Sandy Island Town
-
-
Woj2000
I tego także Alejandra najbardziej żałuje. Że ten… ten zdrajca, ten sku*wysyn (jeśli można użyć tego określenia do kogoś ulepionego z prochu), który swoją manipulacją doprowadził ją do uczyniena tego wszystkiego, nadal się jej wymyka. Ale ona sama jednego jest pewna: że kiedy w końcu go dostanie i osądzi za jego występki, będzie czuć wielką satysfakcję.
Ale… to już jest przyszłość. A chcąc już odejść, choćby na chwilę, od tego wszystkiego, nosiciela Ducha Zemsty już stara się porzucić te wszystkie myśli i skupić się na teraźniejszości, a zwłaszcza na wzbudzającą ciekawość prośbę Blaze’a.
-Oczywiście, ,Mistrzu". - odpowiedziała, starając zabrzmieć nonszalancko i sarkastycznie - Twoja prośba jest dla mnie rozkazem.
Po czym z lekkim uśmiechem na twarzy zasłoniła oczy dłonią, zdając się tym samym na niespodziankowy gust swojego przyjaciela i mentora w jednym. -
Andrzej_Duda
Tak właściwie… Czy nazwanie Adama skuwysynem to nie nazywanie Jahwe kuwą? Ugh… Fakt, lepiej za dużo o tym nie myśleć, nic dobrego z tego nie wyniknie w żaden sposób.
-A teraz pozwól, że cię zaprowadzę do niespodzianki… - powiedział zachęcająco po czym zaczął za ramię prowadzić Alejandrę w bliżej nieokreślonym kierunku. -
-
-
Woj2000
Równie ciekawą kwestią jest też to, jak udało mu się tą niespodziankę w ogóle przygotować, gdyż sama Alejandra nie przypominała sobie, aby Johny wspominał, że ostatnio bywał w tym mieście. Poza tym, ostatnie dni spędzał w jej towarzystwie, podróżując po całych Stanach. Chyba, że… jakoś udało mu się ostatniej nocy wymknąć, by to wszystko przygotować, podczas, gdy ona sobie spała.
-No… przez większość czasu spałam. W końcu ktoś musiał spuścić wpier… ukarać tych demolujących motel motocyklistów. - pomyślała, aż jeszcze bardziej się ciesząc, gdy pomyślała o minie tych debili, gdy zobaczyli Ghost Ridera.
-W każdym razie - jak byłam zajęta. - podsumowała swoje rozważania, powracając do milczącego, acz wesołego, dawania się prowadzić. -
Andrzej_Duda
Możliwe jest również to, że wszystko załatwił telefonicznie. W każdym razie, w tym motelu to była niezła rozróba, trzeba przyznać. A jeszcze bardziej musieli się czuć zmasakrowani, że pobiła ich kobieta! Ha! Dobrze im tak.
-Już zaraz będziemy na miejscu… - skomentował motywująca, wciąż prowadząc swoją podopieczną. -
Woj2000
Pewnie musieli się tak czuć już po fakcie, jednak ona sama jest pewna, że przez większość czasu czuli strach i skruchę, kiedy Duch Zemsty kopał im tyłki. Ewentualnie czuli też, że ich gacie się od tego wszystkiego zapełniają.
-Hoho, aż drżę z ekscytacji! - odpowiedziała ironicznie, aż wcale nie szyderczo, wciąż poddając się woli swojego mentora i wciąż zakrywając oczy. -
-
-
-
Woj2000
Aby w jak najprostszy sposób opisać swoistą burzę odczuć, jaka kłębi się teraz w głowie Alejandry, należałoby prześledzić następujące po dobie uczucia. Jej pierwszą reakcją na to wszelki wszystko był lekki szok związany w faktem niespidzianki, po którym wtórowało lekkie zdziwienie, zaś po wszystkim zrozumienie i radość z faktu, że ktoś pamiętał o święcie, której samej wyszło z pamięci w obliczu ostatnich wydarzeń. Ale teraz… pora cieszyć się z własnych urodzin. A także pora okazać wdzięczność Johnny’emu za to wszystko.
Dlatego też szybko zwróciła się w jego stronę i… rzuciła mu się na szyję. Nie jest to może gest pasujący do ,twardej motocyklistki i pogromczyni grzechu", jaką bywa ostatnimy czasy przez większą część dnia, ale po prostu nie znalazła innego sposobu, by wyrazić radość i wdzięczność za ten gest.
-Dziękuję ci za to, Johnny. Naprawdę. - odpowiedziała szczęśliwa, wciąż go obejmując. -
Andrzej_Duda
Kto by się spodziewał, że Johnny nawet w obliczu tych wszystkich okropieństw jakie się ostatnio działy, będzie pamiętał o tak wydawała by się błahym święcie jakie są urodziny Alejandry? Tak czy inaczej… To chyba jednak z najmilszych rzeczy jakie Alejandra doświadczyła ostatnimi czasy.
Mentor “twardej motocyklistki i pogromczyni grzechu” na taką reakcję swojej podopiecznej wpierw się trochę zdezorientował, ale potem poczohrał ją włosach i dał się przytulać, lekko to odwzajemniając. -
Woj2000
A tymczasem samej Alejandrze ani widzi się ,odkleić" od swojego nauczyciela i towarzysza podróży, czując, że mogła by w ten sposób okazywać mu radość jeszcze przez długi czas. Jednak po chwili przestaje go obejmować i spoglądając się na niego ze szczerym uśmiechem i radością w głosie, zapytuje:
-To co? Czas na świeczki, życzenia i inne urodzinowe zabawy? -
-
-
-
-
-