No tak… - Pacnęła się w czoło, dalej mówiąc szeptem: - Co powinniśmy powiedzieć, tak na dobry początek? “Przychodzimy w pokoju” jest oklepane jak nie wiem…-
-To by było beznadziejne powitanie. Na pewno by się jeszcze bardziej przestraszyli. Mówienie im wprost, że chcemy dotykać ich włosów też w ogóle nie ma sensu… - odpowiedziała szeptając.
Jeden człowiek schował się za drugim, a ten z przodu uśmiechnął się nerwowo z zaciśniętymi zębami i pomachał niepewnie dłonią na wysokości jego klatki piersiowej.
Mina Szmaragdu nieco zrzedła, a ona sama spanikowała. Nie spodziewała się takiego pytania!
No…eee…yyy…-- Jak wyjaśnić, czym jest klejnot, komuś kto nie jest przedstawicielem aktualnie podbijanej planety?! Zwróciła się z błagalnym wzrokiem do Lapis.
Ah tak, negocjacje…- Stare, wojenne instynkty Szmaragdu odezwały się. Spojrzała w kierunku ludzi z pewnym siebie wyrazem twarzy. Poznali się na słownym oponencie i zaraz skapitulują, a przynajmniej jest to prawdopodobna wersja wydarzeń.