Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
“To już chyba podchodzi pod oszustwo.”
“Jahwe, obiecywałeś to. Jeśli nie pamiętasz to sobie przypomnij. Mniejsza, mógłbyś mnie stąd przenieść? Proszę?”
“Na jakiej podstawie mam to zrobić? Poza tym, co ja, Heimdall?”
“Podobno jesteś Wszechmogący. Potrafisz <u>wszystko</u>. Czyżby tu trąciło oszustwem?” O cholera, ktoś tu wątpi w Jahwe…
“Kto Ci prawił duby smalone, że mogę wszystko? Tylko Jeden Nad Wszystkimi może wszystko.”
“To co ty do cholery umiesz, że jesteś zaliczony do bóstw?” -Chyba Dusza mnie zrobiła w konia…
“Te, nie pozwalaj sobie, wciąż jestem jednym z tych co byli przy tworzeniu multiwersum!”
“Ja się ciebie spytałem, a nie dogryzłem…”
“Sraty taty!”
“…eh, nie ważne. Po prostu skołuj kogoś by mnie wyrwał z tej dziury, dobrze?”
“A z jakiej racji mam to zrobić, hę? Nawet nie stworzyłem twojej rasy.”
“Eh, dobra, nie ważne. Najwidoczniej się nie dogadamy. Buenos dias, muchacho.” I się rozłączył.
Czerwony jest w ciemnej, ciemnej dupie.
-No…Nekromieczu, sugestie jak się stąd wyrwać?
Brak sugestii.
Eh…może to nie kosmos, tylko Czerwony lewituje w jakimś polu na jego rozmiary i tylko mu się zdaje, że to kosmos? Utworzył gargantuiczną kulę ognia, mającą za cel rozświetlić otoczenie.
Jaki rozmiar ma ta kula w skali Białej Diament?
No…dwie i pół Białych Diamentów.
To znacznie osłabiło Czerwonego, ale jednocześnie utwierdziło go w przekonaniu, że dookoła jest tylko próżnia.
Zgasił kulę ognia. Cholera…co teraz?