Wielkie Równiny
-
-
-
Radiotelegrafista
— To z tego co słyszałam, to czasem ta banda siedzi tam, szczególnie kiedy wiedzą, że ktoś depcze im po piętach. Miałoby to w sumie sens, mało kto będzie szukał w takim miejscu, a jeszcze niektórzy w ogóle się do niego nie zbliżają, bo uważają, że coś nieczystego tam siedzi. — Zmyślała dalej, mając nadzieję, że wymyślona przez nią historyjka jest wiarygodna.
-
-
Radiotelegrafista
Jannet zdecydowanie nie podobał się fakt, że zbliżają się do cywilizacji. Nie kojarzyła z nią miłych wspomnień i nie miała zamiaru przebywać w żadnym z miast dłużej, niż sama uważała to za konieczne. Tym bardziej słowa “Dzięki Tobie staniemy się tam bogatymi ludźmi.” sprawiły, że dreszcze niepokoju przeszedł jej po plecach. Podjechała nieco bliżej Star’a i zapytała półgłosem: — Ale po cholerę jedziemy w stronę tego miasta? —
-
Kuba1001
‐ Żeby odebrać nagrodę. ‐ odparł z prostotą i wyciągnął z jednej z sakw wiszących u siodła list gończy, który Ci wręczył. Według niego, osobę widoczną na zdjęciu należało odstawić do biura Szeryfa żywą i możliwie nieuszkodzoną. Zlecenie opiewało początkowo na dwadzieścia złotników, ale szybko znalazły się tam dwa dopiski od pary Konstabli, którzy oferowali łącznie kolejne czterdzieści sztuk złota za dostarczenie bandyty do Imperium. Poza tym większość listu gończego zajmowało zdjęcie. Choć zostało zrobione kilka lat temu, to wciąż każdy mniej wprawny obserwator był w stanie rozpoznać w nim, po chwili porównywania, osobę ze zdjęcia, którą byłaś Ty…
‐ A teraz skończmy tę gierkę. ‐ powiedział Star, widząc, że skończyłaś przyglądać się listowi, i wycelował w Ciebie swój rewolwer. Sądząc po szczęku odbezpieczanej wokół broni, pozostali najemnicy zrobili lub mają zamiar zrobić to samo. -
Radiotelegrafista
// Jak już żeś wprowadził pozytywną postać, to wiedziałem, że coś tu śmierdzi. //
Nie miała najmniejszych szans na skuteczne wybronienie się, ale w tej sytuacji nawet śmierć byłaby lepszym rozwiązaniem niż dalsze pójście z rewolwerowcami. Zbyt dobrze wiedziała, jacy konstable byli autorami dopisków. Nie zważając na swoje położenie, zdecydowała się wyszarpnąć z kabury oba rewolwery. Jeden wycelowała w Stara, drugi w najlepiej dla niej położonego faceta.
// Pora umierać? //
-
Kuba1001
//Zabijanie postaci jest nieekonomiczne, a ja jestem ciekaw, jak poprowadzisz motyw zemsty i ewentualnej ucieczki.//
Jimmy był na pewno zdziwiony takim obrotem spraw, nie spodziewał się chyba, że postanowisz walczyć wobec takiej przewagi liczebnej łowców głów.
‐ Ale wiesz, że jak kropniesz nas, to reszta podziurawi i Ciebie, i Twoją przyjaciółeczkę, co nie? ‐ zapytał Star, mówiąc go głosem dość opanowanym, jak na osobę w jego sytuacji. -
Radiotelegrafista
// Wiesz jak bardzo uwielbiam to twoje powiedzonko o zabijaniu postaci? A co przyszłości Jannet to myślę, że zaspokoję twoją ciekawość w nadmiarze. Chowając rewolwerowego asa (co prawda nie w rękawie, ale w innym miejscu) wiedziałem, że kiedyś mi się on przyda. //
Spojrzała za siebie. Rzeczywiście, szybko kalkulując swoje zamiary nie wzięła pod uwagę tego, że jest wraz z nią z Patricia, a nie miała jej zamiaru narażać, szczególnie po tym co białowłosa przeżyła. Co jednak mogła zrobić? Tylko ludzie z miasta mogą jakoś pomóc jej przyjaciółce. Sama zginie na Równinach w tym stanie.
— No dobra. — Odpowiedziała po chwili, pasując, ale nie spuszczając rewolwerowców z muszki: — Strzelać nie będę, ale macie mi obiecać, że po przyjeździe do miasta oddacie Patricie w dobre ręce. — Tutaj spojrzała na Jimmiego: — I mówiąc dobre, mam na myśli najlepsze, jakie ku*wa możecie jej zapewnić. — -
-
-
Kuba1001
Widząc, do czego byłaś zdolna, gdy tylko schowałaś broń, kilku rewolwerowców rzuciło się na Ciebie, zrzucając z dzika. Ten próbował zareagować, ale został postrzelony z rewolweru jednego z mężczyzn i z żałosnym kwileniem uciekł stąd, choć mogłaś być pewna, że pozostanie w pobliżu, o ile rana nie okaże się ciężka lub nawet śmiertelna. W tym czasie, gdy knur uciekał, rewolwerowcy wykręcili Ci ręce, które skrępowali ciasno za plecami, wiążąc supły na ramionach, przedramionach i nadgarstkach. Po chwili wahania zdecydowali się również Cię zakneblować, wciskając Ci do ust szmatę zwiniętą w kulkę, a później obwiązali je kolejną. Gdy mieli już całkowitą pewność, że im nie uciekniesz, postanowili najwidoczniej zrobić krótki postój, bowiem puścili konie na popas, a sami zajęli się odpoczynkiem, jedzeniem piciem i rozważaniem, czy udać się do Imperium całą grupą wraz z Tobą, czy posłać jednego z jeźdźców jako posła do Szeryfa.
