Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Ogniem może wypali… Ale od strony, gdzie rzadko zaglądają. Vzyli od tyłu.
Brzmi sensownie.
No to co, wypala.
Szyba trochę się roztopiła z brzegu.
Jeszcze próbuje.
Jeśli jeszcze trochę popróbuje, to albo straci na chwilę dech albo mu się uda.
Przestał, odetchnął i dalej.
Jeszcze trochę, jeszcze trochę…
No to robi jeszcze trochę.
Została tylko jedna, cienka warstwa , na jedno zionięcie.
Puchnął po prostu ognien w to. Powinno stopić.
Teraz można dostać się do młota bez problemu, ale… ALARM ZACZĄŁ DZWONIĆ! SZYBKO, SZYBKO, SZYBKO!
Szybko wyciągnęło fragmencik młota i jazda do wentylacji!
Uff, było gorąco i to nie przez ogień z pyszczka! Wyrwał trochę mały kawałek, ale to zawsze coś, ważne, że nikt nmgo nie złapał oraz prawdopodobnie nie zauważył.
Dobrze… A teraz do rodzica opiekującego.
Czyli do tatusia :3
No tak. Idzie do niego.
Powinien być tam gdzie go ostatnio widział. To będą jakieś dwie minutki spaceru wentylacją.
No to szybko przebierając łapkami idzie w tamtą stronę.
Oby nikt go tam nie widział…