Imperium
-
-
-
-
Kuba1001
‐ Spokoju, ku*wa, ot co. ‐ odparł i splunął, celnie trafiając do stojącej niedaleko spluwaczki. ‐ Mam już dosyć tych pie**olonych dzikusów… Człowiek myślał, że jak już swoje odsłużył w Armii, to będzie mieć spokój… Gówno, a nie spokój, prędzej sobie flaki wypruję, niż dam radę załatwić kuriera i dostawy, już trzy wozy i dwóch posłańców straciłem! A alkoholu nie biorę znikąd, innych artykułów też nie.
-
FD_God
‐Ciężko chcieć pokoju, gdy wszyscy wkoło chcą wojny… Przykro mi z powodu strat, może dałoby się coś wymyślić, by jakoś ograniczyć te straty… Może nie wiem, hmm… Mechaniczne konie?‐ rzekł patrząc się w na sufit saloonu, po czym jedynie machnął ręką i westchnąwszy znowu zaczął mówić. Wydaje mi się, że zaradzenie jakoś na to jest awykonalne…
-
-
-
-
-
FD_God
‐Aaa tam niewykonalne… Po prostu wyjątkowo trudne, jak wszystko z początku. Gdybyśmy posiadali jakiś tunel podziemny, a tam nawet i kolej zwykłych wózków górniczych, to i tak byłby to ogromny sukces zważywszy na to ile dzięki temu się ocali… Zarówno istnień jak i towarów. Powietrze zaś… To zdecydowanie inny temat, trzeba nad tym jeszcze długo myśleć.‐ Smętnie popatrzył w szklankę, a następnie upił z niej łyk.
-
-
-
Kuba1001
‐ Od czegoś ma się dzikusów, co nie? ‐ zagadnął i zaśmiał się, ale opuścił Cię, bowiem musiał zająć się napełnieniem kufla piwem, wedle życzenia wypowiedzianego ochrypłym głosem, przez klienta, który dopiero co wszedł do środka… Wyglądał niczym rasowy traper, głównie z racji swego odzienia, na które składały się buty, spodnie, koszula, kamizelka i pas, wszystkie ze skór i futer, wraz z nieodłączną, sztandarową czapką z bobra, co uzupełniało też wyposażenie: Noże, toporki, wysłużony karabin i rewolwer. Zresztą, on był równie wysłużony, co jego broń, widać, że dawno się nie golił, a i czuć od niego efekty zbyt długiego przebywania w dziczy…
-
-
-
Kuba1001
//Zemsta za Belroith, Edgorath, Ilroim, Last Day i Twoje postaci we wszystkich moich PBF’ach.
A tak na serio, to zwyczajnie zapomniałem.//
Usiadł przy ladzie, a choć oddzielało Was ładnych parę metrów, to wyraźnie czułeś jego zapach, bogaty bukiet woni, na który składał się dym tytoniowy, błoto, pot, krew i tym podobne. Jednakże poza tym nie zwracał na siebie uwagi, a jedynie sączył swojego drinka w milczeniu. Zmieniło się to w chwili, gdy dwóch miejscowych pijaczków, wystarczająco zlanych i dostatecznie głupich, postanowiło wyrazić swoje obiekcje co do jego aparycji. Później… Cóż, nie byłeś do końca pewien, co i kiedy się stało, traper poruszał się tak szybko, ale fakt faktem, że obaj mężczyźni wylądowali na podłodze baru, z czego jeden trzymał się za krwawiący i złamany nos, a drugi z niedowierzaniem wpatrywał się na leżące obok niego trzy zęby, które dopiero co wypluł. -
-
Kuba1001
//Więc graj w Elarid, tam nie musisz być GM’em.//
Wzruszył ramionami.
‐ W puszczy nawet zwykły wypi**dek jest trudniejszym przeciwnikiem od takich patałachów. ‐ wyjaśnił, wskazując na przerażoną dwójkę, która zaraz uciekła z baru. Traper jedynie splunął w plamę krwi jednego z nich i wrócił do picia. -
-