Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Forsteryt się tu zjawił, obok Aurory. Wyrąbał się na ziemię obok Aurory. -Ał…
Aurora płacze i nie zauważa Forsterytu.
Schował maskę i nako, że był zbyt zmęczony to warpnął się na głowę Aurory. -Kochanie, co się stało?
-M-MMAMAMA POSZEŁA!
-Mama ma dużo roboty. Kiedy skończy to powinna tu wrócić. Nie płacz. -resztkami sił ją przytulił.
Aurora się uspokaja.
-A, Steven, klejnoty są w domku. Odesłać cię?
Steven kiwa głową potwierdzająco, podnosząc się z włosów Aurory.
-Narka, młody. Warpnął Stevena do jego domku i przy okazji Czarusia do siebie.
Czaruś po chwili zaczął łasić się do Aurory, a ta go lekko głaszcze.
A on se leży i regeneruje siły, przy okazji sprawdzając Panel Uniwersalny.
Hmm… Wygląda na to, że jądro Homeworld się pomniejszyło. Tak po prostu.
Aż się zdziwił. Wydał rozkazy odpowiednim jednostkom by sprawdziły co spowodowało pomniejszenie jądra.
Forsteryt nagle usłyszał za sobą coś, co brzmi jak wszechświat sam w sobie
Rozejrzał się co to się odpie*dala.
Forsteryt ujrzał za sobą je: Stoją w równym rzędzie.
-K-K-K-KAMIENIE N-N-N-NIES-SKOŃCZON-NOŚCI?! -wygdukał z zszokowania i przerażenia zarazem.
Aurora patrzy na te dziwne osóbki. Ta pomarańczowa podeszła do Forsterytu. -Witaj, Forsterycie.
-Kim ty…czekaj. Poznaję ten głos. Dusza?
-Tak, dokładnie. Zanim odejdę z siostrami załatwiać sprawy w innych liniach czasu, chciałam Ci oddać twoją własność…