Warszawa
-
-
-
-
-
Kuba1001
Wiewiur:
Było otwarte, a w środku pełno było najróżniejszych zabawek, które, jak widać, nie są w centrum uwagi ocalałych lub Zombie. Więc wszystko Twoje, wyzwól swoje wewnętrzne dziecko!
Bog:
‐ Zabrać Cię do szefa. ‐ odparł, wzruszając ramionami. ‐ No, ale jeśli jeszcze chcesz zostać z naszymi koleżkami to nie ma problemu. -
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Bog:
Znów wyszliście na powierzchnię, co było dość miłą odmianą. Potem skierowaliście się po ruchomych schodach (ruchome były tylko z nazwy, brak prądu sprawił, że musieliście ja pokonać jak takie zwykłe), minęliście kino i trafiliście pod okazałe, dębowe drzwi z mosiężną klamką w kształcie lwa z rozwartą paszczą. Stało tam dwóch wartowników, którzy skinęli Wam (choć bardziej Twojej obstawie) głowami i otworzyli drzwi.
Wiewiur:
Było ich sporo, więc może jakieś konkrety?