Gospodarstwo na Równinie
-
maxmaxi123
Lilieth obecnie siedziała przed domem na bujanym fotelu, haftując sobie. Obecnie był ranek, więc nie miała właściwie nic ciekawego do roboty. Właściwie jej zachowanie trochę ją bawiło‐ siedzi sobie spokojnie na podwórzu porywaczy, haftując jakiś wzorek, jak gdyby była u siebie. Z drugiej strony, średnio jej to przeszkadzało, bo mimo wszystko miała tu wygodne życie, więc narzekać nie mogła, ale jednak czasem to robiła. Liczyła, że ten dzień minie spokojnie, bez żadnych eskapad ani strachu, że tym razem ona dostanie, śmiertelnie. Bała się też, że ktokolwiek inny umrze, że będzie musiała znowu oglądać śmierć, a to nie było dobre dla niej. Teraz pomyślała, że może spróbuje zrobić gwiazdkę… więc brała się za robotę.
//Heh, taka mała prośba. Mogę jej też dać cudowny głos do śpiewu?//
-
Radiotelegrafista
Jannet
Jannet wstała dzisiaj nieco wcześniej. Właściwie, to dużo wcześniej niż zazwyczaj. Jeszcze, gdy na zewnątrz szarzała noc. Obudził ją koszmar. Długo próbowała wrócić do snu, jednak wychodziło jej to raczej kiepsko, toteż zabrała się za inne rzeczy. Na początku uzupełniła siano i wodę w żłobach dla zwierząt, obmyła twarz wodą i wróciła do budynku, powtórnie starając się zasnąć. Na nic to, bo przez dłuższy nie udało jej się zmrużyć oczu. W końcu, zirytowana tym, że nie jest w stanie jakkolwiek osiągnąć objęć Morfeusza, usiadła do biurka i zaczęła czyścić swoje pukawki. Od czasu do czasu spoglądała z utęsknieniem na butelkę alkoholu, stojącą niedaleko, chociaż bardziej to butelka spoglądała nią. Jednak Jannet wstrzymywała się i czyściła dalej. Gdy już to zrobiła, roztarła zmęczone oko, wyciągnęła rysik i zaczęła przeglądać części broni, jakie miała zgromadzone koło mebla. Głównie interesowało ją, czy można by coś z nich złożyć. Może ma komplet jakiejś broni, albo brakuje jakichś części? A może brak snu przyniesie jej wspaniały pomysł do głowy, i w osobnych częściach zobaczy jakąś całkiem nową konstrukcję?
-
Kuba1001
Wiewiur:
Jak na razie panuje to, co tak kochasz w poranku, a więc cisza i spokój, których na razie nikt Ci nie zmącił.
Max:
//Heh, taka skleroza w tak młodym wieku to nic dobrego, wiesz?//
Szło Ci sprawnie, głównie dlatego, że nie był to żaden trudny wzór, a nikt nie przeszkadzał Ci w haftowaniu. Najwidoczniej nie wstali jeszcze lub każdy pochłonięty był swoimi sprawami.
Radio:
Niestety, o ile do dyspozycji miałaś wiele różnych części, z różnorakich modeli strzelb, rewolwerów i karabinów, to w zasadzie nie pozwalało to na złożenie choćby jednej sprawnej sztuki broni, niezależnie czy już znanej i lubianej, czy może jakiejś zupełnie innej. -
-
wiewiur500kuba
Spacerowała dalej szukając gdzieś jakiegoś miejsca w którym mogłaby usiąść. Czy to jakieś drzewo, czy trawa, czy może pieniek. Warto też wspomnieć że interesowało ją miejsce w miarę blisko siedziby, by mogła słyszeć ewentualne nawoływania do jakiejś nowej misji, czy śniadanie, czy jakiekolwiek inne tego typu rzeczy.
-
Radiotelegrafista
Jannet
Ugh…Czemu wszystko dzisiaj jest przeciwko mnie?! Zawołała w myślach do eteru, a części, w złości, cisnęła z powrotem do skrzyni. Zirytowana początkiem dzisiejszego dnia, westchnęła i położyła smętnie głowę na biurku, po czym zerknęła okiem na stertę ubrań w rogu. Patricia wciąż spała?
-
Kuba1001
Radio:
A i owszem, mogłaś podziwiać ją za wytrwałość, bo takie rzucenie żelastwem obudziłoby niejednego.
Wiewiur:
Akurat takich miejsc było sporo, więc możesz spocząć niemalże wszędzie.
Max:
Wyszło, ale dyskusyjne, czy w jakimkolwiek stopniu dobrze. Choć jak na pierwszy raz nieźle, więc możesz spokojnie brać się za słonecznik.
//Ja Wam sam tej fabuły nie ruszę, powinniście też spróbować jakoś to własnoręcznie pociągnąć.// -
-
Radiotelegrafista
Przewróciła okiem. Tak mocny sen niewielu się zdarza. Skarciła się też jednak w myślach za tak szybką irytację nad czymś takim jak puste mechanizmy. Chwilę tak leżała na tym biurku, smętnie wpatrując się w ścianę. Niemniej, nie trwało to długo, bowiem pustka w żołądku szybko dała o sobie znać. Poprawiwszy długą koszulę, ujarzmiła do akceptowalnego dla niej stanu swoje włosy i wyszła z pokoju, żywiąc szczerą nadzieję, iż ich mivvocka “gospodyni” już zajęła się przygotowaniem jakiegoś posiłku.
-
-
Kuba1001
Max:
Znalazłaś tam mięso, zarówno surowe, jak i smażone oraz suszone, warzywa i owoce, również surowe lub suszone, grzyby, pieczywo wszelkiej maści, nabiał i tym podobne produkty wraz z wodą, kawą, herbatą i różnorakimi mocnymi trunkami. Chwilę po Twoim przybyciu pojawili się i inni.
Wiewiur, Radio:
Weszłyście do kuchni w niemal tym samym czasie, dostrzegając nie tylko siebie wzajemnie, ale i Waszą gospodynię, która krótko przed Wami postanowiła coś upichcić. -
-
wiewiur500kuba
Rose myślała, że sama sobie będzie musiała przygotować coś do jedzenia. Jednak ta pod rasa, którą tu trzymają ma jakieś swoje plusy. Tylko pytanie, czy to coś potrafi gotować? Trzeba będzie przekonać się o tym w praktyce. Odwróciła się na pięcie i opuściła pomieszczenie. Na Jannet w ogóle nie zwróciła uwagi. Wyminęła ją jakby była duchem, nie rzuciła jej żadnego przywitania, ani nawet spojrzenia, co przy jej masie było trochę trudne, w zasadzie niewykonalne, ale mniejsza o to. Wyszła na zewnątrz i usiadła na jakimś pieńku czekając na jedzenie.
-
Radiotelegrafista
Gdy zobaczyła Rose, tylko czekała na jakiś jej kąśliwy komentarz. O dziwo, dzisiaj blondyna obyła się bez tego, więc Jen odprowadziła ją jedynie chłodnym spojrzeniem. Za to o wiele radośniej było jej zobaczyć mivvotkę, krzątającą się przy jedzeniu:
‐ Dobry ‐ Przywitała się nieco niemrawo ‐ Co gotujesz? ‐ -
-
-
-
-
-