-
-
-
Radiotelegrafista
Powiedzieć, że Jannet była zła czy wściekła było by niedopowiedzeniem. Ona była siarczyście wku*wiona, ale tylko i wyłącznie na samą siebie. Najpierw, że zostawiła Patricię samą z tamtą tubylczą niedorajdą, a później, że dała się zwabić w pułapkę niemalże jak dziecko idące za słodyczami wprost do nory porywacza. Właśnie, Patricia ‐ Co z nią się stało w trakcie szarpaniny? Gdzie była teraz?
-
Kuba1001
Dostrzegłaś ją pośród rewolwerowców, jednakże wciąż nie reagowała, więc ci postanowili zostawić ją w spokoju, na jej, swoje i Twoje szczęście. Tymczasem kilku z najemników zaczęło pozbawiać Cię całego pokaźnego oręża, jaki nosiłaś przy sobie, a przynajmniej tej jego części, która była na widoku.
-
Radiotelegrafista
Mogą ją związać i zakneblować, ale niech trzymają łapska z dala od jej broni. W szczególności do obrzynów była silnie przywiązana i jeżeli już komuś miała je oddać, to najwyżej konstablowi, który zdeponuje je w więziennym schowku, gdzie nikt nie będzie ich macał. Kopnęła pierwszego, który miał zamiar tylko dotknąć jej kabur dała znać wzrokiem, że nie pozwoli sobie, by okradać ją z uzbrojenia.
-
Kuba1001
Będąc związaną i zakneblowaną rzeczywiście nie mogłaś zrobić wiele więcej, niż kopać napastników lub warczeć do nich przez knebel, ale i tak nie dało to wiele na dłuższą metę. To zdrowi i silni mężczyźni, których jest zwyczajnie więcej, nie zajęło im dużo czasu obezwładnienie Cię tak, aby dwaj kolejni mogli już bez większych trudności pozbawić Cię kolejnych rewolwerów i obrzynów, a później każdego przydatnego czy cennego elementu ekwipunku, w końcu za kratami nic Ci się z tego nie przyda, a oni woleli zostawić to sobie niż oddać Szeryfowi czy Konstablom. Stąd pozbawiono Cię dosłownie wszystkiego, nie licząc oczywiście ubrań, nawet talii kart czy piersiówki whiskey.
W tym czasie najemnicy przywiązali konie do popasu i rozpalili ognisko, być może postanowią zawitać do Imperium dopiero jutro, kto wie? Większość zajęta była dzieleniem łupów zdobytych na Tobie, inni wybierali spośród siebie gońca, który ma udać się na rozmowy z przedstawicielem władz, a niektórzy zwyczajnie pili, jedli i odpoczywali. Tylko jeden strażnik pilnował Patricii, choć było to chyba zbędne, biorąc pod uwagę jej stan, a obok Ciebie usiadł Jimmy Star, ten jeden rewolwerowiec, któremu mogłabyś niedawno zaufać, przezornie trzymając się poza zasięgiem Twoich nóg, których wciąż Ci nie związano. Czyżby liczyli, że do Imperium pójdziesz na pieszo?
‐ Popatrz na to z innej strony. ‐ zaczął i przerwał, biorąc jedną ręką łyk trunku z Twojej piersiówki, a drugą klepiąc Cię po pośladkach. ‐ Dzięki Tobie staniemy się bogatymi ludźmi. A przynajmniej ja.
Co ciekawe, mówiąc to ostatnie zdanie uśmiechnął się do Ciebie szeroko i puścił oko. -
Radiotelegrafista
// Czy W&L Pocket Needle’a schowanego między…ekhem, kobiecymi atutami, też zabrali?//
Warknęła na niego przez knebel i odsunęła się od niego. Denerwowało ją te jego żartobliwe podejście. I tak nie mogła zrobić nic przeciwko niemu, więc mógł ją przynajmiej zostawić w spokoju. Najbardziej jednak wpieniał ją fakt, że polubiła go, gdy pocieszał ją i Patricię i wciąż nie potrafiła go znienawidzić, nawet teraz.
-
Kuba1001
//Tego akurat nie.//
‐ Coś słabo Cię słychać. odparł, ale nie speszył się, tak jak pewnie na to liczyłaś, a jedynie roześmiał i dalej pił. Przez blisko dwa kwadranse nic się nie działo. Dopiero wtedy jeden z najemników dosiadł konia i ruszył ku Imperium, aby powiadomić Szeryfa o zdobyczy bandy rewolwerowców. Nie odjechał nawet dwudziestu metrów, gdy skąd padł nagle strzał, a on spadł bez życia z siodła. Pozostali najemnicy zerwali się ze swoich miejsc i oderwali od wykonywanych do tej pory czynności, sięgając po rewolwery, karabiny czy strzelby, wykrzykując polecenia czy wypatrując zagrożenia. Jimmy również sięgnął po broń, dwa bliźniacze rewolwery Smithson 1590, a potem ukrył się za Tobą, dość dobrze wykorzystując Twoje gabaryty do ochrony przed ogniem snajpera. Jeden z rewolwerów wbił Ci w plecy, a z drugim wychylił się i obserwował swoich kompanów.
‐ Współpracuj, a przeżyję Ty, ja i Twoja przyjaciółeczka. ‐ szepnął Ci do ucha, gdy rozległ się kolejny strzał z karabinu snajperskiego, kładąc trupem następnego mężczyznę. Wtedy Star odbezpieczył oba rewolwery i zaczął pruć z jednego z nich do swoich niedawnych towarzyszy broni, bez większych trudów pakując pięć kulek w plecy, dopiero za szóstym razem chybił, gdy celował do szefa bandy.