Teren Obsydianowej Świątyni
-
-
-
-
-
-
-
-
Andrzej_Duda
Woj:
-Tak, to one. No, w każdym razie Granat, Ametyst i Perła. Lapis jest z nami, ponieważ była wtedy uwięziona w lustrze do przesłuchań, a Perydot przyleciała stosunkowo niedawno. Wszystkie pozostałe Klejnoty zostały skażone.
Szmaragd poczuła się nagle taka jakby… Weselsza.
Kor:
Niezła ta aura Niebieskiej, prawie jak terapia.
Killer:
Ma ochotę się śmiać. -
-
-
-
Andrzej_Duda
Kor:
Kto by pomyślał, że Niebieska jest AŻ TAK szczęśliwa?
Killer:
Nawet troszeczkę?
Woj:
Steven się zaśmiał również z szerokim uśmiechem na ustach.
-Świetny pomysł, Emmy! // Nie wiem jak przetłumaczyć to zdrobnienie.// -powiedział szczęśliwie Steven, tym razem biegnąc i trzymając Szmaragd za rękę. -
-
-
Woj2000
A tymczasem uradowana Szmaragd idzie sobie wraz z Stevenem, trzymając go za rękę. Nawet nie myślała o tym, że gdyby ktoś z jej dawnej załogi zobaczył ją w takiej sytuacji, tak radosną przy istocie organicznej, to by chyba uznał, że mu oczy szwankują. Taka chłodna i bezwzględna Admirał, a cieszy się jak organiczne dziecko przy… organicznym dziecku, które jednocześnie jest Diamentem.
-
Andrzej_Duda
Kor:
Niebieska Diament dalej emituje aurę i sama lekko się śmieje.
Killer:
A to dlaczego? Co w tym złego?
Woj:
No cóż, ten dzieciak jest całkiem miły. Tak miły, że Szmaragd odczuwa z nieznanego powodu ogromne szczęście. I w dodatku chyba pierwszy raz ktoś nie złośliwie lub prześmiewczo zdrobnił nazwę Miętowej Szmaragd. To… Całkiem miłe. Tymczasem Steven zaczął wbiegać po schodach i pokazywać, żeby Miętowa poszła za nim. -
-
-
-