Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
-Stoi. -i na potwierdzenie wyciągnął dłoń w geście “dobicia targu”.
Biała szybko i z niechęcią uścisnęła dłoń swojego brata. -A czy mógłbyś mi dać jakąś pamiątkę z tej planety, dla Alexa?
Z ziemi za Białą jak na zawołanie wystrzeliła włócznia z nadzianym kawałkiem skały. Wielkość kawałku to mniej więcej piłka baseballowa. -Takie coś pasuje?
-Jak dla mnie może być. Mam nadzieję, że Alexowi również się spodoba. Możesz mnie odwiedzać, ale nie za często.
-Rozumiem. Odprowadzić cię do warpa?
-Gdybyś był taki miły, bracie…
-Jak chcesz. -rzekł, po czym odprowadził Białą do warpa.
Po chwili oboje są już przy warpie.
-Dzięki za wizytę. Do zobaczenia kiedy indziej.
Biała rozczochrała włosy Czerwonego,a następnie zniknęła w promieniu warpa.
On natomiast ułożył z powrotem włosy i udał się na powierzchnię.
Ciekawe, skąd nagle ta nagła między-rodzeństwowa czułość u Białej?
Kto wie? Błyskawicznym biegiem dotarł do miejsca, gdzie były Piryty.
To było nawet słodkie. Na miejscu wiadome pracowniczki kopalni tłuką w rudy metali oraz inne surowce jak szalone.
A wydobyły cokolwiek?
Coś tam niby leży i błyszczy…
Ile tego jest?
Kilkanaście stosów jak ziemskie domy mieszkalne.
No, nawet nawet. Mają zapał te Piryty.
Nie tylko zapał, ale i talent.