Ruiny Sokovii [ZIEMIA]
-
Po chwili, która wydawała się wiecznością, granicząc z utratą przytomności, dotarła do drugich drzwi. W tej chwili jest tak pozbawiona opcji, że racjonalnym wydaje się spróbowanie czegoś tak głupiego i z małymi szansami na sukces jak najzwyczajniejsze w świecie naciśnięcie klamki w celu otworzenia drzwi. A nuż widelec się uda?
-
Biorąc pod uwagę, że najprawdopodobniej myślali, że się nie wydostanie, to zdrową ręką nacisnęła klamkę. Powinno się udać.
-
Kiedy otworzyła drzwi, zobaczyła widok, który wręcz wstrząsnął całym jej ciałem od czubka głowy, aż po sam czubek dużego palca u obu stóp. Jednocześnie wkurwił ją on do tego stopnia, że poczuła się emocjonalnie, jakby jej żołądek właśnie zmienił się w czajnik z wrzącą wodą, która gotuje się już zdecydowanie za długo. Zobaczyła Ultrona bezstresowo siedzącego przy stole holograficznym z dwoma przedstawicielkami gatunku Klejnotów. Jedna ma puszyste białe, krótkie włosy, ma pomarańczową skórę w ciemno-brązowe plamy oraz jest dość napakowana oraz wysoka nawet jak dla Felice i nosi prosty, pomarańczowo-czarny wojskowy uniform z gwiazdą, a druga mierzy nie więcej niż 1,4m, ma jasnozieloną skórę, długie włosy w kolorze chałwy, które sięgają jej do pasa i są wręcz nienaturalnie proste, tworząc jakby zasłonę oraz ma na sobie czarny, najwidoczniej dość ciasny strój.
Klejnot pierwszej, samym środku głowy
Klejnot drugiej, zlokalizowany na mostku
Są one tak wesoło zagadane z Ultronem, że nawet nikt nie zauważył Felice, która po wyjściu z tego więzienia wygląda mniej więcej jakby próbowała przybić piątkę z Hulkiem. No po prostu ją jasny szlag trafił do tego stopnia, że nawet nie widzi co jest wyświetlane przez holostół, ani jej uszy nie przyjmują tego, o czym ta trójka rozmawia. -
Ona była wściekła? Nie. Czy była zła? Też nie. Ona była tak wkurwiona, że aż zaczęła się trząść z tej całej złości,para jej poszła z uszu i gdyby była Bannerem, to już zmieniłaby kolor skóry i jej jedyną reakcją było podejście bliżej i zaraz krzyknęła, gdy znalazła się odpowiednio blisko:
-ULTRON DO JASNEJ!!! -
Ultron jedynie spojrzał się na nią nonszalancko, po czym skinął głową w kierunku nowych koleżanek, które są najwidoczniej zdegustowane obecnością Felice, następnie zwracając się do nich:
-Zaraz zajmę się tym zwierzęciem. - powiedziawszy to, wziął Felice za kark, drugą ręką zakrył jej usta i zaniósł spowrotem do celi. Następnie odezwał się do niej zirytowanym krzyko-szeptem:
-Nie możesz 5 minut wytrzymać?! Ja tutaj się spoufalam z wrogiem i zdobywam informacje, a ty zachowujesz się jakbyś była większą małpą niż i tak są przedstawiciele gatunku ludzkiego. Jeśli rozmowa z tamtą dwójką nie będzie mi się teraz kleić to przysięgam na hipotecznego Boga, że jeszcze przed wieczorem razem z mieszkańcami tej bazy będziesz gryźć piach. -
No, dość powiedzieć że para jej poszła z uszu, ale w miarę spokojnie odpowiedziała szeptem:
-Z całym szacunkiem, ale jakbyś zostawił choć najmniejszą wskazówkę, ale nie, oczywiście. -
-Tak trudno się domyślić najprostszych rzeczy? Tobie najwidoczniej tak. Nawet nie próbuj wychodzić. - odpowiedział zirytowany, po czym kopnął wyważone drzwi na bok i zamknął te, które otworzyła normalnie, zostawiając ją ponownie w ciemnicy.
-
“Z tobą a i owszem, ty pieprzona kupo śrubek i przepalonych bezpieczników” - rzekła w myślach, po czym padła na plecy.
-
Chyba nie pozostaje nic innego jak spróbować się przespać, nie myśląc o tym wszystkim co ją wkurwia praktycznie cały czas… No i żeby jakoś choć minimalnie zregenerować druzgocząco połamaną dłoń.
-
Jak też pomyślała, tak też zrobiła. Za dużo to ona nie zrobi.
-
Po niezbyt wygodnym spaniu o nieokreślonej długości, obudził ją dźwięk stukania metalu o metal.
-
Stanęła wręcz błyskawicznie, by przyszykować się do obrony.
-
-I przed czym ty się zamierzasz bronić? Własnym barbarzyństwem? - spytał się zirytowany Ultron, opierający się o ścianę jej celi od strony drzwi, mając założone ręce. Drzwi jak widać zostały już wstawione na nowo i są otworzone na oścież.
Ból w ręce dokucza już mniej niż wczesnie, ale wciąż nie przeszedł jej całkiem. -
-Czyli rozmowa się udała, jak wnoszę. I jestem już nieufna praktycznie od życia.
-
-Tak. Rozmowa się udała. Dla mnie tak. Dla nich nie. A teraz, wyjdź z tej celi. Nie zwracaj uwagę na odłamki kamieni szlachetnych po drodze. Ja tymczasem jako bardziej użyteczny członek tej drużyny udam się do centrum komunikacyjnego i postaram odszukać informacji o czymś, co może nam się przydać w powrocie tam skąd przybyliśmy.
-
-Nie przeginaj Ultron. Nie znasz ludzkiej psychologii ani tego, co musiałam przejść.
-
-To prawda. Nie znam ludzkiej psychologii i nie zamierzam jej znać. Czy człowiek musi znać psychologię krowy, żeby móc ją wydoić? Nie sądzę. Taki sam mam stosunek do Ciebie. Wyjdź z celi.
-
Wstała zatem i podejrzliwie wyszła z celi, osłaniając rękę.
-
Rzeczywiście - zgodnie z ostrzeżeniami jej wymuszonego towarzysza, na podłodze leżą odłamki różnego rodzaju kamieni szlachetnych. Chyba nie trzeba wyjaśniać, co Ultron zrobił z mieszkańcami tej bazy, kiedy już pozyskał od nich potrzebne informacje.
-
Szczerze, jej to nie wadzi, ma buty wojskowe, ale jednak… Wystarczyłoby ogłuszyć, nie zabijać.
“Ktoś to chyba mówił o strumieniu czasu i jego zmienianiu…”