Nowy Jork
-
-
-
-
Kuba1001
Antek:
Wspólnymi siłami znaleźliście dwie kompletne apteczki pierwszej pomocy oraz maści, żele, wodę utlenioną, morfinę i tabletki, których funkcji mogłeś się jedynie domyślać, patrząc na fikuśne nazwy.
Ray:
Zombie przekrzywił głowę, jakby Cię rozumiał lub chociaż się starał, ale po chwili instynkt i głód wzięły nad nim górę i rzucił się na Ciebie, próbując pochwycić Cię swoimi brudnymi łapskami. -
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Antek:
Spie**oliliście, a droga powrotna, choć tak samo długa, uciążliwa i śmierdząca, minęła Wam nieco szybciej i bardziej znośnie niż wcześniej.
Ray:
Nie odpowiedział, dziwnie jak na Zombie. Na szczęście był już przegniły, a więc wygłodniały i stary, co oznaczało, że skupiony był jedynie na próbie dorwania świeżego mięsa, dzięki czemu nie zwrócił uwagi na to, że wyswobodziłeś jedną z rąk. -
-
-
Kuba1001
Antek:
Twoi kompani odebrali od Ciebie wszystkie łupy i zanieśli je gdzieś, a Ty znalazłeś oficera w tym samym pomieszczeniu, co wcześniej, choć teraz był sam.
Ray:
Szło Ci to bardzo opornie i pewnie już teraz żegnałbyś się z życiem, pożerany żywcem, gdybyś nagle nie usłyszał dzwoneczka nad wejściem, który na starą modłę obwieszczał, że nadszedł klient, a potem wystrzału ze strzelby, który zmasakrował Zombie i posłał go na najbliższą szafkę, która przewróciła się na ziemię. -
-
-
-
-
antekk5
‐ Ta, jedyne wolne pokoje są na trzecim piętrze. Jakoś się ulokujemy. ‐ odpowiedział równie sarkastycznie, co jego przełożony, i wpierw poszedł do zbrojowni uzupełnić amunicję, a potem poszedł po swoich podwładnych.
‐ Panowie, znowu mamy wycieczkę krajoznawczą. I tak, idziemy do tego samego szpitala. Pakować walizki i idziemy.