Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Ale pozory mylą, czyż nie?
Gdyby Biała nie chciała pomagać, to by nie stworzyła Szarej.
No…w sumie… Sprawdził co u Szarej, lekko się wychylając zza skały.
Szara sobie siedzi na lodowym tronie i macha nóżkami.
O w mordę… Wyszedł zza skały i podszedł do niej. -No no, ładny tron.
Szara w odpowiedzi się uśmiechnęła i zaśmiała. -No wiem! - odpowiedziała radośnie.
-Jestem z ciebie dumny, Szara. Bardzo dumny.
-A ja ciebie baaardzo kocham!
Przytulił ją. -Ja ciebie też.
-A ja ciebie bardziej!
I tak trwają w rodzinnym uścisku.
Jeszcze tylko brakuje Białej i mamy.
Ta…wtedy byłoby idealnie.
I Żółta, Niebieska, Czarna… Oraz Steven oczywiście. W końcu on też jest Diamentem.
Raczej pół Diamentem pół…uhm… Organizmem. Tak, pół Diament pół organizm to trafne powiedzenie.
Tak, chyba najftrafniejsze z możliwych.
Ta… -Moment…jak ty stworzyłaś ten tron?
-No… Pomyślałam, że chcę coś, co Ci zaimponuje i się zrobiło to.
-I jak widać trafiłaś w gust. -rzekł, po czym poczochrał Szarą po czuprynie.
Szara mu dała buziaka w policzek.