Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Coś ją już zaczęło budzić.
I ptworzyła jesno oko, co i jak.
Na dworze jest już ciemno. Lapis stoi nad Felice chyba bardziej znudzona niż zmęczona i ją trycia stopą.
-O co chodzi? - zapytała się sennie.
-Już mi się nie chce biegać, Felice! Biegałam 8 godzin! A ty sobie spałaś beze mnie! - powiedziała Lapis trochę z wyrzutem.
-Wybacz… Po prostu… Nie wiedziałam, czy się męczysz i… A u nas to najlepszy sposób na zbadanie.
-Zrobiłam jakieś 7947 okrążenia! Mogę się chociaż położyć obok?
-Jasne… Nie mam nic przeciwko.
Lapis z fochem padła tuż obok Felice i się bez pytania zakryła się kawałkiem jej koca.
Po prostu westchnęła. A na nią narzekali w wojsku, że fochata.
Chyba każdy by strzelił focha po takim maratonie…
A skąd miała wiedzieć niby, co? Nie jest naukowcem. Jest żołnierzem.
Znaczy, mogła się domyśleć, że takie bieganie cały dzień niczego nie da… Teraz pozostaje tylko się upewnić, że ten foch to nic poważnego.
Ta… Oby jej przeszło po prostu.
Jak na razie się nie odzywa.
A ona po prostu leży i ucieka wzrokiem na boki.
Na sklepieniu jaskini jest mechaniczny nietoperz z czerwonymi oczami.
-Długo już tam siedzisz?
-Odkąd zasnęłaś. Gratuluję pomysłu na test wytrzymałości naszej przyjaciółki.
-Bez ironii może.