Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Może, jednak nic nie jest wiadome.
Pozostaje czekać.
Noestety…
Przeklęte czekanie.
Niestety…
…
//Skip?
I idą dalej. -…chciałabyś może później odwiedzić miejsce z którego pochodzę, hm? -zagadał do Diamenciku.
Kor: Vergis się budzi i ciągle czuje, że jest przytulana przez tatę. Killer: -A skąd jesteś, tatusiu? - spytała się zaciekawiona.
Obejrzał się przez ramię.
Kor: Tata jeszcze śpi.
Postanowił go nie budzić. Zasłużył sobie i ma niezłą tremę.
-Nie stąd. Jestem z innej planety, gdzie wszędzie są wulkany, oceany lawy, duże góry…długo by mówić. //I albo mi się teraz zdaje albo Ermoria dałaby Homeworldowi od ch…a surowców na zapas.
Kor: W końcu jego syn stał się nagle córką! Killer: -Brzmi superowo! - skomentowała krótko Diamencik.
-Ta…tylko boję się, czy tam ci się coś nie stanie.
W sumie racja…
Killer: -A co mogłoby mi się stać, tatusiu? Kor: Wyjątkowo ładną córkę.
Czy wiadomo… Nikt jeszcze nie widział…
-No…długo by wymieniać.
Kor: I od Vergisa zależy czy ktoś jeszcze zobaczy. Killer: Szara zrobiła smutną minkę.