Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
-Jeszcze nie. Dawni mnie tu wyrzuciłaś?
“Pięć minutek temu.”
-A wcześniej co?
“Czekałam aż trochę odpoczniesz.”
Spawdziła, jaka jest pora.
Taka, że spała jakieś 2 godziny.
-Lepiej wracajmy…
“Rozumiem. Wyrażam zgodę.”
-Te, byłam tu pierwsza. - sprawdziła, czy ma sieciosploty.
“Ja tylko mówię.” Owszem, ma je.
Sprawdziła, gdzie dokładnie się znajduje na terenie NYC.
Umm… Jak wcześniej wspomniane, na kominie swojego domu?
A, dobra… -Nie możesz jakoś ze mnie zejść czy coś?
“Mogę. Ale nie chce.”
-Słuchaj, jak mnie tata albo mama zovaczy w czymś takim to zejdą na zawał.
“A… W sensie mam się schować. W porządku. Już teraz?”
-Ubrałaś mnie w mój kostrium czy jak?
“Ja jestem twoim kostiumem.”
-To możesz… Się schować?
Red się schowała, zostawiając Gwen w bieliźnie.