Napoleon się uśmiechnął.
-No, już widać, że masz lepszy humor. Jak zapewne widzisz, mam piętrowe łóżko. Teraz przynajmniej można je dobrze wykorzystać.
Pepe zabolało jej małe, perełkowe serduszko. Usiadła na podłodze koło grzejnika i podciągnęła kolana pod brodę, smutna. Tak bardzo się starała być miła, a ten człowiek już jej chyba nie lubił… Ałć.
…chociaż tyle dobrego… Uh. Czuła się niekochana i niechciana. Tak bardzo się starała, a nie spotkała jeszcze na tej planecie nikogo, kto obdarzyłby ją uczuciem i nie zranił jej delikatnego serduszka. Poczuła łezkę na policzku.
Co do cholery było z nią nie tak…?!
Każdy by się czuł w takiej sytuacji w ten sposób… No cóż… Pozostaje mimo wszystko mieć nadzieję, że Perła wcale nie okaże się aż tak beznadziejna, a jej współlokator okaże się innym niż pozostali.