Wielkie Równiny
-
Kuba1001
Jeden strzał na takie wielkie bydlę to stanowczo za mało, gdybyś była teraz sama, to najpewniej już zostałabyś przeszyta strzałami lub pozbawiona ważniejszej kończyny, ale na szczęście miałaś swoich tymczasowych kompanów, którzy zasypali wszystkich tubylców gradem kul z rewolwerów, nielicznych karabinów i strzelb, szybko dziurawiąc ich jak sita. Po chwili od tej masakry, bo ciężko nazwać to walką, Clark dał znak wszystkim, aby ruszyli do obozu, zapewne obawiając się, że jeśli ktoś przeżył, to może uciec lub zacząć mordować jeńców, co było wśród nich powszechną praktyką.
-
Radiotelegrafista
// Lubisz krem?//
Tego też obawiała się Jannet. Nie chowając broni, dosiadła Bimba i popędziła go w stronę obozu, choć dobrze wiedziała, że zostanie w tyle za ludźmi Clarka. Tak czy inaczej, chciała być tam tak szybko, jak to możliwe.
-
Kuba1001
//Dumny Ty jesteś z siebie?//
Tak szybko, jak to możliwe, okazało się za późno. Gdy dojechałaś do obozu, składającego się z kilku przenośnych skórzanych namiotów i ogniska otoczonego kamieniami, dostrzegłaś kolejne zwłoki Ubairgów, podziurawione kulami jak pozostałe, co oznaczało, że nikt nie uciekł. Niestety, ze wszystkich jeńców, których było pięcioro, przeżył jedynie jakiś mężczyzna w stroju typowym dla rolnika i Patricia, Twoja zguba, która siedziała na skraju obozu, dziwnie milcząca, obejmując rękoma kolana podwinięte pod brodę. -
Radiotelegrafista
Trudno byłoby opisać, jak bardzo Jannet ucieszyła się na widok tego, że jedna z najbliższych jej osób, jeżeli nie najbliższa, żyje. Z drugiej strony, zmartwił ją jej stan. Milcząca Patricia to nie jest dobry znak, absolutnie nie.
Podeszła i uklękła przed nią, próbując spojrzeć w oczy białowłosej: ‐‐ …Patricia? ‐‐ Zapytała, martwiąc się. -
-
Radiotelegrafista
//ZbyszkoZnajdujeDanuśke.jpg//
Widząc to, jakaś wielka słabość i smutek narodziły się wewnątrz Jannet i napełniły ją. Nie mogła jej stracić, nie mogła. Patricia uzupełniała ją, a ona Patricię. Było tak odkąd się znały. Łzy napłynęły jej do oka: — Co…Co oni Ci zrobili? — Zapytała, bliska płaczu, poniekąd wymawiając głośno swoje myśli, ale mając też nadzieję, że Patricia jej odpowie.
-
-
-
-
-
Kuba1001
Chwilę zajęło, nim dotarło do niej, co do niej mówisz, ale wstała i posłusznie udała się z Tobą, z takim samym wyrazem otępienia na twarzy.
‐ A jej co się stało? ‐ zagadnął Cię jeden z najemników, młody mężczyzna, dość przyjaznym i współczującym głosem, jakby rzeczywiście przejmował się losem Twojej przyjaciółki. -
-
Kuba1001
I tak ruszyliście dalej, jadąc nieprzerwanie przez kilka godzin. Ten sam młodzieniec, którego zainteresował los Patricii, próbował pocieszyć lub chociaż czymś zająć, podobnie jak Ciebie, opowiadając Wam różne historie przez ten czas. Niezbyt pomogło, ale dobrze, że chociaż on się starał, pozostali najemnicy mieli gdzieś los jej i Twój, ich obchodziła tylko umowa.
‐ Cieszę się, że Ci pomogliśmy. ‐ powiedział młody rewolwerowiec, Jimmy Star, jak siebie nazywał, chociaż nie widziałaś, czy to jego prawdziwe personalia. ‐ I cieszę się też, że możesz nam pomóc. Na tym zadaniu się obłowimy, bo za dostarczenie tego przestępcy żywcem Szeryf Hodoo Brown, burmistrz Imperium, wyznaczył dwadzieścia sztuk złota, a dwójka Konstabli z okolicy dołożyła po tyle samo od łebka, co daje prawie sześćdziesiąt złotników. Nie pamiętam, czy na wszystkich pozostałych zleceniach zarobiliśmy tyle, co na tym jednym. -
Radiotelegrafista
Co by nie mówić, nawet polubiła rewolwerowca. Swoją gadatliwością przypominał jej teraz tą od Patrici, którą tak bardzo chciałaby usłyszeć. Miły gość.
Swoją drogą, w tym wszystkim śmieszyło ją nieco, że pomagał mu i jego kolegom, którzy zajmowali się dosłowną przeciwnością tego, z czego wcześniej “utrzymywała się” Jannet. Ona łamała prawo, a oni takich doprowadzali przed jego oblicze.
— To rzeczywiście sporo…— Powiedziała, kiedy usłyszała sumę. Chociaż, na tyle chłopa to już o wiele mniej. Tylko jak się tym dzielą? Kontynuowała myśl: — Jak już dostaniecie pieniądze to podzielicie się nimi po równo czy jak? — -
Kuba1001
‐ Szef zawsze bierze więcej, ma do tego prawa, reszta dzieli się po równo tym, co dostaje, ale nikt nie narzeka… Ogółem to z tym bandziorem jest bardzo ciekawa historia. Podobno wychowywał się w rodzinie Konstabli, a potem uciekł i zaczął bruździć na Wielkich Równinach i okolicy razem ze swoją bandą rzezimieszków… Kojarzysz teraz, gdzie możemy go znaleźć i kim w ogóle jest?
-
Radiotelegrafista
//
Jimmy: Ogółem to z tym bandziorem jest bardzo ciekawa historia. Podobno wychowywał się w rodzinie Konstabli, a potem uciekł i zaczął bruździć na Wielkich Równinach i okolicy razem ze swoją bandą rzezimieszków… Kojarzysz teraz, gdzie możemy go znaleźć i kim w ogóle jest?
Jannet:
//Jannet momentalnie pobladła i błyskawicznie odpowiedziała, nie będąc w stanie zachować do końca spokojnej barwy głosu: — Nie. — Po tym odwróciła głowę od Jimmy’ego. Cholera, cholera, cholera ku*wa jasna! Ten opis w pełni zgadzał się z nią, tylko płeć nie była taka. Teraz musiała jeszcze wymyślić jak odłączyć się od nich tak, by Ci za nią nie podążyli. Świetnie, pięknie, zajebiście jak wypisz wymaluj! Ale chyba tamci wciąż nie ogarniali, że to o nią może chodzić. Musiała to wykorzystać.
— Ale słyszałam o nim. — Dopowiedziała chwilę później. -
-
-
-
Radiotelegrafista
— To z tego co słyszałam, to czasem ta banda siedzi tam, szczególnie kiedy wiedzą, że ktoś depcze im po piętach. Miałoby to w sumie sens, mało kto będzie szukał w takim miejscu, a jeszcze niektórzy w ogóle się do niego nie zbliżają, bo uważają, że coś nieczystego tam siedzi. — Zmyślała dalej, mając nadzieję, że wymyślona przez nią historyjka jest wiarygodna.