jakimkolwiek łupem, spodziewała się o wiele, wiele więcej… Jednak, lepszy rydz niż nic, tak? Zabrała dwie piersiówki, wszystkie rewolwery, noże oraz całą amunicję. Wszystko to spakowała do torby, kieszeni i w inne miejsca, tak by żadnej z wymienionych rzeczy nie zostawić. Trzy Harlki wzięła pod pachę, uprzednio je zabezpieczając przed przypadkowym strzałem (to samo zrobiła też z rewolwerami), a przez plecy przerzuciła sobie mundur zdarty z jednego z żołnierzy. Ot, Patrici się spodoba. Po tym, zwróciła się do Liwiusza, wypakowana po zęby łupem:
‐ Ja już wszystko mam. Możemy ruszać, chyba. ‐ -
Kuba1001
Wiewiur:
Zauważyłaś falowanie wysokiej trawy jakieś dziesięć metrów od Ciebie. Niby nic niezwykłego, ale przecież nie wieje żaden wiatr, nawet słaby… Na sekundę przed pomyśleniem, że to pewnie jakieś drobne zwierzątko, w powietrzu śmignęła strzała, wylatując z tego samego miejsca, w którym zauważyłaś ruch, i trafiając Cię w prawe ramię. Mimo iż grot ledwie otarł się o Twoje ciało, to rana i tak zaczęła obficie krwawić. Chociaż to i tak nic wielkiego, bo jeśli jest zatruta, to już właściwie po herbacie.
Radio:
‐ Najlepiej od razu do gospodarstwa, nie ma co kusić losu, w końcu tamci pewnie niedługo zaczną martwić się o swój zaginiony patrol. ‐ potwierdził, mając oczywiście na myśli innych żołnierzy, którzy pewnie mają w okolicy jakiś fort czy inny obóz. -
-
wiewiur500kuba
A mogła jakoś lepiej przygotować sobie miejsce… Zastawić jakieś pułapki, czy ogólnie zmieniać pozycję od czasu do czasu… Będzie mieć nauczkę na przyszłość… Jeśli ta będzie dłuższa niż kilka najbliższych minut, które mogą być jej ostatnimi. Jednak mimo to, blondynka nie chciałaby puścić płazem tego ataku, o nie. Jeśli trucizna nie działała jakoś osłabiająco, to szybko wycelowałaby swoją bronią w miejsce skąd nadleciała strzała i pociągnęłaby za spust. Po tym, odrzuciłaby karabin na bok sięgając po coś co bardziej nada się na takie sytuacje ‐ Smithson’a 1590. Chwyciła go ręką, która nie oberwała strzałą i wystrzelałaby cały magazynek w okolice miejsce, gdzie trawa lekko falowała. Może nie było to zbyt mądre, ale kobieta w większości przepełniona była gniewem i chęcią zemsty. W takich sytuacjach raczej nie myśli się o tym czy wystrzelanie całego magazynka w przestrzeń jest mądre. W takich sytuacjach liczy się tylko chęć upuszczenia swemu wrogowi krwi.
//Wybacz mi brak fachowego nazewnictwa na te magazynki czy inne bębenki, nie chcę czekać do następnego dnia na kogokolwiek kto wiedziałby lepiej niż ja.// -
Kuba1001
Radio:
//Gdyby ta było, to bym napisał.//
Wiewiur:
Coś zdecydowanie padło trupem, sądząc po odgłosach walenia się czegoś ciężkiego na ziemię i licznych zbolałych oraz agonalnych jęków. Jednakże najwidoczniej napastnik nie był jeden, ponieważ z trawy wyskoczył kolejny Ubairg, który rzucił się na Ciebie, wymachując trzema mieczami. Owszem, trzema, gdyż lewa dolna kończyna zwisała luźno z boku i krwawiła z ramienia, więc najwidoczniej nie mógł tam utrzymać broni. -
Radiotelegrafista
‐ O ku*wa. ‐ Jannet w pośpiechu upuściła wszystkie z trzymanych w dłoniach rzeczy i sięgnęła po dwa rewolwery w kaburach, chcąc szybko posłać kule w szarżującego na Rose Ubariga. Nie to, że zależało jej na szczerze wkurzającej blondynce, po prostu po Rose, Ubarig mógł się zwrócić na nią i Liwiusza.
-
wiewiur500kuba
Sprawa potoczyła się w sumie lepiej niż spodziewała się sama Rose, a to dlatego że jeszcze żyje, natomiast jej przeciwnik padł. Radość blondynki nie trwała długo, może zaledwie kilka sekund nim skoczył na nią drugi przeciwnik. Z tego co zaobserwowała to i również go trafiła, niestety w rękę. Skoro Rose jeszcze żyje, to możliwa trucizna nie działa szybko. Może ma jeszcze czas by zemścić się na drugim oprawcy? Tylko co mogłaby w tej sytuacji zrobić? Ma do dyspozycji jedną rękę, pustego Smithson’a 1590 oraz też rzuconego gdzieś W&L Long Shota. Jej sytuacja nie wyglądała dobrze… Musiała myśleć szybko, już sama analiza sytuacji pozbawiła ją odrobiny cennego czasu… Trzeba myśleć szybko… Blondynka zrobiła pierwsze co jej przyszło do głowy i rzuciła Smithson’a 1590 z całej siły prosto w głowę wroga. Zresztą miała nadzieję, że doleci do głowy przeciwnika. Natychmiast po tym kiedy jej palce puściły rewolwer rzuciła się gdzieś na bok chcąc uniknąć ciosu przeciwnika. Rzuciła się w stronę, gdzie rzuciła karabin snajperski. Na pewno by naładowany, więc gdyby był w zasięgu ręki, może oddałaby jeden strzał?