Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Wygląda na to, że albo w jakiś sposób sam osiągnął taką siłę albo ten pancerz go jakoś wspomaga. Wyciągnął z jednej z przegródek taki jakby… Shuriken. Nawet trzy. Celuje w kierunku Gwen, każdy trzyma między dwoma innymi palcami.
No to nieźle. A ona się szykuje, by ich uniknąć i może strącić.
Oboje są w bezruchu.
-Kim ty jesteś?
Odpowiedział jej ten śmiech co wcześniej.
“Super, jeszcze psychopata do tego.”
-Gwen, zeejdź tu naaa dóóół!
-Jesteś popie**olonym psychopatą.
-Frytki do tego?
Przypatrywala się mu mrużąc oczy.
-Tłidyldu, tłidyldam, pod maską w teatrze nie tylko ja gram…
“Wariat i świr. Kompletny wariat. Już nawet Wilson bardziej panuje.”
Trzy gwiazdki już lecą w jej kierunku.
A ona wystrzeliła czy ładunki pajęczy i skoczyła do góry.
Dwa shurekiny zostały złapane w sieci, a trzeci przeleciał tuż pod nogami Gwen. Zobaczyła, że ten wariat coś ustawia na swoim pasie.
A ona wystrzwliła kila pocisków sieciowych w pas i w kończyny denata oraz w oczy.
Zanim skończyła serię, coś ją uderzyło w plecy i zrzuciło na ziemię.
Spojrzała, co to do ch*ja pana jest.
Jakiś… Śmigacz? Tak to można chyba nazwać. Bardziej interesujące jest jednak to, że…
//Hobgoblina widzę… No nieźle… Wstała niemalże natychmiast. Co jest do diabła…