Empire City

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Niebieska zaprotestowała.
-Ale chodnik jest przecież żywy… Są na nim liczne bakterie.-powiedziała spokojnie Niebieska, aż Żółta złapała się za twarz z zażenowania.

[Andreas D.]

Woj2000

Dewey lekko westchnął, po czym spokojnie odpowiedział.
-Niebieska, to nie tak. To jest niedosłowne bycie żywym. Chodnik nie mówi, nie porusza się i nie myśli, czyli nie jest żywy. I to jest właśnie dosłowne życie: kiedy coś zachowuje się jak żywe, a nie, że ma coś na sobie.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

-Ale gdybyś nie miał na sobie skóry, to nie byłbyś żywy! Czytałam książki o ludzkiej anatomii w wolnym czasie, więc to wiem.-powiedziała szybko i spokojnie Niebieska.

[Andreas D.]

MrocznyK

• może weźmiemy losowego człowieka i sprawdzimy na nim, czy to prawda?

[Andreas D.]

Woj2000

-NIE! - zaprotestował głośno - Żadnego zrywania skóry! Poza tym, chodnik nie jest żywy, bo nie ma funkcji życiowych!

[Andreas D.]

MrocznyK

• co to funkcje życiowe?

[Andreas D.]

Woj2000

Dewey westchnął i z lekkim zrezygnowaniem złapał się za głowę. Mimo wszystko, już trochę nudziło go wyjaśnianie mechanizmu życia kosmicznym paniom.
-To takie funkcje, które sprawiają, że istoty organiczne żyją. Praca organów, impulsy nerwowe, odruchy, przepływ krwi… Wszystko to, co dzieje się w ciele i sprawia, że ja i inne istoty organiczne, mogą żyć.

[Andreas D.]

MrocznyK

• aha… a takie funkcje można włączać i dowolnie wyłączać?

[Andreas D.]

Woj2000

-Nie. - odparł twardo - One działają cały czas, bo gdyby się wyłączyły, to bym umarł. Znaczy się, stałbym się taki sam jak rozbity klejnot, tylko moje ciało byłoby całe.

[Andreas D.]

MrocznyK

• co wtedy stałoby się z ciałem, jeśli by nie znikło?

[Andreas D.]

Woj2000

-Zależy od tego, gdzie by się znalazło. Ale najczęściej to natura załatwia sprawę, wchłaniając stoponiowo ciało do ziemi.

[Andreas D.]

MrocznyK

• czyli oddajecie do ziemi składniki do rozwoju klejnotów… :^)

[Andreas D.]

Woj2000

Dewey chciał zaprotestować, ale się szybko powstrzymał. Zamilkł na chwilę i zaczął się nad tym zastanawiać.

[Andreas D.]

MrocznyK

• bynajmniej tak to rozumiem…

[Andreas D.]

Woj2000

-I szczerze… chyba jest w tym trochę racji. W przyrodzie nic się przecież nie marnuje.

[Andreas D.]

MrocznyK

• o to mi chodziło…

[Andreas D.]

Woj2000

Dewey milczał przez chwilę, po czym skwitował szybko, chcąc zakończyć temat:
-Dobra, nieważne. Zajmijmy się czym innym.

[Andreas D.]

MrocznyK

wyjęła kostkę z chodnika i nią rzuciła

• niezbyt trwałem macie te drogi…

[Andreas D.]

Woj2000

Szybko do niej podbiegł i złapał ją za ramiona.
-Oszalałaś?! - krzyknął zdumiony i zdenerwowany jednocześnie, wciąż ją trzymająć, po czym zaczął się gorączkowo rozglądać, czy aby nikt tego nie zauważył - Nie rób tego więcej! Mogłaś komuś zrobić krzywdę! A za niszczenie publicznej własności można nawet iść siedzieć!

[Andreas D.]

MrocznyK

• co to “własność publiczna”? i gdzie mam usiąść?..