Moskwa
-
-
Kuba1001
‐ Widzę właśnie. ‐ mruknął, ściągając palec ze spustu, choć lufa dalej była w Ciebie skierowana. ‐ Szkoda tylko, że przypadkiem ściągnąłeś tu wszystkie Zombie z okolicy. Te zastrzelone to małe piwo, będzie ich więcej, więc daj mi jakiś konkretny powód, żeby Cię nie zastrzelił tu jak leżysz albo zamknął za sobą drzwi i zostawił na pastwę głodnych zdechlaków.
-
konrafal12
Szybko rozejrzał się dookoła, by znaleźć ewentualną drogę ucieczki przed Szwendaczami. Nąstępnie odpowiedział:
‐ Tak naprawdę nie mam żadnych konkretnych powodów. Nie należę do żadnej frakcji, nie mam nic cennego raczej nikt nie będzie mnie szukał. Jeśli miałbym wybierać wolałbym jednak, byś zostawił mnie tutaj tak jak leżę, kiedy tylko zamkniesz drzwi możesz być pewny, że odejdę i nigdy już mnie nie zobaczysz, przynajmniej żywego. -
Kuba1001
Musiałbyś opuścić tę ślepą uliczkę i uciekać dalej gdzieś poza nią, co jest do wykonania. Twoje argumenty trafiły do mężczyzny i po kilku chwilach, wciąż mierząc do Ciebie ze swojego karabinu, wrócił do środka, szczelnie zamykając za sobą drzwi. Chwilę później usłyszałeś jakiś huk w okolicy, może sto lub dwieście metrów stąd.
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Brak jednoznacznej odpowiedzi, ale zza jednych drzwi usłyszałeś dziwny dźwięk, jakby coś spadło i uderzyło o podłogę. Idąc zaś środkiem ław, dostrzegłeś zwłoki, jeszcze świeże, nieopodal ołtarza. Był nim młody mężczyzna z rozszarpanym gardłem i brzuchem, z którego dosłownie wylewały się wnętrzności. Medyk z Ciebie żaden, ale nie mógł zginąć później, niż godzinę temu.
-
-
Kuba1001
W sumie dobrze, że to zrobiłeś, inaczej nie zauważyłbyś wychodzącej z niego postaci. Na pewno był to człowiek, ale jego sztywny chód upodabniał go do Zombie, podobnie jak ślady krwi wokół ust i na rękach. Miał na sobie strój popa, na którym również była krew. Patrzył się na Ciebie pustym wzrokiem, później przeniósł spojrzenie na zwłoki i gdy znów odwrócił się do Ciebie, widziałeś w jego oczach łzy. Mężczyzna padł przy zwłokach na kolana, płacząc i modląc się naprzemiennie.